Co w życiu mym
02-03-2016, 09:37 Arkadiusz Wieczorek
W ramach cyklu „Wiadomości Rudzkie grają po śląsku” prezentujemy dziś wykonawcę związanego z Rudą Śląską. Piotr Herdzina pojawił się na śląskiej scenie stosunkowo niedawno, ale bardzo szybko podbił serca publiczności, zwłaszcza damskiej części.
– Nie masz jeszcze płyty w pełnym tego słowa znaczeniu. Póki co ukazał się singiel zawierający sześć utworów. To zapowiedź czegoś większego?
– Premiera płyty planowana jest na maj. Ale muszę przyznać, że nie jest łatwo pogodzić rozwój kariery muzycznej z prowadzeniem firmy, pomimo ogromnego wsparcia jakie otrzymuje od najbliższej rodziny i przyjaciół. Wiem jednak, że moi fani czekają na płytę, dlatego staram się robić wszystko, żeby wreszcie się pojawiła.
– Jak zaczęła się Twoja przygoda ze śląską sceną?
– To było tuż po moich 50. urodzinach. Z okazji tego jubileuszu trochę dla żartu postanowiłam przygotować piosenkę pod roboczym tytułem „ Okrągły wiek” znany teraz pod tytułem„ Co w życiu mym”. To był początek. Piosenka bardzo się spodobała,więc nakręciłem teledysk i zaczęły powstawać kolejne utwory. W międzyczasie pojawiało się coraz więcej propozycji koncertów, wywiadów i spotkań, więc robię to dalej, bo sprawia mi to ogromną przyjemność.
– Śląska scena to jednak nie jest początek Twojej muzycznej drogi. Na scenie występowałaś przecież już wiele lat temu.
– Od dzieciństwa właściwie ciągnie mnie do muzyki. Nawet mama zaprowadziła mnie wiele lat temu do szkoły muzycznej na Nowym Bytomiu, ale jeden z ówcześnie pracujących tam profesorów stwierdził, że nie mam talentu i nic z tego nie będzie. Ja jednak realizowałam swój plan i założyłem z kolegami zespół „Wolny bieg”, z którym grywaliśmy wszędzie tam, gdzie nam pozwolono. Braliśmy udział w przeglądach i organizowaliśmy dyskoteki na dworcu w Chebziu, których po tylu latach nikt już pewnie nie pamięta. Później był kolejny zespól „B-mole”. Miałem wtedy już 23 lata i grywaliśmy głównie na weselach.
– To była muzyka gównie coverowa, teraz postawiłeś na swój własny repertuar…
– Aranżacje do moich utworów tworzę wspólnie z Mateuszem Szymczykiem. Teksty są w większości moje, jednak korzystałem z rad znajomych z zespołu Arkadia Band, czyli Doroty Pacholarz i Bogdana Morawca. Staram się tworzyć dla publiczności stąd, jednak moje utwory nie są typowe dla tego regionu. Moim marzeniem jest dobry utwór rokowo-bluesowy, bo lubię takie klimaty.
– Co jest dla Ciebie najważniejsze podczas występów na scenie?
– Zdecydowanie kontakt z publicznością. Lubię jak śpiewają razem z mną, podchodzą pod scenę. To daje dużo energii która napędza pracę, daje chęci do tworzenie i sprawia ogromną radość nie tylko mnie ale każdemu artyście.
Komentarze