Wychodzimy na prostą
29-11-2011, 18:48 Anna Piątek
Zobowiązania miasta zmniejszone o 30 mln złotych, zadłużenie o 18 mln, a wydatki bieżące o prawie 34 mln złotych, a wszystko to osiągnięte przy niedoszacowanym budżecie na kwotę około 60 mln złotych. Czy Ruda Śląska powoli wychodzi na prostą i najgorsze ma już za sobą?
Rozmowa z Grażyną Dziedzic – prezydent Rudy Śląskiej
- Pamięta Pani początki, kiedy objęła Pani urząd prezydenta Rudy Śląskiej?
- Pierwsze miesiące mojego urzędowania to nieustanne gaszenie pożarów. Sytuacja była tak zła, że banki nie chciały z nami rozmawiać o jakimkolwiek kredytowaniu. Był to bardzo trudny rok, rok, w którym trzeba było walczyć o środki na przykład na wynagrodzenia dla zatrudnionych pracowników. Najgorsze mamy już jednak za sobą, powoli wychodzimy na prostą.
- Kiedy był najtrudniejszy, najgorszy moment?
- Pamiętam doskonale, kiedy przyszedł do mnie ówczesny prezes Śląskiego Parku Przemysłowo-Technologicznego i powiedział, że musimy zapłacić 2,5 miliona złotych w związku z poręczeniem przez miasto kredytu, bo oni nie mają środków i mimo tak trudnej sytuacji musieliśmy zapłacić, bo odsetki były olbrzymie. Drugim bardzo trudnym momentem było widmo ewakuacji szpitala, ale na szczęście do tego nie doszło. Udało nam się sytuację opanować.
- Czy w tej sytuacji pojawiały się momenty zwątpienia, nie miała Pani dosyć?
- Pojawiały się czasem myśli - po co mi to było?, tak zwyczajnie, ale od początku miałam świadomość, jaka jest sytuacja miasta i że będą to cztery lata bardzo ciężkiej pracy, ale mnie kocha ciężka praca. Jestem typem walecznym, jestem wnuczką ułana i górnika, więc ciężka praca połączona z walecznością jest we mnie. Ja się nie poddaję i cały czas wierzyłam, że się uda i udaje się.
- Ciężka praca, wiele obowiązków - czy znajduje Pani czas dla mieszkańców?
- Spotkałam się z mieszkańcami w każdej dzielnicy i będę się spotykać nadal. Odwiedzam także emerytów i rencistów, działkowiczów, z wszystkimi, którzy mają taką wolę żeby się spotkać, porozmawiać o mieście i nigdy nie odmawiam. Wsłuchuję się w głos mieszkańców, bo ja jestem dla nich, a takie spotkania są zawsze owocne. Każdy ma prawo powiedzieć co myśli, co go trapi, a my potem działamy i staramy się te problemy rozwiązywać.
- Ale nie tylko jest narzekanie?
- Usłyszałam wiele ciepłych słów, mieszkańcy dziękują, że sytuacja miasta powoli się stabilizuje. To jest bardzo budujące i motywuje do dalszej pracy. Działam dla nich, a oni to doceniają. To jest piękne.
- A czas dla siebie?
- Ja nie jestem wbrew pozorom pracoholikiem i jak mnie wnuczka woła, to jadę.
- Żeby poprawić sytuację finansową miasta wprowadziła Pani plan racjonalizacji wydatków, a oszczędzanie zaczęliście od siebie?
- Dokładnie ode mnie, bo pokazałam, że nie muszę mieć maksymalnego wynagrodzenia jako prezydent. Zaoszczędziliśmy na szkoleniach, samochodach służbowych, telefonach komórkowych. Co mnie bardzo cieszyło, że jak pracownicy widzieli nasze działania, to też z różnymi pomysłami przychodzili, na przykład jak zaoszczędzić na oświetleniu czy wydawanych środkach.
- Zmniejszono również liczbę zatrudnionych w Urzędzie Miasta pracowników?
