Facebook
Aktualny numer

Najlepszy tygodnik i portal społeczno-kulturalny
w Rudzie Śląskiej

W rudzkim azylu brakuje karmy. Przybywa natomiast bezdomnych zwierząt…

08-07-2022, 13:50 Joanna Oreł

W rudzkim azylu brakuje puszek z mokrą karmą - podstawowego pokarmu dla bezdomnych kotków, a także potrzebnego dla psów w podeszłym wieku lub zwierząt po zabiegach. - Kochani, my już nie prosimy, a błagamy Was o pomoc! Zwierząt w schronisku przybywa w zastraszającym tempie, adopcje stoją, a nam zaczyna brakować karmy - apelują pracownicy rudzkiego schroniska.

Wzrost zapotrzebowania na mokrą karmę w TOZ “Fauna” w ostatnim czasie wynika z kilku nakładających się na siebie problemów. - Brak mokrej karmy jest obecnie naszym największym wyzwaniem. Po pierwsze drastycznie wzrosła nam liczba bezdomnych kotów, także z Ukrainy. Tymczasem kocia dieta składa się głównie z mokrej karmy - gdybyśmy przeszli na tak zwaną suchą, skończyłoby się to dużymi problemami zdrowotnymi. Po drugie trafiają do nas zwierzęta często w złym stanie, którym do rekonwalescencji potrzebna jest mokra karma wyższej jakości - tłumaczy Beata Drzymała-Kubiniok, prezes schroniska TOZ ,,Fauna”. - Poza tym zauważamy, że społeczeństwo zaczyna być zmęczone apelami z różnych stron o pomoc, stąd odczuwamy mniejsze wsparcie ze strony mieszkańców - dodaje.

Karmę mokrą można zamawiać na adres schroniska lub zawieźć osobiście do siedziby TOZ “Fauna” (ul. Bujoczka/Szczęść Boże w Rudzie). Ponadto na portalu zrzutka.pl trwa zbiórka funduszy na zakup karmy.

Niestety liczba bezdomnych zwierząt trafiających do TOZ “Fauna” z dnia na dzień wzrasta. W tej chwili znajduje się w nim ok. 100 psów i tyle samo kotów (codziennie dane te ulegają zmianie). - Do tego zwiększy się liczba zwierząt o te, które przyjadą do nas w najbliższych dniach z likwidowanego schroniska dla zwierząt w Wojtyszkach (największego w Polsce). Ponadto, choć ostatnimi latami było z tym lepiej, w tym roku znów w okresie wakacyjnym trafia do nas bardzo dużo psów. Większość z nich to zwierzęta prawie nieadopcyjne, czyli w podeszłym wieku, schorowane oraz wymagające skomplikowanej diagnostyki i niejednokrotnie operacji (koszty weterynaryjne to ok. 20 tys. zł miesięcznie - przyp. red.), a także z problemami behawioralnymi - wylicza Beata Drzymała-Kubiniok.

Te ostatnie wynikają m.in. z podjęcia decyzji o posiadania pieska bez doświadczenia w tym zakresie (szczególnie jeżeli zwierzę ma “trudny” charakter), kupna czworonoga z pseudohodowli, zgody na to, aby zwierze przejęło władzę w rodzinie oraz lęku separacyjnego. - Widzimy tutaj wpływ m.in. pandemii. Ludzie decydowali się na adopcję lub kupno psa dla urozmaicenia sobie czasu i towarzystwa, a obecnie wrócili do pracy, szkoły, codziennych obowiązków, w których nie ma czasu dla zwierzęcia - mówi Drzymała-Kubiniok.


Komentarze