RUSZYŁO ŚLEDZTWO
08-03-2012, 09:16 Administrator WR
W piątek 2 marca Prokuratura Rejonowa w Rudzie Śląskiej wszczęła śledztwo w sprawie nieprawidłowości finansowych w Urzędzie Miasta. O sprawie napisała Gazeta Wyborcza, która ustaliła, że z miejskiej kasy zniknęło 1,3 mln. Pieniądze bezprawnie trafiły na rachunek Pracowniczej Kasy Zapomogowo- Pożyczkowej, finansowanej ze składek urzędników. Nie zostały zwrócone. Prokuratura sprawdzi teraz, kto z nich korzystał.
Przypomnijmy, że władze Rudy Śląskiej zawiadomiły prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez skarbnik magistratu. Krótko po tej informacji kobieta zmarła. Prokuratura Rejonowa w Rudzie Śląskiej mimo to zbada sprawę, ponieważ proceder mógł trwać od 2007 roku a zamieszanych mogło być więcej osób.
- 2 marca wszczęto śledztwo. Postępowanie z pewnością będzie trwało długo, bo jest to sprawa skomplikowana. Czynności zostaną zlecone wydziałowi Przestępstw Gospodarczych Komendy Miejskiej Policji w Rudzie Śląskiej. Na tym etapie nie jestem w stanie ani potwierdzić ani zaprzeczyć czy w sprawę zamieszana była tylko Skarbnik Miasta czy też inne osoby, jest jeszcze za wcześnie. Takie pierwsze ustalenia poznamy najwcześniej za miesiąc, kiedy część osób mogących wiedzieć coś w tej sprawie zostanie przesłuchanych – powiedziała Jolanta Borkowska prokurator Rejonowy w Rudzie Śląskiej.
"Gazeta Wyborcza" dotarła jednak do informacji , że pieniądze trafiały na konto Pracowniczej Kasy Zapomogowo-Pożyczkowej działającej w urzędzie, do której należy 500 z 581 pracowników i urzędników magistratu. Zgodnie z przepisami, PKZP powinna być finansowa ze składek płaconych co miesiąc przez jej członków. I tylko z tych pieniędzy powinna udzielać pożyczek. Według ustań Wyborczej ,,w latach 2007-2011 PKZP była jednak finansowana przez... magistrat. Jak to możliwe? Z wyliczeń wykonanych przez kontrolerów wynika, że w tym okresie skarbniczka miasta, a jednocześnie członkini zarządu PKZP, wypłaciła ponad 7,7 mln zł z konta depozytowego urzędu. To specjalny rachunek, na który firmy startujące w przetargach wpłacają wadia. Tych pieniędzy nikomu jednak nie można tknąć. Z zabezpieczonych dokumentów wynika, że miejskie pieniądze wypłacano na pożyczki dla PKZP. Co roku Kasa starała się zwrócić gotówkę "pożyczoną" z miejskiego konta. W 2007 r. zwróciła nawet o 118 tys. zł więcej, niż "pożyczyła". Tyle że potem zwroty były już mniejsze - w jednym przypadku nawet o pół miliona złotych. Łącznie na koncie depozytowym magistratu brakuje teraz aż 1,3 mln zł”.
Śledztwo wyjaśni kto decydował o przyznaniu pożyczek członkom kasy, kto je zaciągał oraz czy wszyscy spłacali je w terminie. Pytanie dlaczego przez lata nikt nie kontrolował działalności PKZP?
- Bo takie instytucje nie podlegają nadzorowi pracodawcy. Pracownicza Kasa Zapomogowo Pożyczkowa ma swoje władze - Walne Zgromadzenie, Zarząd oraz odpowiednie komisje, w tym Komisję Rewizyjną. I to one powinny czuwać nad prawidłowym funkcjonowaniem Kasy. Trudno teraz odpowiedzieć na pytanie, dlaczego żadne z tych gremiów nie zorientowało się, że w Kasie dzieje się coś złego. Liczymy, że na to pytanie odpowie śledztwo prowadzone przez prokuraturę - wyjaśnia Adam Nowak, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Rudzie Śląskiej.
mlody napisał(a):
WR-napiszcie ile Stania pozyczyl na ancugi i fryzjera.
igor napisał(a):
teraz wszystko wyjdzie na jaw panie AS!!! Czy już się Pan boi?
Komentarze