W curlingu pasjonująca jest precyzja
05-04-2024, 20:09 Dawid Kosmalski
O niedawno zdobytym Mistrzostwie Polski, roli skipa w curlingu i początkach kariery rozmawiamy z Konradem Stychem. To rudzianin, którego drużyna MCC Stych nie tylko wiedzie prym w rodzimych rozgrywkach, ale także będzie rywalizować w europejskiej dywizji B.
- Proszę opowiedzieć o początkach swojej kariery w curlingu. Jak to się stało, że zainteresował się Pan tą dość niszową dyscypliną sportu i trafił na lód z Rudy Śląskiej?
- Moja przygoda z curlingiem zaczęła się, gdy znajomy mojego taty szukał zawodnika do drużyny juniorskiej, w której grał jego syn. Tata zabrał mnie na trening, spodobało mi się, dość szybko dołączyłem do klubu AZS Gliwice i zacząłem regularnie trenować. Obecnie większą część roku spędzam w Łodzi, dlatego, że to właśnie tu powstała 6 lat temu pierwsza, i jak dotąd jedyna hala curlingowa w Polsce.
- Jest Pan skipem w swojej drużynie. Proszę powiedzieć, na czym dokładnie polega ta rola i jak wygląda strategia w curlingu?
- Tak, jestem skipem w swojej drużynie. Moja rola polega na decydowaniu o taktyce. Wybieram zagrania dla wszystkich członków drużyny. Komunikuję, z jaką siłą będziemy grali oraz dobieram poprawkę - trzymam szczotkę tak, żeby zawodnik zagrywający mógł wybić się w jej kierunku. Do tego dochodzi również czytanie lodu, ocena linii kamienia i wiele innych, bardziej złożonych elementów. Taktyka w curlingu jest bardzo ważna - staramy się dobrać optymalnie zagrania, biorąc pod uwagę: umiejętności naszych zawodników, umiejętności przeciwników, obecną sytuację w domu (tak nazywamy pole punktowe), wynik meczu, która partia jest obecnie rozgrywana, jak zachowuje się lód, tzn. jak szybki jest oraz ile kręci. Niektórzy nazywają curling "szachami na lodzie" i zdecydowanie jest w tym dużo prawdy.
- Wspomniał pan o czytaniu lodu - na czym to polega?
- Lód curlingowy różni się od siebie w zależności od tego, jakie są warunki na danej hali, kto go przygotowuje, czy to jest pierwsza kolejka po cięciu (lód jest świeży) czy któraś kolejna. Do tego dochodzą różne krzywizny toru - zazwyczaj tory są równe, ale czasem są miejsca, w których kamienie zachowują się inaczej, tzn. np. kręcą bardziej lub mniej. Istotne jest również obserwowanie i zapamiętywanie, którymi liniami były zagrywane kamienie wcześniej, żeby wiedzieć, czy dana część toru może być "wolniejsza" przez szron, czy nie. Te wszystkie aspekty oraz wiele innych zaliczamy do czytania lodu. Na wysokim poziomie gry dobre czytanie lodu może być czynnikiem przesądzającym o zwycięstwie. Poza tym bardzo ważne jest, żeby zawodnicy w obrębie jednej drużyny mieli podobną technikę. Wtedy dużo łatwiej jest czytać lód. Jeśli zawodnicy rzucają inaczej, też oczywiście jest to możliwe, ale sporo trudniejsze. Najważniejsza jest zdecydowanie powtarzalność - jeśli ktoś zagrywa kamienie za każdym razem inaczej, bo nie ma wyrobionej pamięci mięśniowej, czytanie lodu jest praktycznie niemożliwe.
- Jakie Pana zdaniem trzeba mieć predyspozycje, aby uprawiać tę dyscyplinę sportu?
- Nie ma jasno wytyczonych predyspozycji, żeby uprawiać curling. Piękno tego sportu polega na tym, że można go uprawiać niezależnie od wieku. Oczywiście w curlingu na poziomie mistrzowskim wszyscy zawodnicy są wysportowani (to bardzo pomaga) oraz zazwyczaj zawodnicy "front-endu" (grający na pozycji 1 oraz 2) mają dużo bardziej rozbudowaną górę ciała, po to, żeby móc jak najlepiej szczotkować.
