Facebook
Aktualny numer

Najlepszy tygodnik i portal społeczno-kulturalny
w Rudzie Śląskiej

Żegnaj, Czerwony Kapturku - rozmowa o literaturze dziecięcej

25-12-2024, 22:55 Barbara Lemanik

Długie zimowe wieczory to idealny czas, by poczytać maluchowi bajkę, w której dobro zawsze zwycięża, a zło zostaje ukarane, a tym nieco starszym podsunąć książkę i bohatera, z którym będą mogli się identyfikować. O inspiracjach, przepisie na dobrą bajkę i książkach, które warto przeczytać rozmawiamy z Moniką Czoik-Nowicką, autorką bajek dla dzieci, nauczycielką i pasjonatką książek dla najmłodszych.

- Co profesjonalistka poleca na rodzinne czytanie?

- „Historię 10 skarpetek” Justyny Bednarek i „Detektywa Pozytywkę” Grzegorza Kasdepke. Moje prace, i licencjacką, i magisterską, pisałam o wartościach współczesnej literatury dziecięcej, i to były osoby, które wówczas udzieliły mi wywiadów. Opowiedziały mi o swoich bohaterach. Wszystkie skarpetki są odbiciem osób, które pani Justyna spotkała na swojej drodze. Ich historie są bardzo wzruszające, miłosne, romantyczne, trudne, ale z dobrym zakończeniem. Poruszają temat choroby, przyjaźni, miłości. A „Detektyw Pozytywka” to taki zakręcony człowieczek, który pomaga dzieciom w odkrywaniu różnych zagadek codziennego życia mieszkańców pewnej kamienicy. Po moim zaczytanym synu mogłam zauważyć, jak bardzo ta książka trafia w dziecięcy gust. 

-  Jaka powinna być dobra książka dla dzieci?

- … Dobra książka to taka, która porusza tematykę współczesnych dzieci.

 - A bracia Grimm? Hans Christian Andersen?

- Te piękne baśnie są zbyt odległe od dziecięcej rzeczywistości. Zamiast nich polecam książki autorów współczesnych, którzy lepiej rozumieją aktualne problemy i zainteresowania małych czytelników. Trzeba pisać o tym, co dziecko przeżywa tu i teraz. Trudno znaleźć przepis na to, co się współczesnym dzieciom spodoba, ale uważam, że współczesne dziecko potrzebuje takich bohaterów, by mogło się z nimi utożsamiać. To już nie jest “Czerwony Kapturek”, czy “Kopciuszek”…

-  Co współczesnemu dziecku daje czytanie bajek w zimowy wieczór?

- Rozwija wyobraźnię, uwrażliwia. Odpowiednio dobrana książka może dawać poczucie pewności siebie. Żyjemy w świecie, gdzie dzieci siedzą przy smartfonach… Czasami podchodzisz do dziecka, zadajesz pytanie, a ono nie wie, co ma odpowiedzieć, bo ma bardzo wąski zasób słownictwa. Książka wpływa na to, że słownictwo się poszerza, że dziecko zaczyna używać pięknych wyrazów. W dzisiejszych czasach to naprawdę zachwyca i robi wrażenie. Czytanie dzieciom to inwestycja w ich przyszłość. To nie tylko rozwijanie intelektu i wyobraźni, ale także kształtowanie charakteru i wrażliwości.

- Czy współczesny rodzic, czy babcia wychowana na “Jasiu i Małgosi”, będą wiedzieć, jakich szukać książek dla swoich pociech ?

- Niejedna babcia, czy ciocia idzie do księgarni i myśli: „Czerwony Kapturek” - to będzie dobre, bo ja się na tym wychowałam. Nie. Do tego się też trzeba przygotować, poświęcić czas, nie wystarczy tylko przyjść i wziąć pierwszą lepszą, choćby i znaną z własnego dzieciństwa książkę. Trzeba zapytać, o czym dziecko by chciało posłuchać, dostosować  literaturę do jego wieku, rozwoju, zainteresowań. Popatrzeć, otworzyć tę książkę, zobaczyć, jakie są ilustracje, bo one odgrywają ogromną rolę, przyciągają, muszą zainteresować.  Żyjemy w czasach, kiedy trzeba pokazać dzieciom, że jest dobro i zło, ale robić to w umiejętny sposób. Jesteśmy coraz bardziej świadomi tego, że to, co w dzieciństwie dostajesz, to masz do końca życia. Jeżeli rodzicom zależy na tym, by dziecko dobrze się rozwijało, to dostrzegą jego zainteresowania, dobiorą książki do wieku, zainteresują się, co mogłoby malucha zachwycić w poezji, w bajce, w opowiadaniach. Warto wejść na stronę kampanii „Cała Polska czyta dzieciom” i tam są wymienione najpiękniejsze książki. Tworzą tę listę ludzie, którzy naprawdę mają pojęcie o tym, co interesuje małych czytelników. Większość z tych książek czytałam z moim synem. Jest zachwycony nimi i dlatego bez wahania je polecam.

- Czyli już nikt się nie zachwyci „Anią z Zielonego Wzgórza”?

- Akurat „Ania z Zielonego Wzgórza” jest pięknym przykładem. Uczy dorastania, wrażliwości na drugiego człowieka, na przyrodę… I choć wszystko jest w tej powieści zupełnie niedzisiejsze, bo przecież takich relacji, jakie są w Avonlea, już nie doświadczamy, to książka nie traci swej aktualności. Jednak, jeżeli my, dorośli, nie wskażemy jej dzieciom, to raczej same po nią nie sięgną… Dobre książki się nie starzeją. Ale czy przetrwają? To zależy od nas... Jeżeli już wiemy, że coś jest ponadczasowe, to pokazujmy to, spróbujmy jakoś dzieciom przemycić. Może się uda i może Ania Shirley nadal będzie zachwycać?

- Jaki jest Twój autorski przepis na książkę dla dzieci?

- Moje wiersze na pewno są spontaniczne. A moje bajkowe scenariusze zazwyczaj dotyczyły konkretnej tematyki, piratów, czy czterech pór roku. Napisałam bajkę o Smoku-Smakołyku, a scenariusz do niej powstał na podstawie mojego wiersza o... marchewkowym cieście. Inspirują mnie dzieci, bo podczas spotkań autorskich mówią mi, o czym chciałyby czytać. Ale inspirują mnie też dorośli i to coraz częściej. Bardzo lubię się przyglądać ludziom, obserwuję ich zachowania, próbuję je dopasować do istniejących postaci albo wymyślać nowe.

- To się wydaje takie proste…

-  Ale to nie jest proste, pisanie dla najmłodszych jest najtrudniejsze, bo oni są najbardziej szczerzy. Dorosły ci nie powie otwarcie, co myśli o danym utworze. Uwielbiam tę szczerość, bo gdy dziecko powie, że mu się nie podoba, to ja to biorę bardzo do siebie, bo zależy mi na moim czytelniku. Mój „docelowy” czytelnik  ma od 3 do 8 lat. Pracuję z młodszymi dziećmi, wiem, czego potrzebują, o czym marzą.

- Dajesz nadzieję, że jednak dzieci nie porzucą książek…

- Tylko my, dorośli dajemy dziecku telefon, tablet. A powinniśmy najpierw dać książkę. Co wybiorą? Od nas dorosłych to zależy, ale dzieci mają prawo wyboru. Będę to zawsze podkreślała.

- Bardzo dziękuję za rozmowę.

Foto: A. Cichy, A. Kolon


Komentarze