Facebook
Aktualny numer

Najlepszy tygodnik i portal społeczno-kulturalny
w Rudzie Śląskiej

Wywiad z Rahimem

01-08-2012, 13:17 Sandra Hajduk

W związku z koncertem Rahima w Bykowinie postanowiliśmy poprosić go, aby opowiedział czytelnikom Wiadomości Rudzkich o swojej działalności na rzecz młodych talentów i nowych projektach, które już niedługo ujrzą światło dzienne.

- Powiedz skąd wzięło się Twoje zainteresowanie hip-hop’em w czasach, gdy ta muzyka w Polsce nie była jeszcze popularna?

- Moje korzenie sięgają aż podstawówki, czyli kupę lat wstecz. Tam się zainspirowałem i zainteresowałem słowem mówionym. To wciągnęło mnie dość mocno, pomimo tego, że takiej muzyki było na początku mało. Przynajmniej w Polsce, bo na świecie ten typ muzyki miał się doskonale, ale my mieliśmy do tego słaby dostęp. Małymi kroczkami, ale gdzieś tam poszukiwałem praktycznie wszystkiego, co było rapowane. Bez względu na to, czy to było hardcorowe czy też komercyjne. Rap to był po prostu rap i słuchało się wtedy wszystkiego. Z czasem to ewoluowało, a od czasu technikum mniej więcej zająłem się swoją muzyką i od 3xKlanu przez Paktofonikę generalnie aż do dziś zajmuję się muzyką: solowo, z różnymi ludźmi, na featuringu z Buką czy z Focusem. Więc coś, co zaszczepiło się to naście lat temu cały czas tak samo mocno we mnie drzemie.

- Jesteś współtwórcą kultury hip-hop’owej w naszym kraju. Jak oceniasz polską scenę hip-hop’ową?

- Myślę, że ta scena ma się naprawdę coraz lepiej. Był taki okres, myślę, dość trudny dla tej sceny, kiedy bardzo dużo takiego dziwnego hip-hop’u wychodziło, do czego hip-hop’owcy nie chcieli się z resztą przyznać. Było też trochę takich sezonowców w tym wszystkim, ludzi, którzy liczyli tylko na sławę. Ale rzeczywistość zweryfikowała kto się tym powinien zajmować, kto jest ważny, szanowany i kto ma poparcie. Fajnie, że pojawiło się trochę młodych artystów w końcu. Rzeczywiście taka młoda fala nadciągnęła. Choćby tutaj Grubson, Buka, czy ostatnio trafiliśmy na Sitka, który dobrze się zapowiada. Mógłbym tu długo wymieniać, ale też nie chciałbym gloryfikować jednych na rzecz tych, którzy nie zostaną tu wymienieni. A to nie o to chodzi, bo nie ma tu jakiejś hierarchii w tym wszystkim. Cieszę się, bo jednak dużo młodych zyskuje na popularności i ma tę moc. Jestem przekonany, że część z nich za piętnaście lat będzie siedziało na moim miejscu i będzie opowiadało o hip-hop’ie z perspektywy swojej wieloletniej kariery.

- Pewnie masz rację, ale Ty należysz do tych osób, które na stałe wpisały się w karty historii polskiego hip-hop’u.

