Facebook
Aktualny numer

Najlepszy tygodnik i portal społeczno-kulturalny
w Rudzie Śląskiej

W drodze na taneczny szczyt

25-05-2015, 14:14 Joanna Oreł

Wzbudza zachwyt zarówno wśród widzów, jak i u jurorów. Choć trzy lata temu z powodów zdrowotnych nie udało mu się dotrzeć na szczyt, nie poddaje się i próbuje dalej. Rudzianin Mateusz Sobecko walczy w finale 8. edycji programu „You Can Dance – Po prostu tańcz!”. Nasz tancerz znalazł się wśród czternastu najlepszych tancerzy i jest coraz bliżej decydujących zmagań.

Można powiedzieć, że „Twoim” stylem jest hip-hop. Poniekąd jednak stało się to przypadkowo, prawda?
Na początku trenowałem lekkoatletykę, a konkretnie biegi. Jednak przez kontuzję i poczucie, że chce w życiu robić coś innego, zmieniłem plany. Mój ojciec trenował taniec towarzyski i postanowił zarazić mnie pasją. Jednak gdy przyszedłem na kurs, to nie było dla mnie partnerki. W zamian za to zaproponowano mi zajęcia z hip-hopu. Arek Franczak, który trenował mnie na początku, do dzisiaj śmieje się, że wtedy nawet nie wiedziałem, czym jest hip-hop, ale chciałem chodzić na zajęcia. Miałem wtedy 17 lat. Później przez ok. dwa lata trenowałem w formacjach w Rudzie Śląskiej – w ODK RSM Jowisz na Goduli właśnie z Arkiem Franczakiem.

Od tamtego czasu minęło 5 lat. Masz 22 lata i już jesteś w finale „You Can Dance”. Zresztą udało Ci się to już dwa lata temu. Wówczas także z powodów zdrowotnych musiałeś zrezygnować z udziału w programie. Jury zapewniło Ci jednak miejsce w finałowej czternastce w kolejnej edycji. Ty z tego nie skorzystałeś i postanowiłeś na równi z innymi uczestnikami wziąć udział w eliminacjach...
Chciałem być fair wobec innych uczestników. Chciałem przekonać się, że zrobiłem postęp. To było jak sprawdzenie samego siebie. Trzy lata temu miałem 19 lat. Nie wiedziałem wtedy, co chcę osiągnąć w życiu, dlaczego w ogóle jestem w tym programie. Teraz jestem gotowy fizycznie i mentalnie na udział w nim. Nie ukrywam, że przyszedłem dokończyć to, co rozpocząłem w poprzedniej edycji programu. Konieczność zrezygnowania z niej trochę mnie załamała. Ale najgorsze było to, że przez zerwane więzadło pół roku nie mogłem trenować. Widziałem, jak inni trenują, jak się rozwijają, a ja stałem w miejscu. To mi jednak dodało siły. Dziś chcę pokazać, że po dwóch operacjach po poważnej kontuzji można szybko stanąć na nogi.

Kiedy nastąpił przełom?
Zacząłem od małych treningów. Dodatkowym problemem było to, że musiałem odblokować się psychicznie, bo przy każdym upadku pojawiał się lęk. Najważniejsze były jednak wyjazdy na szkolenie w Los Angeles. Tam udało mi się odrobić stracony czas. Mogłem wrócić do porządnych treningów, a także do zajęć z dziećmi, które prowadzę i które sprawiają mi bardzo dużo radości oraz frajdy.

Taniec to Twój jedyny wybór życiowy?
Zawsze powtarzam, że w życiu trzeba mieć jakieś zabezpieczenie. Na tę chwilę swoją przyszłość wiążę z tańcem, ale coś może pójść nie tak... Obecnie oczywiście mam urlop dziekański, bo nie byłbym w stanie pogodzić studiów z udziałem w programie, ale na co dzień jestem studentem czwartego roku na kierunku Finanse i Rachunkowość Uniwersytetu Ekonomicznego. Uwielbiam te studia. Mam świetnych znajomych, którzy pomagają mi, jak tylko mogą. Poniekąd to im zawdzięczam, że jakoś udaje mi się łączyć studia i taniec.

Niejako Twoją wizytówką stało się to, że jesteś Ślązakiem. Opowiedz trochę o swojej rodzinie.
Wszyscy wiedzą, że jestem z Rudy Śląskiej i to jest część mojej osobowości. Nie wstydzę się tego i nie ukrywam swojego pochodzenia. Cała moja rodzina pochodzi z Nowego Bytomia. Cała moja rodzina pracowała lub pracuje na kopalni – dziadkowie, mój ojciec i trzech braci.

Jakie są Twoje dalsze plany?
Rozmawiałem już z rodziną na temat wyjazdu do Los Angeles, co jest moim największym marzeniem. Oni wspierają mnie w takim wyborze. Usłyszałem, że mam jechać i spełniać swoje marzenia. Wiadomo, że na początku będzie ciężko. Jeżeli uda mi się wyjechać na dwumiesięczne stypendium, to będę miał czas, aby trochę się tam rozkręcić i poszukać dodatkowej pracy, by zarobić trochę pieniędzy na życie. Później chciałbym tam zostać na dłużej – trenować oraz występować na koncertach z największymi gwiazdami. Natomiast teraz przede wszystkim mam nadzieję, że uda mi się uczestniczyć w programie bez żadnych kontuzji. „You Can Dance” daje możliwości rozwinięcia się na rynku tanecznym, zaprezentowania się w pokazach tanecznych, sprawdzenia w różnych stylach. Wcześniej nie znał mnie nikt, dziś uczestniczę w przygodzie, która jest dla mnie ogromnym przeżyciem. Korzystam z każdego dnia jak tylko najlepiej potrafię.

Foto: Cezary Piwowarski/TVN


Komentarze


26-05-2015, 17:43
NIKUSIAAAA napisał(a):

Jesteś najlepszy MATEUSZ!!!!

25-05-2015, 15:29
osa19r20 napisał(a):

powodzenia :)