Facebook
Aktualny numer

Najlepszy tygodnik i portal społeczno-kulturalny
w Rudzie Śląskiej

Muzeum otwarte na ludzi

12-11-2025, 11:21 Tekst i foto: WT

Z Eweliną Pieczką, nową dyrektorką Muzeum Miejskiego im. Maksymiliana Chroboka w Rudzie Śląskiej rozmawiamy o jej wizji placówki oraz planach, zarówno na najbliższe miesiące, jak i kolejne lata.

– Od 3 listopada pełni Pani funkcję dyrektora Muzeum Miejskiego im. M. Chroboka. Z muzealnictwem, a konkretnie z placówką w Rudzie Śląskiej, jest Pani związana od ponad dwóch dekad. Co sprawiło, że Pani droga zawodowa rozpoczęła się właśnie tutaj?

– Dwadzieścia cztery lata temu, zaraz po ukończeniu studiów etnologicznych w 2001 roku, wybierałam się do rudzkiej biblioteki pedagogicznej. Moja trasa wiodła akurat obok muzeum, więc pomyślałam, zapukam i zapytam, może mają dla mnie jakąś propozycję. Przyjął mnie ówczesny  dyrektor – Michał Lubina, sympatyczny starszy dżentelmen, którego pierwsze pytanie dotyczyło tematu mojej pracy magisterskiej. Ponieważ pisałam o naszych rudzkich familokach, dyrektor żywo się zainteresował i wkrótce złożył propozycję pracy. Od 2002 roku pracowałam na pół etatu w dziale naukowo-oświatowym jako przewodniczka i edukatorka. Spełniałam się w tej roli. Od 2009 roku, po śmierci pani Elżbiety Szubert, która była kierownikiem działu etnografii, zajęłam jej miejsce. Wtedy zaczęła się moja prawdziwa przygoda z etnologią. Przez te lata moim głównym zadaniem było powiększanie zbiorów etnograficznych oraz ich upowszechnianie i udostępnianie w celu popularyzacji dziedzictwa kulturowego.

– Zna Pani muzeum „od podszewki”, to niewątpliwy atut…

– Ja też to odbieram jako pozytyw. Potencjał naszej placówki tkwi przede wszystkim w zbiorach. Znam je bardzo dobrze, choć mam wrażenie, że są one wciąż za mało pokazywane i za mało się nimi chwalimy. To są niezwykłe pamiątki, które opowiadają mikrohistorie nie tylko miasta, ale i całego regionu. W ostatnich latach duży nacisk kładzie się na interpretację artefaktów, odczytywanie ich na nowo. Zależy mi na tym, żeby odkrywać i pokazywać te historie w nowoczesny sposób, wykorzystując nowe technologie. Chciałabym też zachęcić mieszkańców Rudy Śląskiej do dialogu i dzielenia się ich własnymi opowieściami na temat pamiątek rodzinnych. Stare przedmioty zasługują na pokazanie w zupełnie nowym świetle. Idealną okazją będzie przyszły rok, kiedy to będziemy obchodzić 50-lecie istnienia naszej instytucji – pierwotnie Izby Regionalnej, potem Muzeum Społecznego, a dziś Muzeum Miejskiego. Warto wówczas pochwalić się tym, co udało się zgromadzić, w tym cennymi perełkami z naszych muzealnych magazynów.

– Jakie są Pani priorytety na najbliższe miesiące urzędowania?

– Po pierwsze, chciałabym spotkać się z naszymi pracownikami merytorycznymi. Personel to kolejny mocny punkt rudzkiego muzeum, z którego pomysłów chcę czerpać. Główną ideą, którą podkreślałam również w misji mojego wymarzonego muzeum, jest zwiększenie jego zauważalności. Jesteśmy mało widoczni na mapie kulturalnej województwa śląskiego, mało się reklamujemy. Chcę przypomnieć się mieszkańcom. Wiem też, że najmniej liczną grupą odwiedzającą muzeum jest młode pokolenie. Bardzo mi zależy na pozyskaniu młodzieży, chciałabym stworzyć w muzeum przestrzeń do ich wzajemnych relacji i twórczych spotkań.

