Śledztwo umorzone
26-07-2012, 12:33 Robert Dłucik
Katowicka Prokuratura Okręgowa uznała, że zapalenie i wybuch metanu w kopalni Wujek-Śląsk miały charakter naturalny. Nie ma dowodów, by to wadliwe urządzenie elektryczne zapaliło metan - uznali śledczy, który umorzyli śledztwo w sprawie katastrofy sprzed 3 lat.
Do jednej z największych tragedii w historii górnictwa węgla kamiennego doszło 18 września 2009 roku. Pod ziemią zginęło 20 górników, a 37 zostało rannych. Prokuratura, na podstawie opinii biegłych, przyjęła, że metan zgromadził się w pustce powstałej po eksploatacji węgla. Mogło się to stać w na przykład w wyniku naturalnych ruchów górotworu gaz uwolnił się; doszło do jego samozapłonu, a potem wybuchu. Wszystko trwało najwyżej półtorej sekundy - uznali eksperci.
Wcześniej komisja Wyższego Urzędu Górniczego ustaliła, że do tragedii mogły przyczynić się będące w fatalnym stanie kable zasilające podziemne urządzenia. Śledczy nie znaleźli jednak na to dowodów.
- Nie ma żadnych dowodów na to, że tego dnia o godzinie 10.10 było podane napięcie na przewód zasilający urządzenie - poinformowała rzeczniczka katowickiej prokuratury Marta Zawada-Dybek. - Nie ma także dowodu na to, by wybuch był spowodowany przez zwarcie w przewodach lub urządzeniach.
Postanowienie o umorzeniu śledztwa jest nieprawomocne, pokrzywdzeni mogą złożyć zażalenia na ten werdykt.
Komentarze