Pożar zabrał im mieszkanie
13-01-2017, 14:02 Agnieszka Lewko
Nowy Rok okazał się niezwykle smutny dla jednej z rodzin, mieszkających w Bykowinie. W wyniku wrzucenia do mieszkania petardy, rudzianie stracili część dorobku swojego życia. Rodzice, dwójka dzieci i ich niepełnosprawna babcia zostali pozbawieni dachu nad głową. Przez jakiś czas mieszkali w hotelu, ale w końcu znaleźli mieszkanie, w którym mogą przez jakiś czas zamieszkać.
Sprawcy pożaru nie zostali jeszcze schwytani. Jednak jak informują sąsiedzi rodziny – prawdopodobnie było ich trzech. W pożarze spłonął pokój dzieci oraz salon. Mieszkanie wymaga kilkumiesięcznego remontu, dlatego ważne dla rodziny było znalezienie mieszkania w pobliżu swojego, żeby dzieciom było łatwo dostać się do szkoły i przedszkola.
– Ktoś wrzucił nam petardę. Mieszkanie jest zrujnowane, wymaga remontu, wewnątrz unosi się okropny zapach spalenizny. Kiedy to straszne wydarzenie miało miejsce, na szczęście nie było nas w domu. Gdyby ktoś był wewnątrz mieszkania mogłoby dojść do tragedii – mówi Izabela Podobińska, poszkodowana w pożarze.
Rodzina, a przede wszystkim dzieci, znajdują się pod opieką psychologa, który wspiera ich w trudnych chwilach. Szczególnie istotne jest to w przypadku jednej z dziewczynek, która choruje na zespół Aspergera i bardzo źle przyjęła wiadomość o pożarze. Co ważne, również sąsiedzi nie zostawili poszkodowanej rodziny bez pomocy. Przez kilka dni mieszkała ona u sąsiadki.
– Także Fundacja Przyjaciół Świętego Mikołaja bardzo nam pomaga. Dzięki temu mamy zabawki dla córek oraz wolontariuszki, które nam pomagają i zajmują się dziećmi, kiedy ja na przykład sprzątam spalone mieszkanie. Również szkoła pomaga nam załatwić nowe podręczniki, bo nasze się spaliły. Dlatego z całego serca dziękuję wszystkim, którzy nam pomagają. Jest to dla nas bardzo ważne – podkreśla Izabela Podobińska. – Dziękujemy wszystkim dobrym ludziom. To było bardzo ważne, żeby dziewczynki miały blisko do szkoły, a rodzice w tym czasie mogli wyremontować mieszkanie, do którego chcą wszyscy jak najszybciej wrócić – dodaje Aleksandra Poloczek z Fundacji Przyjaciół Świętego Mikołaja.
Według dotychczasowych ustaleń rudzkiej policji zdarzenie, do którego doszło wieczorem 1 stycznia, spowodowane było przez nieuwagę przy odpalaniu petard. Sprawcy jednak nie są znani. Do tej pory trwa śledztwo w sprawie, jednak policja nie wyklucza możliwości umorzenia sprawy ze względu na przypadkowość działania.
– Nie wykluczamy sytuacji, że prokuratura umorzy sprawę ze względu na brak cech przestępstwa. Był to po prostu nieszczęśliwy wypadek – informuje Arkadiusz Ciozak, oficer prasowy rudzkiej policji.
Komentarze