- Miałem to szczęście w swoim życiu. Raz, że trafiłem na Magika, który bardzo mocno mi pomógł mentalnie, gdzieś się wyklarować i wytyczyć swoją drogę. Na pewno współpraca z nim byłą dla mnie dużym doświadczeniem, a przede wszystkim największym sukcesem tak naprawdę, bo nasza wspólna płyta jest tą płytą, która stanowi o mojej największej popularności. Natomiast ja z perspektywy tych lat cieszę się, że ta ciężka praca, konsekwencja w działaniu, nie sprzedawanie się w żaden sposób i nierozmienianie się na drobne, jak to się ładnie mówi, spowodowały, że przychodzą nowe pokolenia, a dalej szanują Rahima. Nie mówię tutaj o społeczeństwu tak zwanych hejterów, którzy potrafią skrytykować wszystkich wokół. To nie są ludzi do dyskusji dla mnie. Fani hip-hop’u mają dzisiaj z czego wybierać. Jest teraz takie duże zróżnicowanie, bo naprawdę teraz w Polsce każdy może wybrać jakiego hip-hop’u chce słuchać, kiedyś to grono artystów było mocno zawężone. Więc cieszy mnie to, że wypracowałem sobie taki szacunek u ludzi. Cieszy, że te lata mojej pracy nie poszły jednak na marne i nie muszę teraz myśleć o zawieszaniu mikrofonu na kołek tylko o tym, co by tu jeszcze nowego, ciekawego wprowadzić.

- Zajmujesz się także promowaniem młodych talentów. Skąd pomysł na prowadzenie tego rodzaju działalności?

- Pomysł na to zrodził się z takiej dziwnej strony. Na początku zawsze wydawałem u kogoś. Jak ktoś zna moją historii albo przynajmniej jej skrawek to wie, że bardzo często trafiałem na jakichś oszustów, na ludzi, którzy wykorzystywali moje zaangażowanie tylko po to, żeby zarobić na tym pieniądze. Ale tu nawet nie chodziło o pieniądze, tylko o to, że to wszystko odbywało się na warunkach, które mnie nie interesowały. Ja jestem fanem myśli, żeby szanować artystów jako twórców, czyli kogoś ważnego. Zazwyczaj rynek fonograficzny podchodzi do artystów jak do produktu, który się sprzeda albo nie. Jak się nie sprzeda to kończymy z nim współpracę, a jak się uda to klepiemy po plecach artystę i możemy dalej ciągnąć z tego jakieś profity. U nas w MaxFlo, które prowadzę te założenia na dzień dobry są inne. Ja szanuję bardzo artystów, szanuję ich pracę. Nie narzucam nikomu niczego. Panuje u nas pełna wolność artystyczna. Oczywiście czasem ślę jakieś sugestie i takie rzeczy, bo trochę mam w tym doświadczenia i pomysłów na to, jak można przez ten dość trudny i zapchany już rynek przebić się. Ale artyści już sami decydują o tym, czy chcą to zrobić tak czy inaczej. I ten szacunek właśnie jest tutaj najważniejszą rzeczą. Ja nie robię podziału mniej popularny Skorup czy bardziej popularny Grubson, bo oni obaj są dla mnie tak samo ważni jako artyści i nie zamierzam tutaj nigdy jednego gloryfikować a drugiego nie. Naszą misją jest to, żeby tych fajnych artystów pokazywać, dbać o nich i powodować żeby ten nasz rynek muzyczny za naszą sprawą jeszcze się rozwijał i polepszał.

- Coraz częściej mówi się o Twojej nowej płycie, która ma być wydana w ramach grupy Pokahontaz. Kiedy będzie jej premiera?

- Ta płyta wyjdzie po wakacjach, na jesień, to oficjalnie mogę powiedzieć. Dokładnej daty nie podaję jeszcze dlatego, że chcemy skończyć całą pracę nad nią. Na dzień dzisiejszy mamy już nagranych kilkanaście numerów, kilka kolejnych już piszemy. Mam nadzieję, że w wakacje uda się zamknąć prace nad albumem i po wakacjach go wytłoczymy i wydamy.

- Natomiast 21 września będzie miała miejsce premiera filmu „Jesteś Bogiem” poświęconego Paktofonice, legendarnej grupie hip-hop’owej, którą współtworzyłeś. Możesz powiedzieć coś więcej na ten temat? Czy główny wątek stanowi jednak historia Magika?