- Było wiadomo, że rudzki urząd ma przerost zatrudnienia. Zostały zbadane stanowiska pracy, ilu jest urzędników potrzebnych i z częścią musieliśmy się rozstać. Liczba zatrudnionych pracowników zmniejszyła się z 713 do 595, ale to nie obniżyło jakości obsługi mieszkańców, nie wpłynęło też negatywnie na zadania realizowane przez Urząd Miasta.
- Miasto nie stoi już nad przepaścią, a na coraz twardszym gruncie, co czuje się w takiej sytuacji?
- Czuję dużą satysfakcję, że jest tylu ludzi dobrej woli, którzy chcieli i widzą sens w tym, że oszczędzamy i widzą efekty naszej ciężkiej pracy. Udało się nie tylko zmniejszyć zadłużenie, ale również zapewnić pieniądze na wypłaty pensji i zaległych świadczeń dla nauczycieli. Dużym sukcesem jest również zapewnienie ciepła mieszkańcom Halemby.
- Jaki będzie dla miasta rok 2012?
- Będzie na pewno stabilny i to jest najważniejsze. Budżet jest zrobiony realnie, nikomu pieniędzy na podstawową działalność nie zabraknie. To jest jeszcze ponad 50 milionów spłat kredytów i obligacji. Dopiero w 2013 złapiemy oddech, ale idziemy do przodu, może małymi krokami, ale pewnie. Nie osiadamy na laurach tylko szukamy kolejnych rozwiązań, które pozwolą nam efektownie realizować zadania publiczne.
Jak było?
Miasto było zadłużone na 206 mln złotych (kredyty, pożyczki i obligacje). Z powodu zbyt dużych wydatków w roku 2010 nowe władze miasta rozpoczynały rządy z balastem niezapłaconych, przez poprzednie władze, faktur na łączną kwotę 56 mln złotych. Prawie połowa z nich, w wysokości 21 mln złotych, miała status zobowiązań wymagalnych, których termin płatności upłynął 31 grudnia 2010 roku. Wkrótce okazało się, że miasto ma niedoszacowany budżet na kwotę około 60 mln złotych.
Jak jest?
Dzięki podjętym działaniom wydatki bieżące miasta zostały zmniejszone o prawie 34 mln złotych. Efekty „zaciskania pasa” są już widoczne w budżecie. Zobowiązania miasta tylko z tytułu niezapłaconych faktur na kwotę 56 mln złotych zostały zmniejszone do poziomu 15 mln zł. Zobowiązania wymagalne wynoszą nieco ponad 4 mln zł (stan na dzień 31 października 2011). Władzom miasta udało się również zmniejszyć zadłużenie z tytułu obligacji, pożyczek i kredytów. Na początku 2011 roku wynosiło ono 206 mln złotych. Teraz długi miasta sięgają kwoty około 188 mln zł.
yoyo napisał(a):
Wszystko ładnie brzmi, ale można jeszcze lepiej np. po co był remont pomieszczeń nowego gabinetu pani dyrektor w ośrodku warsztatów zajęciowych przy szpitalu w Bielszowicach-czyżby nowa pani dyrektor bała sie swi=oich niepełnosprawnych podwładnych,a tak po obywatelsku rzecz ujmując to należało by sie przyjrzeć temu co tam sie pozmieniało i czy aby napewno na lepsze-pani prezydent przeszłość związana z MOPS powinna pania dalej wyczulać na krzywdę ludzką .Dlatego proponuje tej sprawie sie przyjrzec
tom napisał(a):
Chciałem zapytać Panią Prezydent kiedy będzie budować nowe mieszkania jak Pan Stania ?
rychu napisał(a):
Pani prezydent szuka oszczędności a dzieci w szkołach zbierają makulaturę żeby pomalowac salę lekcyjną.
Jacek napisał(a):
Masakra jakaś z tymi kwotami. I nikt nie ponosi odpowiedzialności za taką niegospodarność ?
Komentarze