Facebook
Aktualny numer

Najlepszy tygodnik i portal społeczno-kulturalny
w Rudzie Śląskiej

Ninja z Rudy Śląskiej pokonują słabości

24-09-2020, 20:20 Agnieszka Lewko

Grzegorz Konicki, Michał Szczęsny, Damian Woźniak i Kewin Żwirowicz to czterej rudzianie, którzy sprawdzają swoje siły w popularnym programie „Ninja Warrior". Na ekranie Polsatu zobaczyliśmy już Michała Szczęsnego, a na swój występ czeka także ubiegłoroczny finalista Kewin Żwirowicz. Natomiast w trzeciej edycji programu wystąpią Grzegorz Konicki i Damian Woźniak. Rudzianie opowiadają nam o swoich pasjach, słabościach i wierze we własne siły.

 

– Co skłoniło Was do udziału w programie „Ninja Warrior"?

Michał Szczęsny: – Na pewno chęć podejmowania nowych wyzwań oraz sprawdzenia swoich umiejętności.
Grzegorz Konicki: – Ze mną było trochę inaczej. Pojechałem wraz z Damianem Woźniakiem, by towarzyszyć mu w czasie testów do programu. Casting składa się z dwóch części: sprawnościowej oraz z rozmowy z psychologiem. Zrezygnowałem z udziału w castingu ze względu na zwichnięcie kostki i złamanie kości skokowej dwa miesiące wcześniej. W dniu castingu byłem jeszcze w trakcie rehabilitacji. Damian jednak oznajmił mi, że wspomniał o mnie w rozmowie z panią psycholog i zapytała, czy ja też wezmę udział w castingu. Miałem na podjęcie decyzji pięć minut! To były niesamowite emocje. W jednej chwili setki myśli. Przecież ja dopiero zacząłem normalnie chodzić, a co dopiero przejść testy do takiego programu! Mam jednak duszę wojownika, kocham życie i takie skrajne sytuacje. Dlatego podjąłem się wyzwania. Zdążyłem jedynie podejść do ratownika medycznego, by usztywnić kostkę. Pożyczyłem sprzęt sportowy od Damiana i w jego za małych butach przeszedłem testy bardzo dobrze jak na swoje możliwości.


– Ciebie Michał można było 8 września zobaczyć w programie. Jak Twoje wrażenia?

Michał Szczęsny: – Jestem bardzo zadowolony z samego udziału w programie. Niestety siła fizyczna to nie wszystko. Pokonała mnie psychika. Od samego początku byłem źle nastawiony psychicznie. Głowa, głowa i jeszcze raz głowa. Mam teraz nad czym pracować.
– Jesteś osobą doświadczoną przez los – brak jednego płuca, operacja kręgosłupa. Czy udział w programie był sposobem na udowodnienie sobie czegoś?

Michał Szczęsny: – Pierwszy sezon „Ninja Warrior" ogłądałem rok temu w szpitalnym łóżku. Powiedziałem sobie wtedy, że jeżeli operacja przebiegnie bez żadnych komplikacji, a później rekonwalescencja, to zgłoszę się do następnej edycji. To było moje marzenie i tak też się stało. Nie muszę sobie nic udowodniać. Wiem, na co mnie stać i jakie mam ambicje. Chciałem raczej zmotywować ludzi do działania, że pomimo choroby można uprawiać sport i cieszyć się życiem. O ile się chce. To od nas zależy, jak nasze życie wygląda. Ja zawsze chciałem czegoś więcej od życia, chciałem być inny, wyróżniać się z tłumu, ale przede wszystkim być sobą. Jestem Michał – ćwiczę z jednym płucem, czasami gram w teledyskach, chodzę w kolorowych skarpetkach i mam tatuaże. Prowadzę też profil na Instagramie, gdzie pokazuję ludziom, jak wygląda moje życie z dystansem do siebie i świata.


– Czy sport pomógł przezwyciężyć Ci problemy zdrowotne?

Michał Szczęsny: – Niestety nie i raczej nie ma takiej możliwości. Jestem już przyzwyczajony do życia z jednym płucem. Drugie jest zapadnięte. Jest możliwość operacji, ale istnieje duże ryzyko, że jej po prostu nie przeżyję. Poza tym mam dość operacji pod narkozą. Świadomość, że możesz się nie obudzić, jest przerażająca. Nie ma co narzekać. Żyję chwilą i kocham życie.
– Skąd pomysł na trenowanie kalisteniki (rodzaj treningu siłowego z wykorzystaniem ciężaru własnego ciała) i uczenie tego innych?

Kewin Żwirowicz: – Ponieważ jest to aktywność efektowna i efektywna. Nie tylko pracujesz nad siłą, wytrzymałością, wydolnością, czy poprawą sylwetki, ale także nad poczuciem własnego ciała w przestrzeni. Ogrom figur i wyzwań, które proszą się o to, aby je móc wykonać, sprawia, że coraz wyżej zawieszamy sobie poprzeczkę.


– Co daje Ci trenowanie innych?

