Facebook
Aktualny numer

Najlepszy tygodnik i portal społeczno-kulturalny
w Rudzie Śląskiej

O teatrze

14-08-2012, 13:17 Sandra Hajduk

Marlena z talentu dramatopisarskiego słynąca

 

Jest młoda, zdolna, a swoją ciężką pracą sprawia, że w środowisku ludzi związanych z teatrem jej nazwisko staje się coraz bardziej znane. Ma specjalną recepturę na prace z młodymi ludźmi, dzięki której wyciąga z nich wszystko to, co najlepsze obdarzając tym samym widza niezapomnianymi wrażeniami. O tej rudziance może niebawem usłyszeć cały świat. A dzisiaj jej nazwisko pojawia się na ustach ludzi związanych z polskim teatrem, a to za sprawą artykułu jej autorstwa, który ukazał się w specjalistycznym czasopiśmie „Dialog”. Zapraszam do lektury wywiadu z Marleną Hermanowicz – reżyserką, pisarką sztuk teatralnych, rudzianką.

- Skąd się wzięło Twoje zainteresowanie teatrem? Bo to, co warto podkreślić to fakt, że na scenę teatralną patrzysz nie tylko z perspektywy reżysera, ale także osoby zajmującej się pisaniem sztuk teatralnych.

- Ciężko odpowiedzieć na to pytanie, bo w zasadzie to nikt mnie do teatru nie przekonywał. Ja myślę, że po prostu się z tym urodziłam. To towarzyszyło mi od dziecka i w zasadzie nie pamiętam takiego czasu żeby teatr nie był obecny w moim życiu. Gdzieś on tam zawsze się przewijał. A jeśli chodzi o tę perspektywę pisania tekstów dramatycznych to tutaj duża zasługa leży po stronie Jerzego Mazurka, czyli wicedyrektora Domu Kultury, którego ja od dziecka byłam wychowanką. No i to była osoba, która w zasadzie pozwoliła mi uwierzyć w swoje siły. To właśnie on mi zlecił po raz pierwszy w życiu napisanie tekstu dramatycznego. Ja go napisałam. Teraz wydaje mi się, że był okropny- tak myślę z perspektywy czasu. W zasadzie to chyba powinnam Jerzego Mazurka dzisiaj za to przeprosić. A później to już zaczęłam się jakoś wkręcać w to. Chyba takim największym przełomem jeżeli chodzi o teksty był moment kiedy uwierzyłam w to, że potrafię pisać. To było wówczas, gdy mój tekst „Wisielec” wygrał konkurs ogólnopolski. W tym momencie jednak byłam zszokowana

- Ale nie jest tak, że jak to się mówi wyssałaś miłość do teatru z mlekiem matki?

- Zupełnie nie. Jestem czarną owcą w rodzinie. Jestem tą, która myśli inaczej i ma pokręcone pomysły. Moja rodzina raczej stoi twardo na ziemi, a ja gdzieś tam fruwam i robię dziwne rzeczy. Przynajmniej według nich.

- Opowiedz coś więcej o swoim podejściu do teatru. Jawnie w swoich spektaklach przełamujesz granicę między aktorami a publicznością. Z jednej strony widz się tego obawia, bo może zostać o coś zagadnięty, ale z drugiej strony to właśnie sprawia, że ten teatralny świat wciąga.

- O tym podejściu do teatru mogłabym gadać teraz ze trzy godziny. Gdybym teraz na tym etapie swojego życia potrafiła sprecyzować jakie mam podejście do teatru to myślę, że bym się wypaliła w wieku 23 lat a nie życzę sobie tego szczerze. Ja gdzieś cały czas eksperymentuję i to jest najfajniejsza chyba część tej pracy. W zasadzie to Teatr Bezpański to jest jeden taki mój wielki eksperyment, który ciągnie się za mną od trzech lat. I to jest chyba najpiękniejszy eksperyment w ogóle w moim życiu. No i tutaj sobie rzeczywiście próbuję sama znaleźć drogę, którą mam podążać i sama też szukam tego podejścia do teatru właściwego. Jednym z pierwszych projektów, które robiliśmy z Teatrem Bezpańskim to była „Historia pewnej zbrodni” – Frankenstein no i tutaj rzeczywiście nacisk był położony na to żeby tę granicę pomiędzy widzem a artystą gdzieś tam zniwelować, bo to są takie naleciałości teatru postdramatycznego. Ja też gdzieś na studiach i przy okazji pracy licencjackiej czy też teatru, którym się interesuję, to jest teatr Krzysztofa Warlikowskiego i Grzegorza Jarzyny, pozostaję w kręgu tych teatrów, które właśnie starają się przekroczyć tę granicę. Więc gdzieś też, siłą rzeczy, chłonę jednak mimo wszystko i inspiruję się tymi twórcami. Gdzieś mnie to kręci. Ale też szukam swojej własnej drogi w teatrze i myślę, że tę swoją drogę to ja znajdę gdzieś dopiero, mam nadzieję, za jakieś pięćdziesiąt lat. Wtedy dopiero będę się mogła chwalić jakie mam podejście do tego teatru.

O tym skąd Marlena Hermanowicz czerpie inspiracje oraz jak doszło do jej współpracy ze specjalistycznym czasopismem literacko-artystycznym „Dialog” poświęconym dramaturgii współczesnej i sztukom widowiskowym w najnowszym wydaniu „Wiadomości Rudzkich”.


Komentarze