Facebook
Aktualny numer

Najlepszy tygodnik i portal społeczno-kulturalny
w Rudzie Śląskiej

Strzał w dziesiątkę!

04-07-2012, 10:53 Sandra Hajduk

Czy istnieje ktoś, kto nigdy nie wyobrażał sobie tego, co by było gdyby cyfry, które padły w losowaniu Lotto dokładnie pokrywały się z tymi wydrukowanymi na naszym kuponie? Prawdopodobnie nie. Ale czy pieniądze dają szczęście? Na to pytanie możemy znaleźć odpowiedź w spektaklu „Strzał w dziesiątkę”, który miał swoją premierę 29 i 30 czerwca w rudzkim Domu Kultury.

Kleptoman-artysta, czarna wdowa, buntownik, seksoholiczka kurtyzana, szara myszka ze zmywaka, naiwnie wpatrzona w swego męża kobieta oraz ledwo wiążące koniec z końcem małżeństwo. Co może łączyć ludzi wywodzących się z tak różnych środowisk i mieszkających w zupełnie innych miastach? Z pozoru nic. W rzeczywistości jednak wszyscy stali się posiadaczami szczęśliwego kuponu, który ma im zapewnić dostatnie życie usłane różami. Każda z tych osób przekonuje się jednak niebawem, że nazywanie jej przeklętym szczęśliwcem jest w pełni uzasadnione. Na szczęśliwych kuponach ciąży bowiem klątwa a marzenia o szczęśliwym i bezproblemowym życiu znikają wkrótce niczym pękająca bańka mydlana.

- Szukaliśmy czegoś, co będzie dla ludzi, czegoś co będzie dotyczyło ludzi ale będzie też ocierało się poniekąd o sferę marzeń. Spektakl jest o ludzkich marzeniach o ludzkich dramatach. Gdzieś mamy wypośrodkowaną tę sferę normalności i sferę marzeń. I chcieliśmy uszczknąć sobie trochę tego i trochę tamtego, żeby to wszystko jakoś połączyć, żeby każdy, kto przychodzi na ten spektakl był w stanie też postawić się na miejscu tego człowieka, który po tej drugiej stronie sceny stoi – opowiada o tym skąd wziął się pomysł na zrealizowanie spektaklu Marlena Hermanowicz, reżyserka spektaklu.

Na spektakl składa się osiem poruszających historii, osiem tragikomicznych splotów okoliczności. Historie te, okraszone elementami tańca nowoczesnego i aranżacją przebojów takich artystów jak np. The Offspring czy Lady Gaga sprawiają, że każdy siedzący na widowni znajdzie coś dla siebie.

Urozmaiceniem jest interaktywna forma spektaklu. Widownia pytana jest o różne rzeczy dzięki czemu daje się wciągnąć w magiczny świat kliniki Arthura Spoonera - miejsca, gdzie gromadzą się przeklęci szczęśliwcy, gdzie kolekcjonowani są wybrańcy okrutnego losu, gdzie wreszcie składowane są obiekty nędznej kpiny przeznaczenia.

Największą wartością tego spektaklu są młodzi ludzie z Teatru Bezpańskiego, którzy w nim występują. To istne zwierzęta sceniczne, których energią niezwykle łatwo jest się zarazić - Z tą grupą pracowało mi się cudownie. To jest w ogóle najlepszy zespół jaki do tej pory miałam. Teatr Bezpański ma praktycznie co sezon nowy nabór i to jest chyba po raz pierwszy zespół tak zmobilizowany i samosterowny. W zasadzie, jak było widać na scenie, Ci ludzie to same bystrzaki. Ja jestem wniebowzięta – opowiada o kulisach współpracy Marlena Hermanowicz.

Efektem chemii panującej między młodymi artystami Teatru Bezpańskiego a reżyserką Marleną Hermanowicz był spektakl, który wywołał lawinę pochlebnych opinii obecnych na spektaklu widzów - Bardzo mi się podoba ten spektakl. Jest to bardzo dynamiczny, pełen energii musical. Dawno nie byłam na musicalu a ta forma, przynajmniej w telewizji, wydaje się być zaniedbana. Podoba mi się to, że takie młode zespoły wracają do takiej formy rozrywki – opowiedziała o swoich wrażeniach pani Anna Kiselewska, nauczycielka, która o premierze dowiedziała się od jednej ze swoich uczennic, która w owym spektaklu występuje.

Z niecierpliwością czekamy na kolejne projekty tej grupy i życzymy im dalszych sukcesów.

 




Komentarze