Listy, które ocalały. Historie zapisane na stemplach, znaczkach i kopertach
28-12-2024, 22:12 Barbara Lemanik
Chyba każdy kiedyś zbierał znaczki, miał w domu klaser i czuł się członkiem wielkiej społeczności filatelistów. Andrzej Nowak do Polskiego Związku Filatelistów wstąpił w 1976 roku. O znaczkach wie wszystko. Z rudzianinem rozmawiamy o rzadkiej specjalizacji w filatelistyce, jaką są listy prowizoryczne.
– Wiem, że jest Pan absolutnym pasjonatem filatelistyki, niekwestionowanym ekspertem. Obecnie szczególnie interesują Pana listy prowizoryczne z okresu powojennego. Czym one są i dlaczego są tak rzadkie?
– Po II wojnie światowej, mimo zniszczeń wojennych i chaosu powojennego, urzędy pocztowe starały się zapewnić ciągłość usług pocztowych. Poczta przecież była zawsze – niezależnie, czy była niemiecką, czy polską instytucją. Urzędy pocztowe w powojennej Polsce odgrywały niezwykle istotną rolę, stanowiąc jeden z filarów odbudowującego się państwa i społeczeństwa. Natomiast listy prowizoryczne były to listy wysyłane właśnie zaraz po wojnie, kiedy system pocztowy dopiero się odradzał. Są one bardzo rzadkie, ponieważ ówcześni filateliści skupiali się głównie na samych znaczkach i często wycinali je z kopert, niszcząc tym samym całe listy. Mało kto przewidział późniejszą wielką wartość historyczną całych kopert, tzw. całości pocztowych. Ewolucja usług pocztowych odzwierciedlała przecież szersze zmiany społeczne zachodzące w powojennej Polsce. Początkowo filatelistyka koncentrowała się przecież na kolekcjonowaniu samych znaczków, co doprowadziło do zniszczenia wielu cennych listów prowizorycznych. Z czasem jednak zaczęto doceniać wartość historyczną całych listów, dostrzegając w nich świadectwa historii i życia codziennego w powojennym okresie naszego kraju.
– Co niezwykłego jest w tych listach oprócz znaczków?
– Bardzo wiele rzeczy! Już same stemple pocztowe są niezwykle interesujące. Po wojnie wiele miejscowości miało zmienione nazwy, a nowe stemple jeszcze nie istniały, pocztowcy musieli sobie radzić w kreatywny sposób. Na tych starych stemplach wyryto więc nowe nazwy miejscowości i używano ich do unieważniania znaczków. Kochłowice są tego dobrym przykładem, gdy brakowało jeszcze stempla z polską nazwą, a niemiecka nazwa „Kochlowitz” była nieaktualna. Pocztowcy używali więc jednoobrączkowego stempla i dopisywali nazwę miejscowości ręcznie, piórem. W innych miejscowościach tworzyli prowizoryczne stemple z gumolitu, przypominające linoryt. Stemple pocztowe w tych powojennych listach miały ogromne znaczenie, wykraczające poza zwykłe unieważnienie znaczka. W tamtym okresie, kiedy system pocztowy był w fazie odbudowy, stemple te pełniły więcej ważnych funkcji. Właśnie stempel pocztowy był dowodem, że nadawca listu uiścił opłatę za przesyłkę, unieważniając znaczek i czyniąc go niemożliwym do ponownego wykorzystania. Stempel wskazywał miejsce i datę nadania listu, co było istotne dla śledzenia przesyłki i potwierdzenia jej autentyczności. W kontekście powojennych zmian administracyjnych i terytorialnych, stemple pocztowe stały się cennym źródłem informacji historycznej. Ukazywały one ówczesne „wojenne” nazwy miejscowości, które po wojnie często ulegały zmianom, a nowe, aktualne stemple, nie były jeszcze dostępne.
– Czyli te listy to nie tylko kawałek papieru, ale świadectwo historii i dowód wielkiej pomysłowości ludzi w trudnych czasach?
– Zdecydowanie tak! A obecnie są to prawdziwe perełki dla kolekcjonerów i historyków. Pokazują, jak ludzie radzili sobie w obliczu chaosu, jak ważna była dla nich komunikacja, nawet w tak trudnych warunkach. Te prowizoryczne metody znaczenia listów były dowodem zaradności ludzi w obliczu trudności. Po wojnie ludzie poszukiwali swoich bliskich, korespondencja była ogromnie ożywiona, a pocztowcy doskonale sobie zdawali sprawę z wagi swojej roli.
– Filatelistyka zachowała więc ten ludzki wymiar powojennego systemu pocztowego...
– Powojenny okres był czasem poszukiwań, łączenia rodzin rozdzielonych przez wojnę i odbudowywania zerwanych więzi. Poczta odgrywała w tym procesie kluczową rolę, umożliwiając ludziom komunikowanie się i odnajdywanie bliskich. Listy stały się nośnikiem ważnych informacji, wieści o ocalałych i ich miejscach pobytu, pomagały scalać rodziny i społeczności. Nic dziwnego, że dziś są szczególnie cenne, wciąż będąc nośnikiem wiadomości o historycznym znaczeniu. Filatelistyka opowiada w ten sposób o świecie, dokumentując zmiany geopolityczne, kulturowe i społeczne. Ich analiza daje nam wiedzę o czasach przeszłych.
Andrzej Nowak zaczynał w Kole PZF nr 4 przy KWK „Halemba”, był członkiem Zarządu Oddziału PZF w Zabrzu, prezesem Oddziału PZF w Rudzie Śląskiej, członkiem Zarządu i prezesem Okręgu Śląsko-Dąbrowskiego PZF oraz członkiem Zarządu Głównego PZF, jednym z założycieli Polskiej Kapituły Filatelistycznej. W Rudzie Śląskiej zawdzięczamy mu krajowe wystawy, pokazy i imprezy Polskiej Kapituły Filatelistycznej. Za swoją działalność został wyróżniony m.in. Złotą Odznaką Honorową PZF, złotą odznaką „Za Zasługi dla Polskiej Filatelistyki” (2003), tytułem „Zasłużony dla Okręgu PZF” przez Zarządy Okręgów w Katowicach, Częstochowie i Wrocławiu. Jest członkiem honorowym PZF oraz laureatem Statuetki „Prymus” w kategorii „Indywidualista Roku” (2000 i 2005), a także otrzymał „Prymusa” w kategorii „Za całokształt działań na rzecz Polskiej Filatelistyki” (2019).
Komentarze