O sektach i satanizmie
05-08-2013, 10:37 Magdalena Szewczyk
Często wydaje nam się, że ten problem nas nie dotyczy. Myślimy, że traktujemy temat z dystansem, żartobliwie, dlatego uważamy, że nic nam nie zagraża. Czy aby na pewno? Rozmowa o sektach, satanizmie, okultyzmie i opętaniach - z Grzegorzem Felsem, teologiem, katechetą, redaktorem naczelnym byłego kwartalnika „Sekty i fakty”.
Szatan nie zna się na żartach
Coraz częściej słyszy się o satanizmie czy opętaniach. Czy przeciętny katolik, który zarzeka się, że chodzi do kościoła i często się modli, jest w kręgu osób zagrożonych?
Może być zagrożony, nawet nie biorąc realnego udziału w jakiejś satanistycznej sekcie. Przykładowo chłopcy uczestniczący w mordzie satanistycznym, który miał miejsce w 1999 roku na Halembie, nie należeli do sformalizowanej grupy satanistycznej, ale utworzyli własną i to nieświadomie. Zaczynali od spotkań w bunkrach i wywoływania duchów i powoli wchodzili z satanizm. Np. we Włoszech jest najwięcej grup satanistycznych i są one kilkuosobowe, dlatego grupka dwóch, trzech osób może mieć wspólne zainteresowania, wszystko może zacząć się od zabawy, sprawdzania haseł satanistycznych w Internecie, ciekawość się rozwija.
A czym różni się satanizm od okultyzmu?
Satanistą jest ten, który szerzy kult szatana i w niego wierzy lub go propaguje. Okultysta wcale nie musi być satanistą, bazuje on na wywoływaniu duchów, na przywoływaniu jakichś sił, które istnieją. Satanista natomiast nie musi być okultystą. Istnieje na przykład satanizm potocznie nazywany ateistycznym, a jego wyznawcy nie wierzą w szatana. Ale jest też satanizm, który jak najbardziej uznaje istnienie złego ducha, traktuje go jak własnego boga i oddaje mu cześć.
A jeśli założymy, że to tylko „zabawa” satanizmem, że to tylko przybrany wizerunek, może skończyć się to dla takiej osoby opętaniem?
Tak, jak najbardziej może doprowadzić do opętania. Podkreślam, że może. Nie mówię, że musi. 8 czerwca, z „Morcinka” jechaliśmy do Częstochowy na spotkanie wspólnoty Mamre i tam właśnie było kilkanaście przypadków opętania, ja wcześniej się z czymś takim nie spotkałem, młodzież też nie dowierzała – to naprawdę było przerażające. Większość z tych osób udało się uwolnić, ale nie wszystkich. Ksiądz natomiast mówił, że Jezus uwalnia wszystkich tych, którzy mieli kontakt z satanizmem. Więc tak jak mówiłem, można mieć kontakt, można udawać, że się nie wierzy, można tylko propagować, ale to może prowadzić do opętania.
Czyli nie można bawić się satanizmem?
Nie, nie ma czegoś takiego. To jest poważna sprawa. Komuś może się wydawać, że to wygłupy, żarty, ale Szatan nie zna się na żartach.
Jak się przed tym chronić? Była głośna sprawa Harry’ego Potter’a, Monster High, czy ostatnio Hello Kitty, czyli sytuacja, w której ojciec, po wyzdrowieniu swojego dziecka, chciał uczcić szatana poprzez postać miłej kotki.
W niektórych przypadkach nie możemy popadać w skrajności. Oczywiście słyszałem o sprawie z Hello Kitty, ale pojawia się pytanie : czy to nie jest plotka? Ja tego nie wiem, mogę tylko głośno myśleć. Czy to nie po to, by ośmieszyć tych, którzy naprawdę w to wierzą ? Harry Potter to trochę inna historia. Moje dzieci, które studiują teraz teologię, wgłębiły się w książkę i zauważyły pewne zagrożenia, wymienili elementy, których nie powinno być. Autorka książki wykorzystuje nazwiska okultystów czy przedmioty służące do okultyzmu, zachowania wróżek. Zdarza się, że to właśnie przez Harry’ego Potter’a dzieci szukają w Internecie niebezpiecznych informacji na temat magii czy okultyzmu.
Zbliżają się wakacje, młodzież się nudzi. Jak można ustrzec się np. od sekt?
Mówi się, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Więc, nie wchodźmy na takie strony, nawet z ciekawości. Ja przyznaję, wchodziłem, ale już jako student teologii i po to, żeby przestrzec innych. Jako laik bałbym się. Grupy przesadnie miłych ludzi również są podejrzane – sekty takim sposobem często werbują ludzi. Trzeba dokładnie sprawdzać nazwę grupy, lidera.
Ostatnio wydał Pan książkę, ale o nieco innej tematyce, mianowicie o Aniołach.
Ładnych kilkanaście lat temu doświadczyłem realnej pomocy Anioła – po prostu uratował mi życie. W książce opisuje szczegóły tej sytuacji. Już żegnałem się z życiem, brakowało sekund. Udało mi się także zebrać przypadki ludzi , którzy doświadczyli takiej pomocy anielskiej w swoim życiu. Starałem się być wiarygodny, więc przedstawiam historie z autentycznymi nazwiskami. Wiele bohaterów jest z naszego miasta.
Dziękuję i zachęcam czytelników do lektury „Uwierzcie w Anioła”.
Iluminati napisał(a):
Aniołów nie ma tak jak boga to tylko psychomanipulacja techniki ludzkiego umysłu na wyszym poziomie
Komentarze