Kewin Żwirowicz: – Przede wszystkim w pracy trenera chodzi o to, aby nie szkodzić. Sam popełniałem błędy jako początkujący. Staram się, aby moi podopieczni mogli tego uniknąć. Obieramy najlepszą strategię do osiągnięcia celu. Gdy to się udaje, radość jest nie do opisania. Czuję większą satysfakcję z czyjegoś sukcesu niż ze swojego. Chcę także, aby każdy był „kompletny" i mógł stawiać czoło przeciwnościom losu. Sam, gdybym nie trenował, byłbym dzisiaj trochę poturbowany. Na przykład wtedy, gdy potrącił mnie wózek widłowy w magazynie. Ciało zadziałało wówczas jak tarcza.


– Czy sport zmienia życie?

Grzegorz Konicki: – Tak, a ja jestem tego idealnym przykładem. Życie kiedyś nie pisało mi tak pięknych scenariuszy, jak teraz. Będąc młodym chłopakiem z bloków bez żadnych perspektyw, marnowałem swój czas, popadłem jak wielu młodych ludzi w różne problemy, o których będziecie mogli dowiedzieć się z programu „Ninja Warrior". Kilka lat temu podjąłem decyzję o zmianie swojego życia i to właśnie sport był filarem tej zmiany. On wypełnił ten czas, który marnowałem. Zwiększył moją pewność siebie, samoocenę i podnosił coraz to wyżej poprzeczkę. To właśnie dzięki niemu jestem dzisiaj przedsiębiorcą, maratończykiem, sportowcem i wartościowym człowiekiem. Bardzo dużo mu zawdzięczam. To sport zbudował mnie na nowo.

– Wy też zgłosiliście się do programu, żeby sobie coś udowodnić? Co chcecie powiedzieć ludziom, którzy Was będę oglądać i Wam kibicować?

Damian Woźniak: – Do programu zgłosiłem się przede wszystkim dlatego, by przełamać bariery, które mam w głowie. Niezależnie od tego, jak mi pójdzie w programie, wiem, że ta decyzja pomoże mi pokonać strach, który gdzieś tam nadal we mnie siedzi. To jest forma terapii. Stajesz naprzeciw czegoś, co wywołuje u ciebie strach, lęk, niepewność. Trudnościom w życiu trzeba stawiać czoła. To jest trudne, ale pomaga. Ludziom, którzy będą nas oglądać i kibicować, chciałem powiedzieć tylko, żeby wierzyli w siebie i w swoje marzenia. Ne bali się krytyki i opinii innych osób. Strach przed porażką niszczy marzenia. Dlatego nie pozwólcie, by zastąpiły je uzależnienia.


Grzegorz Konicki: – Idziemy do programu z bardzo mocnym przekazem. Postanowiłem reprezentować właśnie takich ludzi jak ja, by pokazać im, że z każdej sytuacji jest wyjście. Że nie muszą być więźniami swojej przeszłości. Pokazać im, że w bardzo krótkim czasie, ciężką pracą i wiarą w siebie można zaliczyć fenomenalny życiowy progres. Chciałbym być inspiracją dla ludzi, którzy jeszcze tej decyzji nie podjęli i zmagają się z różnymi problemami, a także nie wiedzą, którą drogą iść i dać im ogromną dawkę motywacji. Idźcie drogą rozwoju, to jest zawsze właściwa droga. Wierzcie w siebie, choćby każdy spisał was już na straty!


– Kiedy będzie można kibicować pozostałej trójce?

Michał Szczęsny: – Nie znamy dokładnej daty emisji programu. Zachęcamy do oglądania każdego odcinka, bo wiele się będzie działo zarówno w drugim, jak i trzecim sezonie. Wiemy jedynie, że w drugiej edycji, która jest teraz emitowana, wystąpi jeszcze Kewin. Natomiast Damian i Grzegorz będą brali udział w trzeciej edycji programu, która będzie w telewizji dopiero wiosną 2021 roku.


– Kewin, Ciebie mogliśmy już zobaczyć w programie w ubiegłym roku. Jak wspominasz swój występ?

Kewin Żwirowicz: – Bardzo pozytywnie. Dawka emocji, której doświadczyłem, była czymś niepowtarzalnym. Z racji długiego czasu nagrywania oraz przerw jako półfinaliści spędziliśmy ze sobą bardzo dużo czasu. Nasze więzi bardzo się zacieśniły i dzięki temu mamy znajomości w całej Polsce. Stworzyliśmy tzw. ninjabrać. Gorąco zachęcam każdego do udziału!


– À propos znajomości – jak się poznaliście w czwórkę?

Kewin Żwirowicz: – Trenowaliśmy na siłowni Tytan w Rudzie Śląskiej od dłuższego czasu. Każdy z różnym stażem, celem i możliwościami. Na początku trenowaliśmy osobno. Rok temu w październiku utworzyłem zajęcia grupowe Kalistenika. Od tamtego momentu pod moim okiem zaczęliśmy wspólnie trenować dwa razy w tygodniu. Oprócz tego każdy z nas wykonuje swoje jednostki treningowe. Jesteśmy
w trakcie tworzenia grupy sportowej. Chcemy motywować każdego. Nieważne skąd zaczynasz i jak daleko jest cel – wsparcie przede wszystkim!a


Komentarze