Facebook
Aktualny numer

Najlepszy tygodnik i portal społeczno-kulturalny
w Rudzie Śląskiej

Przekazuję to, co mi w duszy gra

09-03-2016, 10:26 Arkadiusz Wieczorek

Ten artysta mieszkańcom Rudy Śląskiej jest doskonale znany. Przez wiele lat związany był z Kabaretem Rak, obecnie występuje solowo z programem, który wydał na dwóch płytach. W ramach cyklu „Wiadomości Rudzkie grają po śląsku” rozmawiamy z Grzegorzem Poloczkiem.

– Wiele lat na scenie, występy w całym kraju i nie tylko. Dziś trudno już zliczyć wszystkie imprezy w których brałeś udział. Urodziłeś się już jako artysta i kabareciarz, czy to przyszło z czasem?

– Ja byłem artystyczną duszą od dziecka. Już w szkole występowałem na każdej akademii. Pierwszy kabaret założyliśmy z kolegami już w podstawówce. Na spotkaniach rodzinnych zawsze byłem wodzirejem. Po szkole przyszedł czas na pracę zawodową w kopalni, a na scenę trafiłem podczas organizowanego do dziś Balu Elektryka. Występowałem tam bardziej amatorsko, ale tak nawiązała się współpraca z istniejącym już wówczas Kabaretem Rak.

– Z kabaretem przeżyliście wiele lat razem na scenie i w życiu, bo jak sam podkreślasz występujących razem na scenie musi łączyć nić przyjaźni. Jednak przyszedł moment rozstania…

– To były 24 lata, które wspominam bardzo dobrze. Potrafiliśmy robić wszystko razem. Występować, posiedzieć, pobawić się a czasem i pokłócić w dobrym tego słowa znaczeniu. Każdy tekst wzbudzał emocje i był przez nas szeroko dyskutowany. Byliśmy młodzi i robiliśmy to, co nam w duszy grało i sprawiało nam to przyjemność. Ja zawsze starałem się grać na zespół, bo dobrze nam szło i miało to sens. Teraz ten etap mojego życia jest już za mną. Jest inaczej, ale niczego nie żałuje. Występuje dalej i jest mi dobrze.

– Tak, masz powodzenie gdyż wydane przez Ciebie dwie podwójne płyty i płyta świąteczna, bardzo spodobały się publiczności.

–  Staram się tworzyć i przekazywać to co mi w duszy gra. Mógłbym już teraz wydać kolejny podwójny album, ale uważam, że na to jest jeszcze czas. Moim celem jest to, żeby moje piosenki coś wnosiły. Staram się przekazać i pokazać w mojej twórczości to jak piękny jest nasz region i jego ludzie. Są piosenki o śląsku, ale nie brakuje też kabaretu. Druga płyta napisana jest w języku literackim, ale to piosenki, które mam nadzieję powodują, że słuchacz zastanowi się nad swoim życiem i nad tym, że czasem trzeba trochę zwolnić.  

– Niesłabnąca przez tyle lat popularność chyba cieszy , a i Twoje występy nigdy nie są identyczne.

– Moje teksty i piosenki powstają spontanicznie. Jeśli widzę coś śmiesznego to mówię o tym na scenie i pod wpływem impulsu powstaje monolog. Im jestem starszy, tym więcej improwizuje. W kabarecie na improwizację było dużo mniej miejsca, bo byliśmy w trójkę i musieliśmy trzymać się wspólnego programu. Teraz jak opowiadam monolog to na każdym występie jest opowiadany inaczej. Ja mam taki swój styl, bardziej konferansjerski, nie stawiam na przebrania, a na bawienie słuchacza słowem.

– Niebawem w Rudzie Śląskiej zobaczymy Cię podczas koncertu charytatywnego. 17 marca w Miejskim Centrum Kultury wystąpisz na imprezie, z której dochód zostanie przeznaczony na leczenie Boryska Loski.

– To dla mnie bardzo ważne. Uważam, że jeśli kogoś zapraszają na koncert charytatywny to ta osoba jest znana, więc to forma docenienia. Z drugiej strony myślę, że jeśli coś się od Boga dostało to trzeba to oddać. Ja sporo dostałem, więc trzeba się dzielić, żeby to się nie odwróciło w myśl przysłowia często na śląsku powtarzanego „ Jak dosz to mosz”.

– To będzie koncert, w którym nie wystąpisz sam. Zaprosiłeś do współpracy Kolę i Julę i to nie jest jednorazowy epizod.

– Wydaje mi się, że ludzie oczekują czegoś więcej niż jednego faceta, który stoi i opowiada. Występuję więc często z czteroosobowym zespołem i śpiewam na żywo.  Obecnie teraz bardzo często występuje z wykształconymi wokalistkami, jakimi są Kornelia i Justyna. Zawsze jest też ze mną akompaniator Bartos. Dzięki takiej grupie w moim odczuciu koncert jest pełniejszy. I mam nadzieję, że 17 marca w Miejskim Centrum Kultury będą wszyscy Ci, którzy chcą nas posłuchać i dołożyć swoją cegiełkę na ratowanie serca małego Boryska.

– To na koniec powiedz, czy każdy Twój występ poprzedzają przygotowania?

– Oczywiście, że tak. Wszystko trzeba przecież przygotować, jednak ważne jest też to, żeby dbać o siebie na co dzień, żeby być w formie. Ja na przykład wstaje codziennie o szóstej rano, wbrew opinii, że artyści śpią do południa. Dużo spaceruje z psem, bo to taki czas dla siebie, kiedy można nad wieloma rzeczami się zastanowić. Lubię też pobiegać, pograć w tenisa i koniecznie spędzić czas na basenie. W Rudzie mamy przecież park wodny, w którym bardzo często można mnie spotkać i to w stroju, w którym nigdy nie wystąpiłem na scenie.


Komentarze