Facebook
Aktualny numer

Najlepszy tygodnik i portal społeczno-kulturalny
w Rudzie Śląskiej

Trudny rok, trudne spotkania?

26-02-2020, 09:13 Joanna Oreł

Na początku marca rozpocznie się kolejna edycja spotkań prezydent miasta z mieszkańcami poszczególnych dzielnic. Z pewnością nie zabraknie pytań o tegoroczną sytuację finansową Rudy Śląskiej, opłaty za śmieci, czy okrojone dotacje na kluby sportowe. Zanim zadadzą je mieszkańcy, postanowiliśmy porozmawiać o tym z prezydent Grażyną Dziedzic.

– Stresuje się Pani przed kolejną turą spotkań z mieszkańcami?
– Nie, nie mam powodów do zdenerwowania.

– Ale tłumaczenie mieszkańcom, dlaczego trzeba ciąć wydatki to raczej nic przyjemnego?
– Miałam okazję stawać przed salą wypełnioną po brzegi ludźmi w dużo gorszych okolicznościach. Dziś sytuacja finansowa Rudy Śląskiej jest zupełnie inna, niż zastałam ją dziesięć lat temu. Miasto nie bankrutuje, zadłużenie jest na bezpiecznym poziomie, faktury płacimy na bieżąco, nie ma potrzeby przeprowadzenia zwolnień grupowych. Nie widzę powodu, żeby uciekać przed mieszkańcami i chować głowę w piasek.

– A przed sportowcami, którym obcięliście dotacje?
– Przed sportowcami też nie uciekam, choć niektórzy z nich grają bardzo nie fair. Wyjaśnijmy sobie jedną rzecz. Miasto nie jest właścicielem żadnego klubu sportowego w Rudzie Śląskiej. W przypadku klubów i stowarzyszeń sportowych możemy rozmawiać o częściowym dofinansowywaniu ich działalności, ale to nie jest nasz obowiązek – jest to zadanie fakultatywne, czyli nieobowiązkowe. Niestety, w tym roku na tego typu działania nie mamy pieniędzy. Nie ma w tym naszej żadnej złej woli, choć niektórzy z pobudek czysto politycznych próbują to przedstawiać inaczej. Wystarczy spojrzeć, ile na sport przeznaczaliśmy w poprzednich latach – w zeszłym roku było to prawie 4 mln zł. Do tego trzeba jeszcze policzyć, ile kluby sportowe zyskują na tym, że wynajmujemy im infrastrukturę sportową na bardzo preferencyjnych warunkach lub nieodpłatnie. W 2019 roku, według cennika, było to milion złotych. Przecież to są duże pieniądze, które jako miasto tracimy po stronie dochodowej, a utrzymanie obiektów Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji jest bardzo kosztowne – w tym roku pochłonie ono 10 mln zł. Cały czas jestem jednak otwarta na sport, bo jest on bardzo ważny, nie tylko dla zdrowia, ale przede wszystkim w kontekście wychowania dzieci i młodzieży. Cała ta sytuacja bardzo mnie boli. Szczerze mówiąc, mam rozdarte serce, bo z jednej strony chciałabym pomóc klubom, ale nie mam czarodziejskiej różdżki ani garnka ze złotem na końcu tęczy… Muszę tak gospodarować budżetem, żeby zabezpieczyć finansowanie zadań obowiązkowych, co przy obecnych dochodach miasta nie jest łatwe. Tak by zrobił każdy odpowiedzialny gospodarz. Dzięki temu mamy bardzo trudny, ale stabilny budżet.

– Słuchając wypowiedzi opozycyjnych radnych, można jednak odnieść inne wrażenie. Podobno nie płacicie urzędnikom ZUS-ów, nie chcecie wypłacić klubom sportowym 300 tysięcy złotych, które mają zapisane w budżecie? A do tego wszystkiego do urzędu miasta wkroczyło Centralne Biuro Antykorupcyjne.
– A czy to nie jest dowód na to, że mamy trudną sytuację finansową? Podkreślam – trudną – a nie beznadziejną. Ale bądźmy precyzyjni. Po pierwsze, poprosiliśmy o przedłużenie terminu płatności składek na ubezpieczenie społeczne i mamy na to stosowne umowy. Tak robi wiele samorządów, co jest zgodne z obowiązującym prawem. Po drugie, z dniem 1 stycznia na konto urzędu nie wpływa cała suma pieniędzy, która zapisana jest w budżecie na dany rok po stronie dochodowej. Nikt nie zrobił nam przelewu na 895 mln zł już 1 stycznia br. To tak niestety nie działa. Sukcesywnie zbieramy te pieniądze w ciągu roku i rozkładamy płatności na poszczególne miesiące. Tak samo działa domowy budżet – powiedzmy, że ktoś zarabia 2 tysiące złotych miesięcznie. Teoretycznie może zatem powiedzieć, że ma 24 tysiące na rok. Ale przecież fizycznie nie ma ich od razu w portfelu, więc nie może wydać całej kwoty już w pierwszych dniach stycznia. I jeszcze trzecia sprawa – rzeczywiście, CBA prowadzi działania kontrolne dotyczące sprzedaży nieruchomości, tyle tylko, że nikt do urzędu miasta nie wkroczył, tylko poproszono nas o przesłanie dokumentów. Jest to czynność administracyjna, prowadzona w wielu miastach. Ot i cała „sensacja”. Niestety, niektórzy próbują ją wykorzystywać na własny użytek. Stare przysłowie mówi, że jak ktoś chce kogoś uderzyć, to kij zawsze znajdzie. Szkoda, że niektórzy radni hołdują tej zasadzie. To nie służy budowaniu dobrego wizerunku miasta. Rocznie mamy w urzędzie grubo ponad 30 kontroli, prowadzonych przez różne instytucje. CBA już kilka razy prosiło nas o dokumenty. To normalne. Samorządy są kontrolowane non stop.

