Woda to żywioł. Trzeba o tym pamiętać
06-07-2022, 10:41 Joanna Oreł
Alkohol, brawura i dzieci pozostawione bez opieki to najczęstsze przyczyny utonięć. O tym, jak zadbać o bezpieczeństwo swoje i swoich najbliższych podczas wypoczynku nad wodą oraz po czym poznać, że ktoś pilnie potrzebuje pomocy, rozmawiamy z Mariuszem Komenderą, prezesem Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Rudzie Śląskiej.
– Wiele osób właśnie teraz rozpoczyna urlop, a chętnie wybierane miejsca na wakacyjny wypoczynek to właśnie te nad wodą. O czym powinniśmy pamiętać przed wyjściem?
– Kiedy wybieramy się nad wodę, czy to jest jezioro, czy morze, to pamiętajmy o jednej, ważnej zasadzie – woda jest przyjemna i miła, ale tylko wtedy, gdy znamy jej siłę. Wybierajmy zatem miejsca strzeżone przez ratowników, bo jedynie tam możemy czuć się bezpiecznie. I jeszcze jedna bardzo istotna rzecz – ratownik to też człowiek. Dbajmy o swoje bezpieczeństwo sami, ponieważ ratownik może nie zdążyć udzielić nam pomocy.
– Ile lat pracuje Pan jako ratownik? Jak w tym czasie zmieniła się świadomość mieszkańców, jeżeli chodzi o bezpieczeństwo zachowań nad wodą?
– Z ratownictwem jestem związany od 1994 roku, a od 10 lat jestem instruktorem ratownictwa wodnego. Ludzie na przestrzeni lat się zmieniają, lecz niestety nie odnoszę wrażenia, że jest lepiej. Można nawet powiedzieć, że jest gorzej. W samym czerwcu liczba utonięć jest nie mała, gdyż utonęło aż 78 osób. Kiedyś w naszym mieście basen był w każdej dzielnicy. Teraz został nam tylko basen otwarty MOSiR-u w dzielnicy Nowy Bytom przy ul. Ratowników 2, który w upalne dni pęka w szwach. Niestety mieszkańcy naszego miasta nadal kąpią się w miejscach, w których kąpiel jest zabroniona. W większości przypadków przyczyną utonięć jest spożycie alkoholu, brawura i dzieci pozostawione bez opieki. Bardzo proszę, pilnujmy naszych pociech, bo zdarza się, że jest za późno.
– Jakie sygnały może „dawać” nam czy to woda, czy pogoda, że nie jest to dobry moment na kąpiel? Mam tutaj na myśli na przykład zjawisko prądu wstecznego.
– Zjawisko prądu wstecznego to przypadłość morza. Prąd może być tak silny, że nawet wytrawny pływak może mieć problem z dopłynięciem do brzegu. Ratownicy pracujący na plaży, wywieszając czerwoną flagę na kąpielisku, nie chcą utrudniać wczasowiczom wypoczynku, dbają tylko o ich bezpieczeństwo. Dlatego warto stosować zasadę zaufania – ratownicy, zakazując pływania, wiedzą, co robią.
– Na plaży, czy na basenie nie jesteśmy sami. Po czym możemy poznać, że dana osoba ma problem z utrzymaniem się na wodzie lub porywa ją prąd?
– Patrząc na ludzi kąpiących się, można zauważyć kogoś, kto potrzebuje pomocy. Taki człowiek wykonuje ruchy nieskoordynowane. To po prostu widać. Tonie się bez dźwięku! Nasz narząd mowy potrzebuje powietrza, a osoba, która tonie walczy o to, żeby oddychać. Więc trudno jeszcze wołać o pomoc. Udzielając pomocy osobie w wodzie, należy pamiętać, że tonący brzytwy się złapie, aby się uratować. Dlatego ratownicy idący z pomocą, działają ze sprzętem ratowniczym pływającym, by sobie pomóc. Ratownik musi pamiętać o jeszcze jednej zasadzie – nawet błaha sytuacja może skończyć się tragedią. Wychodząc za osobą potrzebującą pomocy w wodzie, sam może być ofiarą. Woda to żywioł i trzeba mieć przed nim respekt, zawsze!
– Dziękuję za rozmowę.
– Mimo wszystko życzę miłych i spokojnych, a przede wszystkim bezpiecznych wakacji.
Komentarze