– W jaki sposób planuje Pani dotrzeć do młodzieży?

– Chciałabym zacząć od odwiedzania rudzkich liceów i przeprowadzenia wśród ich uczniów badań ankietowych związanych z oczekiwaniami i potrzebami kulturalnymi młodzieży. Ta informacja zwrotna pozwoli nam odświeżyć ofertę muzealną, czyniąc ją bardziej inkluzywną i dostępną dla różnych grup społecznych. Planuję także ścisłą współpracę z liceami plastycznymi, na przykład w Katowicach. Moglibyśmy zaproponować młodym osobom wolontariat przy aranżacji plastycznej naszych wystaw. Zależy mi też na tym, by muzeum stało się miejscem prezentacji ich dzieł, w tym świetnych prac dyplomowych.

– Wspomniała Pani o inspiracji zbiorami. Czy w Pani wizji jest miejsce na wykorzystanie muzealnych eksponatów w nowoczesnym designie?

– Absolutnie tak. Moją ambicją jest aby nasze zabytki i eksponaty zainspirowały młodych ludzi do projektowania oryginalnych gadżetów reklamujących muzeum. Na przykład w liceum plastycznym jest klasa jubilerska, uczniowie mogliby tworzyć biżuterię inspirowaną naszymi muzealiami, chociażby przykładami rękodzieła ludowego. Uważam, że wytwory sztuki ludowej, choćby koronka szydełkowa, mają ogromny potencjał we współczesnym projektowaniu. Zamiast tradycyjnych serwetek czy obrusów, koronka może być świetnie wykorzystana we współczesnej modzie, wzornictwie przemysłowym, czy etnodesignie, przekładając się na nowoczesne pamiątki muzealne.

– Jakie projekty wystawiennicze chciałaby Pani zrealizować w pierwszej kolejności?

– Oczywiście, mam w głowie szereg nowych projektów, a jeśli chodzi o wystawy plastyczne, które są mi szczególnie bliskie, chciałabym skupić się na promocji sztuki nieprofesjonalnej, która posiada głębokie korzenie w naszym mieście. Mamy tu prawdziwą perłę dziedzictwa kulturowego – nasz konkurs „Rudzka Jesień” (najstarszy w regionie), który skupia przedstawicieli  amatorskiej twórczości plastycznej. Obecnie ta sztuka jest bardzo na topie, ale znani są głównie twórcy z Grupy Janowskiej, a ja chciałabym promować lokalnych twórców. Z drugiej strony, pragnę powrócić do idei integracji środowiska artystów profesjonalnych, absolwentów szkół artystycznych, których w Rudzie Śląskiej jest sporo. Chciałabym odświeżyć projekt, który wprowadził kiedyś dyrektor Lubina – „Powroty i Spotkania”, który był ciekawym pomysłem prezentacji prac i twórczych spotkań artystycznych.

– W centrum Pani uwagi znajdzie się zapewne etnografia i historia lokalna…

– Chciałabym, aby w naszym muzeum było więcej etnografii. Interesują mnie tematy związane ze strojem ludowym. Myślę o wykorzystaniu wzornictwa zaczerpniętego ze sztuki ludowej jako inspiracji we współczesnej modzie. Oczywiście, w dalszym ciągu będziemy kłaść nacisk na wystawy historyczne, lokalne, podkreślające różnego rodzaju rudzkie jubileusze. Zaczniemy od spraw ściśle lokalnych i regionalnych, ale w przeciągu mojej trzyletniej kadencji marzy mi się zorganizowanie wystawy prezentującej inne kultury, chociażby japońską czy afrykańską. Mamy już bliskie kontakty z muzeum w Żorach, posiadającym kolekcję afrykańskich artefaktów. Planuję także nawiązać kontakt z Muzeum Manggha w Krakowie, by może za dwa lata zorganizować Noc Muzealną w stylu japońskim. Chciałabym też w przyszłości stworzyć cykliczny festiwal tematyczny „EtnoRuda”, który co roku będzie poświęcony innemu aspektowi śląskiego dziedzictwa kulturowego. W jednym roku skupię się na dziedzictwie kulinarnym, organizując np. festiwal żuru, w innym – na folklorze, promując np. nasze śląskie straszki: beboki, strzygi i utopce, a kolejna edycja będzie poświęcona sztuce ludowej. Dzięki temu festiwal stanie się przestrzenią do popularyzacji lokalnej kultury i etnografii w atrakcyjnej formie.

