Facebook
Aktualny numer

Najlepszy tygodnik i portal społeczno-kulturalny
w Rudzie Śląskiej

Ostatni skok Gangu Olsena

03-12-2025, 12:58 Tekst i foto: bl  

Gang Olsena po 35 latach zagrał swój „ostatni skok”. 27 listopada w Śląskim Teatrze Impresaryjnym widownia się zapełniła, emocje sięgnęły zenitu, a rock’n’rollowy duch zespołu udowodnił, że czas nie ma nad nim władzy. Choć trudno uwierzyć, że to naprawdę koniec kariery zespołu,
to trzeba im przyznać, że była to historia zamknięta z hukiem i fasonem.

Sala Śląskiego Teatru Impresaryjnego pękała w szwach, bo wierni fani przyjechali nie tylko z Rudy Śląskiej, by towarzyszyć zespołowi w tej ważnej chwili. Wśród publiczności – szacowni goście: prezydent miasta Michał Pierończyk, redaktor naczelny „Twój Blues” Andrzej Matysik, wielu dziennikarzy muzycznych i fotoreporterów. Egona (Adam „Egon” Gromada) co prawda zabrakło, ale i tak było klawo, a on sam wirtualnie i zdalnie przesłał pozdrowienia z dalekich krajów, zaznaczając jednak wyraźnie – to jeszcze nie koniec. Z Ekwadoru odezwał się Michał Kresimon, podziękowania za lata spędzone z bluesem przekazał redaktor Andrzej Matysik i sam prezes (Fundacji WOŚP) Jurek Owsiak. Przez scenę przewinął się, gorąco witany, Henryk „Hans” Brumer, legenda rudzkiego – i nie tylko – muzycznego rynku.

Wieczór poprowadził Jan Chojnacki – człowiek, który towarzyszył zespołowi przez wszystkie lata i któremu Gang zawdzięcza więcej niż wiele. Dzielił się wspomnieniami i anegdotami, jak ta o pewnej audycji „Bielszy odcień bluesa” i dyskusji z Wojciechem Mannem o utworze „Dzikie koty, białe myszy”, który właśnie wtedy debiutował na antenie. Czy chodziło o problem z deratyzacją, czy jednak o coś zupełnie innego? Tak czy inaczej, niezależnie od interpretacji, refren przeboju odśpiewali wszyscy obecni na widowni i to zgodnym chórem!

Na scenie w trakcie imprezy pojawiali się muzycy związani z zespołem przez lata, zmieniali się przy instrumentach, witali i żegnali. „Ostatni skok” zbiegł się niemal z 60. urodzinami Janusza Estepa Wykpisza, który na scenie otrzymał tort – i pod koniec koncertu pożegnał się, idąc w swoją solową drogę muzyczną.  Ale zanim to nastąpiło Gang Olsena podarował publiczności wszystkie swoje hity, mocną dawkę energii i dobrze znane fanom poczucie humoru. Powspominano śpiewająco Ryszarda Riedla i Krzysztofa Krawczyka, a piosenki Karin Stanek przypomniały, że i jej już nie ma między nami. Gościnnie za to wystąpiła Iza Kapias, która rewelacyjnie zaśpiewała jej utwory. Przez zespół przewinęło się wielu muzyków, wielu poszło swoimi drogami, ale na tym pożegnalnym koncercie widać było, że relacja muzyczna między nimi okazała się bardzo trwała.

A gdy Andrzej „Papa” Gąszczyk, siedząc na orkiestronie, wykonał „Georgia on My Mind”, a chwilę później, schodząc wprost z orkiestronu, wodził gości z pierwszego rzędu widowni na pokuszenie zmysłowym „Fever”... to był to moment, którego nie da się zapomnieć...

Prezydent Michał Pierończyk wręczył odznaczenia Kamrata Rudzkiego tym członkom Gangu, którzy nie mogli ich odebrać podczas inauguracji Rudzkiej Jesieni Kulturalnej. – Jeszcze raz składam wielkie gratulacje dla Gangu Olsena – za 35 lat grania z pazurem, za sukcesy, za utwory, które zostają w głowie na lata, i za wiernych fanów, którzy dziś ponownie pokazali swoją siłę – mówił prezydent. I wspomniał jeszcze o pewnym koncercie przed wielu laty, na boisku przy Ratowników, którego nie dało się zapomnieć...

I właśnie się okazało, że „Gangi” się nie starzeją, ich muzyka się nie starzeje i fani też się nie zestarzeli. Były wszystkie przeboje, które miały być i wszyscy poczuli się dokładnie tak samo, jak przed laty. To był prawdziwy cud tego wieczoru...

Po wielkim finale impreza ze sceny przeniosła się do Druid Pubu, gdzie na zespół czekali ci, którym nie udało się zdobyć biletów i ci, którzy chcieli się pożegnać … jeszcze bardziej. A wiadomo, co dzieje się w Druidzie – zostaje w Druidzie. Swój naprawdę ostatni koncert zespół 29 listopada zagrał w Pulsarze, zszedł ze sceny w miejscu, gdzie kiedyś na nią wstąpił.

 


Komentarze