Piosenki z jego placu
12-01-2013, 21:08 Magdalena Szewczyk
Grzegorz Poloczek, kabareciarz, a od niedawna wokalista, wystąpił w rodzinnym mieście z repertuarem swojej solowej płyty. Był to muzyczny wieczór, oprawiony w zabawne monologi, a chwilami pełen zadumy. Rudzianin został przyjęty owacjami na stojąco w wypełnionej po brzegi sali MCK.
Jak to się stało, że zajął się Pan na poważnie muzyką?
Od dziecka lubiłem występować, wchodziłem na sceny i śpiewałem szkolne piosenki. Później zacząłem rozśmieszać ludzi na różnych spotkaniach, wycieczkach czy zabawach. Śpiewać zawsze lubiłem, z tym że nie zawsze umiałem. Kiepsko mi to wychodziło. Choć dzisiaj nadal uważam, że nie jestem doskonały, trochę się wyćwiczyłem i lepiej mi to wychodzi. Nagrywając płytę chciałem się przekonać czy się nadaję. Tym bardziej cieszę się, że tak szybko wyprzedały się bilety – to jest miernik tego, że warto zajmować się tym dalej.
Odczuwa Pan różnicę między występami kabaretowymi a muzycznymi?
Tak, i to dosyć sporą. Bardzo sobie cenię pracę z moimi kolegami z kabaretu – z nimi jest na pewno łatwiej. Gdy na scenie jestem sam muszę się trochę więcej napracować. Ale indywidualne występy sprawiają mi więcej przyjemności, nie jestem od nikogo zależny i mogę się wygadać. Jest to dla mnie wyzwanie.
Możemy spodziewać się kolejnej płyty?
Wiele moich piosenek znalazło się w rozgłośniach radiowych, płyta cieszy się powodzeniem. Na razie jestem daleki od wydania kolejnej, ale o niej myślę, piszę teksty. Na razie moja pierwsza musi do końca wybrzmieć.
Komentarze