– Jak Pani widzi rolę muzeum w lokalnej społeczności?

– Chciałabym, aby muzeum było miejscem bardzo ważnym dla edukacji regionalnej. Zamierzam organizować różnego rodzaju spotkania, konferencje i szkolenia dla nauczycieli zajmujących się regionalizmem, by wspólnie wymieniać się pomysłami na kształt tej edukacji. Mamy pracowników, którzy ukończyli studia z „języka śląskiego” i chcę kłaść nacisk na popularyzację naszej śląskiej godki, zwłaszcza wśród młodych ludzi. Chcę rozwinąć nasze media społecznościowe, uczynić je bardziej aktywnymi. Marzy mi się stworzenie dialogu z młodymi ludźmi, którzy mogliby pomóc w tworzeniu filmików i spotów reklamujących muzeum w nowoczesnej formie. Rozważamy również odświeżenie wizualne naszego muzealnego logo, być może poprzez zorganizowanie konkursu dla grafików. Muzeum musi być otwarte na dialog z publicznością i na pomysły z zewnątrz.

– Wspomniała Pani o dialogu. W jaki sposób muzeum ma zachęcić mieszkańców do częstszych wizyt?

– Zależy mi na tym, by wizyty, zwłaszcza mieszkańców Rudy Śląskiej, nie kończyły się na jednorazowym zwiedzaniu wystawy. Chcemy, by nasza oferta była skierowana do konkretnych grup społecznych. Planujemy różnego rodzaju warsztaty rodzinne, ale myślimy też o zaproszeniu na przykład kobiet po 40 roku życia, które mogłyby znaleźć u nas miejsce do dyskusji, odprężenia, ale też poszukiwania własnej tożsamości kulturowej. Ma to być dialog między tradycją a nowoczesnością. Musimy być instytucją atrakcyjną, żywą i przede wszystkim dostępną dla wszystkich, również dla osób z różnymi dysfunkcjami. Mamy nadzieję startować w projektach, które umożliwią nam realizację działań skierowanych do osób niepełnosprawnych. Planujemy na przykład wydawnictwo o naszych zbiorach, które będzie miało zapewnioną dostępność dla osób słabowidzących – z odpowiednio dużą, widoczną czcionką i rozwiązaniami graficznymi dogodnymi dla nich. Chcemy, by w przestrzeni ekspozycji znajdowały się elementy, które można poznawać przez dotyk (tyflografiki) co pozwoli osobom z dysfunkcją wzroku na zaznajomienie się z eksponatami. Muzeum nie jest tylko dla elit, każdy powinien czuć się tu swobodnie.

– Proszę na koniec puścić wodzę fantazji. Jak będzie wyglądało muzeum za trzy lata, na koniec Pani kadencji?

– Chciałabym, żeby rudzkie muzeum stało się bardziej widoczne na mapie kulturalnej regionu. Żeby zdecydowana większość mieszkańców Rudy Śląskiej wiedziała, gdzie jest nasze muzeum i co tam się znajduje, że odwiedzając wystawę stałą „Czas to pieniądz”, można się spotkać z duchem Karola Goduli i poznać dzieje naszego miasta przez pryzmat historii cywilizacji i ekonomii. Ponadto, pragnę, aby muzeum liczyło się w świecie muzealniczym również od strony naukowo-badawczej. Mam nadzieję, że pojawią się ciekawe wydawnictwa oraz wydarzenia na wysokim poziomie merytorycznym, takie jak konferencje naukowe, stanowiące podstawę funkcjonowania w świecie muzealnym. Zamierzam też wrócić do wydawania „Roczników muzealnych”, które będą prezentować naszą pracę naukowo-badawczą i integrować regionalny świat naukowy, dając lokalnym historykom możliwość zaprezentowania swoich dokonań.

– Dziękuję za rozmowę.

 

 


Komentarze