Kosmomuz vol. 5 – introwertycy i ekstrawertycy
03-09-2025, 11:22 Tekst i foto: bl
23 sierpnia w Stacji Biblioteka odbyła się piąta edycja Kosmomuza – letniego grania w Chebziu. Po raz pierwszy pojawiła się strefa gastronomiczna z Restauracji Wawelskiej. Aromaty żuru i kiełbasek unosiły się w powietrzu, tworząc niecodzienne chociaż bardzo udane połączenie z dźwiękami gitar i perkusji. Aura była kapryśna, deszcz potrafił zaskoczyć, więc organizatorzy przenieśli koncerty do wnętrza Stacji. Zmiana lokalizacji nadała wydarzeniu klubowy klimat, zamiast letniego grania pod chmurką – kameralna scena, bliskość, kontakt. I to właśnie ta zmiana nadała Kosmomuzowi vol. 5 wyjątkowy charakter.
Na scenie pojawiły się zespoły: „Namiastka” i „R.B.B.”. Dwa różne muzyczne światy, dwa różne temperamenty, ale jedno wspólne: autentyczność. Widownia? Konkretna, świadoma, muzycznie doświadczona, w większości tzw. „starsza młodzież”, która żywo reagowała na solówki gitarowe, rytmiczne przejścia i teksty, które trafiały w punkt.
Zespół „Namiastka” to grupa, która łączy emocjonalne teksty z charakterystycznym, klimatycznym brzmieniem gitarowym, emanuje muzyczną wrażliwością, a gitary brzmią echem progresywnego rocka. Ich występ pozostanie w pamięci dzięki charyzmie wokalistki i muzykom, których solówki podkreślały jej ascetyczny, niepowtarzalny styl.
Po koncercie rozmawiamy z Wiolą, wokalistką zespołu.
– Zacznijmy od nazwy - „Namiastka”...
– Nazwa „Namiastka” pochodzi z moich wczesnych doświadczeń z internetem. Odkrywałam wtedy sieć i swoją ulubioną muzykę, którą określałam jako „namiastkę tego ogromu cudownej muzyki, która istnieje w tej sieci”. Uznałam, że to będzie idealna nazwa dla zespołu. Jest zaskakująca i daje do myślenia. „Namiastka” to bardzo miły dodatek do naszej codzienności, pracy i rodzin. Zespół składa się głównie z „umysłów ścisłych”, informatyków. Ja jestem „humanistyczną duszą”, absolwentką polonistyki. Wszyscy w zespole jesteśmy „totalnymi introwertykami”. Większość muzyków grała już wcześniej w innych składach, ja decyzję o spełnieniu marzenia o śpiewaniu podjęłam dopiero po 30. roku życia, przy wsparciu kilku bardzo ważnych osób, w tym mojego męża. Wyciągnęłam swoje teksty z szuflady i zaczęłam szukać muzyków, każdy był dobierany indywidualnie, kluczowe było, byśmy pasowali do siebie charakterem i celami.
– Wydaliście EPkę zatytułowaną „Intro”...
– Nazwa „Intro” nawiązuje do nas, ma też drugie znaczenie – to „początek”. Chcemy iść do przodu, ale „na spokojnie”. W dużej mierze tworzymy muzykę przede wszystkim dla siebie. To, że podoba się innym, jest „wartością dodaną”, mega miłym zaskoczeniem. Początkowo występowanie było stresujące, po wielu koncertach jest już tego stresu trochę mniej. W tym roku mamy zamiar więcej tworzyć, ale chętnie gramy w ciekawych miejscach, po doświadczeniach z różną akustyką bardzo świadomie wybieramy miejsca, by zapewnić dobre brzmienie. Tu było idealnie, wspaniale!
– Na koniec, jak mamy Panią przedstawić?
– Zawsze przedstawiam się jako Wiola Namiastka, bo mocno utożsamiam się z zespołem. (śmieje się) Ale naprawdę nazywam się Wiola Mastalerz.
Po „Namiastce” scenę przejął zespół R.B.B. - Rock Blues Band z Żor. Zdecydowanie ekstrawertycy, żywiołowi, wysyłający w świat ogromną dawkę pozytywnej energii i... decybeli. Powstali latem 2022 roku, ich gra to połączenie doświadczenia, emocji i pasji. I udowodnili to od pierwszych dźwięków – były covery Dżemu, Budki Suflera, brawurowo zagrana i zaśpiewana „Layla” Erica Claptona. A na bis – przejmująca „Modlitwa” z repertuaru Tadeusza Nalepy. Po występie był moment na rozmowę z wokalistą, Krzysztofem Szczerbaniewiczem.
– Dziś była zmiana planu - kameralna scena, jak się grało?
– W założeniu miał być plener (śmiech), dziękuję za tak miłą niespodziankę. To było naprawdę coś! Kameralna scena ma tę zaletę, że widzimy każdą reakcję. To właśnie napędza nas do działania i sprawia, że sami doskonale bawimy się na scenie. Nie gramy zawodowo, spotykamy się raz w tygodniu, czasem raz na dwa, bo każdy z nas ma pracę i rodzinę. Gramy dla czystej przyjemności. Jesteśmy jednak ludźmi z dużym doświadczeniem. Każdy z nas grał z naprawdę uznanymi artystami. Na przykład Włodek miał okazję występować z Dżemem i Perfecktem, więc nasz zespół to nie są przypadkowe osoby.
– Zespół to dodatek do codzienności?
– Znamy realia, wiemy, że jest mało festiwali, na których gra się taką muzykę, jaką my wykonujemy. Myślę, że musimy jeszcze trochę pograć, pokazać się szerszej publiczności. Wiele od niej zależy. Nagrywamy i udostępniamy naszą muzykę w internecie. Ale YouTube i Spotify to tylko wstęp; żeby naprawdę poczuć muzykę, trzeba po prostu przyjść na koncert. Koncerty nigdy nie stracą na znaczeniu. To wiedzą wciąż występujący artyści, jak Scorpions czy Metallica – ich koncerty to prawdziwa magia, nieporównywalna ze słuchaniem albumu.
– Zaprezentowaliście swoje autorskie utwory, w tym poruszający song po śląsku, o rzeczywistości, w której zamykane są kopalnie ...
– Część tekstów piszę ja, pomysły na muzykę pochodzą od chłopaków. Często są to utwory niezrealizowane z ich poprzednich składów, nagrane z inną wokalistką czy tekstem. Zostały przekształcone, zyskały nowe linie melodyczne i nowe teksty. Zależało nam, by skompletować materiał, by móc grać koncerty. Chcemy pokazać, że blues i rock wciąż mają coś ważnego do powiedzenia.
Kosmomuz vol. 5 był spotkaniem ludzi, którzy tworzą z czystej pasji oraz ekipy Stacji Biblioteka, która z nie mniejszą pasją pracuje nad wykreowaniem miejsca i czasu dla letniego grania w Rudzie Śląskiej.
Kosmomuz vol.6 wystartuje 20 września, kończąc lato 2025.
Komentarze