- Jak ktoś miał okazję zetkną się ze scenariuszem Maćka Pisuka, który był wydany jako „Przewodnik krytyki politycznej” to wie mniej więcej o co chodzi, skąd to się wzięło, jaka jest geneza powstania tego tekstu, dlaczego ten film powstawał aż 10 lat i tak dalej. Czytelnicy mieli zatem okazję poznać tę historię. Za chwilę, bo już 21 września będzie premiera filmowa, więc wszyscy poznają tę historię naocznie. Nie mniej jednak wydaje mi się, że nie jest to historia tylko Magika. To jest historia trzech przyjaciół, których łączy wspólna pasja. I ta pasja właśnie jest tutaj pierwszoplanowym wątkiem. Ten dramat Magika oczywiście też jest gdzieś tam uchwycony i ciężko żeby było inaczej skoro to się tak a nie inaczej potoczyło. Mam wrażenie, że trochę więcej światła rzucone zostało na tę enigmę jego śmierci. Myślę, że dużo klarowniej po tym filmie można wydedukować pewne aspekty. Na szczęście reżyser też gdzieś to fajnie ugryzł, bo nie pokazał wszystkiego z takiej perspektywy, żeby udowodnić, że ktoś tam jest winny, bo tak po prostu nie jest. Jeśli ktoś miał do czynienia z aspektami psychicznymi, jakąś depresją czy czymkolwiek innym to wie, że wtedy jakikolwiek bodziec dla takiego człowieka, który gdzieś się czuje słabo psychicznie wywołuje negatywne reakcje. Myślę, że w ten sposób te czynniki zostały pokazane, jako różne aspekty. Do tego dochodzi jeszcze trochę historii tego naszego pokolenia, na przestrzeni wieków żyjącego. Trochę pokazania realiów Śląska, co mnie chyba najbardziej w tym cieszy. Oprócz tego, że upamiętniliśmy Magika to cieszy mnie, że jest ten Śląsk pokazany i myślę, że każdy z naszych rówieśników, który żył w tamtych czasach i był młodzieńcem odnajdzie siebie i poczuje, że miał podobnie – od braku kasy do braku perspektyw. Na szczęście to się gdzieś tam zmienia. Mijają lata, ten kapitał przychodzi, a Śląsk rozwija się dynamicznie. Pomimo dużego kryzysu, który zastaliśmy po zamknięciu huty, kopalni, i tak dalej to mam wrażenie, że sytuacja powoli, bo wiadomo, że do takich zmian potrzeba pokoleń, się zmienia a ten Śląsk naprawdę rośnie w siłę i cieszy mnie to, że nawet ten film pokazuje w perspektywie dziesięciu lat jak się to wszystko zmieniło i jak wszystko się rozrosło, jak sytuacja się poprawiła.

- Jesteś bardzo mocno związany ze Śląskiem. Lubisz tu występować?

- Pewnie, że lubię. Gram w domu po prostu. I to jest fajne, że tutaj niezależnie od tego czy przyjadę tu do Rudy, czy gram w Mikołowie, w Katowicach czy w Tychach, gdziekolwiek w tym rejonie pojadę, nawet jeśli będzie to nasza Śląska Częstochowa, która się tak do Nas nie przyznaje to wszystkie te miejsca mają tę dobrą energię. Co więcej, nawet Dolny Śląsk żywiołowo reaguje na nasze dokonania i wykonanie, więc Śląsk terytorialnie to, jak mówię, dom. Jest jeszcze kilka miast na mapie Polski, które są dla nas gwarancją dobrej zabawy i dobrego przyjęcia. Z drugiej strony jak rozmawiam z artystami ze sceny hip-hop’owej, bo wiadomo, że my prywatnie się kolegujemy z wieloma artystami, to mówią, że na Śląsku jest najbardziej żywiołowa publiczność. I tego nie da się nie docenić czy powiedzieć, że na Śląsku się źle gra, kiedy wszystkich się tak ciepło i z tak dużą energią przyjmuje.

- Dzięki za rozmowę.

Z Rahimem miała niezwykłą przyjemność rozmawiać Sandra Hajduk.


Komentarze