Zakończono próby dotarcia do górników przez odwiert
13-05-2015, 09:18 Joanna Oreł
Ponad tydzień temu ratownicy dowiercili się do miejsca, gdzie mieli znajdować się górnicy, którzy zaginęli w nocy z 18 na 19 kwietnia pod ziemią kopalni Wujek-Ruch Śląsk. Próba dotarcia do nich trwa już blisko miesiąc. We wtorek zakończono próby dotarcia do górników przez odwiert. Obecnie prace trwają tylko pod ziemią z użyciem kombajnu.
W pierwszy weekend maja ratownicy dotarli do kluczowego punktu akcji, czyli tysięcznego metra odwiertu (górnicy utknęli na poziomie 1050 m). – Z 30 kwietnia na 1 maja 2015 firma Emitech z Bytomia, działająca w branży telekomunikacji górniczej, przeprowadziła udaną próbę opuszczenia na głębokość ponad kilometra precyzyjnego urządzenia wizyjnego, zainstalowanego na samonośnym kablu światłowodowym, wzmocnionym włóknem kevlarowym – relacjonował Wojciech Jaros, rzecznik prasowy Katowickiego Holdingu Węglowego, pod który podlega kopalnia Wujek-Ruch Śląsk. – Urządzenie opuszczone na głębokość 1050 m zapewniło podgląd i rejestrację obrazu wysokiej jakości w czasie rzeczywistym. Jest to kluczowe przy akcjach ratunkowych.
O poranku (5.05.) rozpoczęto zapuszczanie kamery w głąb ziemi (akcja prowadzona jest w Panewnikach), by zbadać, jak wygląda sytuacja na dole. – Odwiert trafił dokładnie tam, gdzie był zaplanowany – w połączenie wyjścia ze ściany z chodnikiem podścianowym. Na ostatnich metrach kamera oparła się o fragment obudowy chodnikowej – informował podczas akcji Wojciech Jaros.
Na tym jednak w ubiegłym tygodniu kończyły się dobre wiadomości. – Kamera nie widzi ludzi, nie ma kontaktu z poszukiwanymi – mówił Wojciech Jaros.
Zdecydowano się więc na opuszczenie niezwykle czułego mikrofonu i głośnika oraz pojemnika z płynami izotonicznymi. – Analiza obrazu uzyskanego z kamery wpuszczonej we wtorek, 5 maja br. do odwiertu ratowniczego pokazała, że w obserwowanym rejonie brak oznak przebywania osób. Prowadzone próby nawiązania komunikacji głosowej nie dały do tej pory rezultatu – relacjonował Jaros. – Bieżąca analiza powietrza pobieranego w obserwowanym rejonie wskazała, że jego skład nie jest korzystny dla przebywania ludzi. Występuje zwiększone, zmienne stężenie metanu, od początku pomiarów powyżej granicy wybuchowości oraz zmniejszona zawartość tlenu. Nie można na tej podstawie jednak wyciągać wniosków dotyczących składu atmosfery w rejonie innych wyrobisk, do których prowadzony jest chodnik ratunkowy np. w dowierzchni centralnej. Istnieje prawdopodobieństwo, że atmosfera w niej może być zdatna do przeżycia – podkreśla.
Dalej więc drążony jest chodnik pod ziemią. To może potrwać jeszcze kilka tygodni. Bowiem jeszcze 61 metrów chodnika trzeba wydrążyć, by dotrzeć do przecinki "4". Nocne próby przewiercenia się i zapuszczenia kamery do dowierzchni badawczej nie dały rezultatu. Będą podejmowane w innych miejscach. O ile przecinka "4" będzie drożna, czego obecnie nikt nie jest w stanie przewidzieć, być może uda się nią dotrzeć (przechodząc przez dowierzchnię badawczą) do chodnika nadścianowego. Problemem, który może tam wystąpić jest też jednak metan.
We wtorek wieczorem ratownicy z CSRG wycofali się z odwiertu na powierzchni, w związku z brakiem jakiegokolwiek sygnału zakończyli prowadzenie nasłuchiwania. Otwór został przejęty przez kopalnię.
Foto: S. Olbrych/KHW SA
Komentarze