Facebook
Aktualny numer

Najlepszy tygodnik i portal społeczno-kulturalny
w Rudzie Śląskiej

Hajduk sportowcem roku

19-02-2012, 15:00 Tadeusz Piątkowski

Adrian Hajduk, Sportowiec Roku 2011 w Plebiscycie „Wiadomości Rudzkich” na Sportowca i Trenera Roku, nie mógł osobiście odebrać lauru, gdyż w ramach przygotowań o turnieju eliminacyjnego do Igrzysk Olimpijskich w Londynie, startował na zawodach w Ankarze. Wrócił w ubiegły wtorek i po treningu mógł się podzielić wrażeniami z Czytelnikami „WR”.

Wierzyłeś w to, że powtórzysz ubiegłoroczne zwycięstwo?

Szczerze? Nie. Myślałem, że głosujący prezesi postawią na kogoś innego. Moją faworytką była Angelika Stępień.


Idziesz jak burza. Jak tak dalej pójdzie, wyprzedzisz swojego trenera, Marka Garmulewicza.

Jeśli zdrowie dopisze, to postaram się to zrobić. Ale wtedy w domu będę musiał postawić szafkę na plebiscytowe trofea.


Czym dla Ciebie jest ten tytuł?

Przede wszystkim wyróżnieniem. Zapasy popularnością nie dorównują grom zespołowym, czy paru innym dyscyplinom sportowym, a jednak moje osiągnięcia zostały dostrzeżone. A być zauważonym we własnym środowisku przez swoich, to sukces. Ponadto taki tytuł jest reklamą dla klubu i mojej dyscypliny sportu.


Rok 2012 jest rokiem olimpijskim. Jakie w związku z tym masz plany sportowe?

Bogate i wszystkie podporządkowane Igrzyskom. Chcąc wystartować w Londynie, wcześniej muszę wywalczyć kwalifikację w jednym z dwóch turniejów. Nie wystartuję w Mistrzostwach Europy i Turnieju Interkontynetalnym w Chinach. Muszę wykorzystać szansę na jednym z dwóch turniejów europejskich w kwietniu i w maju.


Żeby tam dobrze wypaść, musisz być w optymalnej formie. Ubiegły rok nie był dla Ciebie pomyślny. Kontuzje, choroby...

To był fatalny rok. Więcej nie trenowałem, niż trenowałem. Łapałem kontuzję za kontuzją, jakieś dziwne choroby. Na szczęście to wszystko już za mną. Od czasu do czasu dokucza jeszcze kolano, ale nie na tyle, by nie móc ostro trenować. Po Pucharze Polski wyjeżdżam na trening do Dagestanu. W pierwszy okresie będę ćwiczył pod okiem wicemistrza olimpijskiego, Jusupa Abdusałanowa, potem dojedzie do mnie trener Garmulewicz. W sumie będą tam do Wielkanocy. Po tygodniu wyjazd na kolejne zgrupowanie, tym razem do Spały. A potem turnieje...


Jak widzisz swoje szanse?

Łatwo nie będzie. Ilość miejsc na matach w Londynie jest ograniczona, a kandydatów multum. Z samego byłego ZSSR jest teraz 11 krajów, które wystawią bardzo mocne reprezentacje. Jeśli dodać do tego tych, którzy są z tych krajów i dostali paszporty w innych, to można sobie wyobrazić skalę trudności. Wierzę, że kwalifikację wywalczę.



A kiedy w tym wszystkim znajdziesz czas dla siebie?

Marzę o odpoczynku i wakacjach, ale najprędzej po zakończeniu Igrzysk. Może we wrześniu? Wtedy w Polsce jest jeszcze ciepło. Jak nie będzie, to można wyjechać gdzieś na południe. I na chwilę zapomnieć o zapasach. Ale nie na długo!


Komentarze