Samemu można wiele osiągnąć
17-02-2016, 21:30 Arkadiusz Wieczorek
Kolejnym śląskim artystą, którego chcemy przedstawić w ramach cyklu „Wiadomości Rudzkie grają po śląsku” jest Stach, czyli na stałe mieszkający w Niemczech Stanisław Kitel. Jednym z największych hitów artysty jest piosenka „Czy Anioły mają rogi”, która znalazła się na drugiej płycie artysty.
– Wróćmy do początków Twojego muzykowania. Jak to się zaczęło?
– Muzyką zajmuje się od najmłodszych lat. Najpierw były to zespoły, w których graliśmy w 4-, 5-osobowych składach. Była to wówczas głównie muzyka taneczna. W wieku 22 lat wyjechałem z kraju i zrobiłem sobie przerwę od muzyki. Po jakimś czasie udało mi się urządzić w Niemczech i wtedy mogłem zacząć ponownie myśleć o muzyce. Początkowo stworzyłem duet, ale po mojej chorobie w 2005 r. zostałem sam.
– I wtedy tak naprawdę zacząłeś tworzyć sam swój własny repertuar.
– Wtedy zacząłem komponować muzykę do tekstów mojego dobrego kolegi, Leona Komora. Z czasem zacząłem współpracować także z Joanną Kiepurą, która jest autorką, chyba jak do tej pory mojego największego hitu „Czy anioły maja rogi". Piosenka bardzo szybko przypadła do gustu publiczności i szturmem zaczęła zdobywać listy przebojów. Teraz już nie mogę nie zaśpiewać jej na koncercie.
– Czyli ta Twoja popularność pojawiała się powoli i stopniowo, bo najbardziej znana piosenka pojawiła się dopiero na drugiej płycie…
– Mniej więcej od 2010 roku zaczęło się zainteresowanie moją osobą. Na początku były to głównie internetowe stacje radiowe. Było ich sporo, ale popularność rzeczywiście rosła powoli. Czym bardziej moja muzyka podobała się słuchaczom, tym więcej otrzymywałem sygnałów o tym, że obrałem dobry kierunek. Tak wieści o Stachu dotarły do wydawnictwa muzycznego w Bytomii. Utwory spodobały się producentowi Bogdanowi Tycowi i w 2012 roku został wydany mój pierwszy album pt. „Ślonsku mój kochany". Potem sprawy potoczyły się już szybko, a ja mogłem pracować nad kolejnymi utworami. Drugi album pt. „Zawsze gdzieś jest lato" był gotowy już w 2014 roku.
– I to nie jest Twoje ostatnie słowo
– Lubię to co robię i materiału mam jeszcze na kilka albumów. Przychodzi mi to łatwo, więc zawsze mam coś w zanadrzu. W przyszłości mam nadzieje wszystko co udało mi się stworzyć, zostanie zaprezentowane moim słuchaczom.
– Odległość od Twoich słuchaczy nie jest kłopotem?
– W Polsce bywam tak częstom jak tylko mogę. Staram się nie odmawiać, jeśli ktoś zaprosi mnie na koncert lub wywiad. Nagrywałem swoje utwory dla słuchaczy, więc przyjazdy na Śląsk i występy przed tutejszą publicznością brałem pod uwagę. Jednak muszę też brać pod uwagę fakt, że w Niemczech żyję i pracuję, więc nie zawsze da się to wszystko tak łatwo pogodzić. Najbliższy koncert, na którym będę miał okazję zaśpiewać w Polsce to Śląska Gala Biesiadna w Zabrzu. Cieszę się na spotkanie z publicznością, fantastycznymi śląskimi artystami i wielką gwiazdą polskiej piosenki – Krzysztofem Krawczykiem.
sztajger napisał(a):
idzie cie kajs spootkac czy ino w hitlerheimacie siedzisz?
Kasia napisał(a):
No wiesz co... Takie zapocone zdjęcie dajesz,tak jak by wszyscy Rudzianie byli podobni.Fe
Richard napisał(a):
Wszystkie koncki podobne jak disko polo
anna napisał(a):
Bardzo ciekawa osobowość...Piękna barwa głosu i cudowna muza...
Komentarze