- Jak wyglądają treningi w curlingu? Ile godzin tygodniowo poświęca Pan na pracę na lodzie?
- Treningi możemy podzielić na sesje indywidualne, które trwają zazwyczaj jedną godzinę oraz sesje drużynowe, trwające dwie godziny. W tygodniu staram się być na lodzie codziennie, a w weekendy zazwyczaj spotykamy się całą drużyną (wszyscy przyjeżdżają do Łodzi) i mamy zaplanowane 8-10 godzin treningowych. Ustaliliśmy, że poświęcamy 3 z 4 weekendów w każdym miesiącu na curling. Na treningach indywidualnych ćwiczymy głównie technikę, pamięć mięśniową, konkretne zagrania. Na treningach drużynowych trenujemy głównie zgranie, "shotmaking", komunikację. Do tego oczywiście dochodzą minimum 2-3 sesje na siłowni w tygodniu oraz "calle drużynowe" - raz w tygodniu spotykamy się online i omawiamy różne rzeczy.
- Niedawno Pańska drużyna wygrała drugi raz z rzędu Mistrzostwo Polski. Jednak ten sezon zaczęliście od porażki i dwóch remisów. Co sprawiło, że od tamtego momentu wygraliście wszystkie spotkania?
- W tym sezonie bardzo dużo rotowaliśmy składem, ze względu na zmianę miejsca pracy przez jednego z naszych zawodników. Do tego dochodzą zmiany techniczne, wprowadzone przez nowego trenera. Stąd gorszy początek sezonu, po którym i tak zdołaliśmy wygrać ekstraligę. Najważniejszym turniejem w Polsce są dla nas Mistrzostwa Polski i to na nich chcemy mieć "szczyt formy". Jak widać, to się udało.
- W zeszłym roku wraz z reprezentacją Polski wywalczył Pan awans do europejskiej dywizji B - jaki cel na przyszłość stawia Pan przed sobą i drużyną w związku z tym sukcesem?
- To był tylko krok na naszej drodze curlingowej. Bardzo chciałbym uzyskać awans do europejskiej dywizji A i zagrać z najlepszymi drużynami świata. Fajnie byłoby też zagrać w Mistrzostwach Świata. Gdzieś tam w oddali majaczą igrzyska, ale bez finansowania nie ma najmniejszych szans.
- Na czym polega trudność w finansowaniu curlingu? Ile kosztuje utrzymanie drużyny w sezonie?
- Wszystko robimy za własne pieniądze: płacimy za wynajem lodu, płacimy za turnieje, pokrywamy koszty wyjazdów reprezentacyjnych itd. W dużej części jest to związane z nieścisłościami w Polskim Związku Curlingu, który został rozwiązany na drodze sądowej [stało się to na wniosek Ministerstwa Sportu m.in. w związku z nieprawidłowościami finansowymi - DK]. Obecnie o prawa do bycia związkiem sportowym stara się Polska Federacja Klubów Curlingowych. Zanim jednak oficjalnie zostanie związkiem, nie może starać się o finansowanie. Koszty drużynowe w sezonie to lekko ponad 100 tysięcy złotych. Żeby mieć jakiekolwiek szanse zakwalifikować się na igrzyska, potrzebowalibyśmy kilkukrotnie większego budżetu. Dodatkowo już teraz poświęcamy cały urlop na curling, a walcząc o igrzyska, musielibyśmy poświęcić zdecydowanie więcej czasu na treningi oraz wyjazdy. Szukamy cały czas jakiegoś dużego sponsora, ale Przez niszowość tego sportu jest to jednak bardzo trudne zadanie.
- Na koniec - dlaczego warto oglądać curling? Co Pana zdaniem jest najbardziej pasjonującego w tym sporcie?
- W curlingu pasjonująca jest precyzja, z jaką zagrywają zawodnicy. Ja również jestem zakochany w części taktycznej, ale ona jest już dużo bardziej skomplikowana. Curling polecam obejrzeć każdemu, ale jeszcze bardziej zachęcam, żeby przyjść i spróbować swoich sił. Gwarantuję dobrą zabawę.
Komentarze