– Chyba liczy się Pani z tym, że nie każdy ze zrozumieniem podejdzie do tego typu wyjaśnień. Już teraz można usłyszeć głosy, że napięte finanse miasta są efektem złego zarządzania...
– Zarządzanie w ogromnym stopniu uzależnione jest od budżetu miasta, od jego dochodów. A te zostały uszczuplone w wyniku decyzji Rady Miasta, a nie prezydenta, który ma mniejszość w radzie. Chcę przypomnieć, że to radni opozycyjni przegłosowali w ubiegłym roku, wbrew mojej woli, kilka uchwał finansowych, które mają istotny wpływ na wysokość dochodów miasta. Mówiąc wprost, radni ci, swoimi decyzjami, uszczuplili budżet miasta o co najmniej kilkanaście milionów złotych. Te pieniądze wystarczyłyby z powodzeniem na wsparcie funkcjonowania klubów sportowych w mieście. Tu nie chodzi tylko o spór wokół wysokości opłaty śmieciowej. Radni myśląc o wydatkach, powinni pamiętać też o dochodach budżetu miasta. Z pustego nawet Salomon nie naleje.

– Radni opozycyjni podkreślają, że opłata śmieciowa jest już i tak wysoka, a władze miasta nie mają pomysłu na gospodarkę odpadami.
– Na ceny rynkowe nie mamy wpływu. Nie mamy miejskiego przedsiębiorstwa komunalnego. Zostało ono sprywatyzowane w latach 90. Tak się działo zresztą we wszystkich miastach. Teraz, z powodu coraz wyższych stawek, które dyktują firmy, ten trend zaczyna się odwracać i samorządy zaczynają myśleć, jak uniezależnić się od monopolistów. Jaworzno kupuje śmieciarki i wraca do samodzielnego wywozu odpadów. Pomysł jest ciekawy, ale i kosztowny oraz, jak dla mnie, nieco ryzykowny. Kibicuję mu jednak bardzo. Ale jednocześnie zobaczmy, co się stało w Chorzowie – tam firma śmieciowa, w której miasto ma udziały, wypowiedziała umowę z powodu rosnących kosztów przedsiębiorstwa i funkcjonowania systemu śmieciowego. Efekt będzie taki, że mieszkańcy tego miasta prawdopodobnie muszą się szykować na podwyżkę cen wywozu odpadów. To wszystko nie jest takie proste. Łatwo się krytykuje. Tak samo łatwo być hojnym, jak się nie ponosi odpowiedzialności za skutki finansowe podjętych decyzji.

– Mówi Pani o opozycji?
– Tak, lekką ręką opozycyjni radni przegłosowali podwyższenie bonifikat za przejście z użytkowania wieczystego na własność z poziomu 60 do 90 procent. Poprzez tę zmianę w najbliższych latach do miejskiego budżetu wpłynie kilka milionów złotych mniej. To nie jedyny taki przypadek. Radni nie zdecydowali się też poprzeć podwyżki podatków w zaproponowanej przez nas wysokości, choć byłaby ona słabo odczuwalna dla mieszkańców. Zamiast tego, podatki zwiększyli jedynie o stopę inflacji. A przecież wyższe stawki, często maksymalne, przyjęła większość miast na prawach powiatu w naszym województwie. Tak właśnie samorządy próbują ratować sytuację finansową, do której doprowadziły zmiany w prawie podejmowane na szczeblu centralnym.

– Będzie Pani o tym wszystkim mówiła podczas spotkań?
– Pewnie od tych tematów nie uciekniemy, ale przede wszystkim chcę usłyszeć, co mają do powiedzenia mieszkańcy, jakie mają problemy do rozwiązania, jakie pomysły. Przecież to dla nich robimy te zebrania w dzielnicach. Niektórzy zastanawiają się, jak to możliwe, że po 155 spotkaniach jeszcze nam się chce robić taki objazd. I zawsze wtedy odpowiadam, że gdybyśmy mieli w ten sposób pomóc choćby jednej osobie, to warto zorganizować takie zebranie. Dla mnie również są one ważne, bo chcę być blisko ludzi, chcę wiedzieć, jak im się żyje w Rudzie Śląskiej i otrzymywać informację zwrotną, jak oceniają moje działania. Już to kiedyś powiedziałam, ale powtórzę: mieszkańcy są moimi oczami.


Komentarze