Facebook
Aktualny numer

Najlepszy tygodnik i portal społeczno-kulturalny
w Rudzie Śląskiej

Rudzianin z dyplomem United States Air Force Academy

22-06-2023, 14:49 Joanna Oreł

24-letni Dominik Ośliźniok to jedyny rudzianin, który ukończył Akademię Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych w rejonie Colorado Springs w hrabstwie El Paso. Niedawno znalazł się on w gronie ponad 900 absolwentów, którzy otrzymali gratulacje od prezydenta Joe Bidena za uzyskanie dyplomu ukończenia szkoły, a dziś udziela nam wywiadu.

– Jaka była Pana droga, aby dołączyć do Akademii Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych?
– Od małego zawsze chciałem zostać wojskowym, ale nie miałem ściśle określonej ścieżki. Pamiętam taki moment z dzieciństwa, kiedy podczas spaceru z rodzicami zobaczyliśmy samolot i mój tata wspomniał o tym, że w Dęblinie istnieje szkoła, która kształci pilotów. W momencie, kiedy po latach miałem wybierać, gdzie iść do liceum, ta wzmianka pozostała mi w głowie i postanowiłem aplikować do Liceum Lotniczego w Dęblinie. Udało mi się ukończyć je z wyróżnieniem, a dobre wyniki w nauce pozwoliły mi dostać się do Lotniczej Akademii Wojskowej w Dęblinie. Tam podczas trzeciego semestru ogłoszono rekrutację do Akademii Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych w rejonie Colorado Springs w hrabstwie El Paso. Po przejściu kilku etapów, matury amerykańskiej i testów fizycznych zakwalifikowałem się do finałowej czwórki i z niej wyłoniono dwóch podchorążych – mnie oraz mojego kolegę, Jakuba Miszczaka.

– Dlaczego wybór padł akurat na USA?
– Zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Polsce lotnicza edukacja wojskowa jest na wysokim poziomie. Jednakże nauka w USA pozwoliła mi zdobyć zupełnie inne doświadczenia oraz przeżycia niż w Polsce. Nie mam tutaj na myśli różnicy w poziomie nauczania, ale m.in. poznanie innej kultury, codzienną naukę języka oraz międzynarodowe środowisko.

– Jak wyglądały Pana studia w Stanach Zjednoczonych? 
– Najpierw musiałem przejść odpowiedni test z języka angielskiego, a jednym z większych wyzwań było zdanie odpowiednika matury amerykańskiej. Pisaliśmy ją w takim samym czasie co Amerykanie, jeszcze przed wyjazdem do Stanów, kiedy to mój język nie był na takim dobrym poziomie, jak jest teraz. Nie mieliśmy żadnej taryfy ulgowej, więc było to dosyć stresujące przeżycie. W USA spędziłem cztery lata. Z biegiem lat oczywiście bariera językowa zniknęła. Aczkolwiek zajęcia akademickie było na bardzo wysokim poziomie – to spore wyzwanie. Dotyczyły one m.in. dowodzenia oraz wojskowości. Edukację zakończyłem z tytułem inżyniera inżynierii lotniczej. Jestem zakwalifikowany na razie na pilotaż samolotów transportowych. Niestety wzrok nie pozwala mi na to, żeby latać myśliwcami, ale cały czas jest na tyle dobry, żeby kierować samolotami transportowymi.

– Przed Panem ukończenie Lotniczej Akademii Wojskowej w Dęblinie. Kiedy rozpoczynają się studia?
– Ceremonia zakończenia edukacji w Akademii Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych odbyła się 1 czerwca, a do Dęblina wróciłem 19 czerwca, aby ukończyć stopień magisterski, ponieważ jest to wymóg, aby uzyskać stopień oficerski w Siłach Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej.

– Na stałe wraca Pan do Polski?
– Plan zawsze był taki, żeby wrócić do Polski. Jestem częścią Wojska Polskiego i taką drogę życiową obrałem, jestem jej wierny. –

- Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia.


Komentarze