Mleko jest najwspanialszym lekarstwem
12-04-2016, 10:00 admin
- Mleko jest najwspanialszym lekarstwem, które nie ma działań ubocznych. Są same korzyści. W pierwszych dobach życia traktujemy je jak lek - mówi dr Marta Twardoch-Drozd, lekarz neonatolog Szpitala Miejskiego w Rudzie Śląskiej.
To właśnie w tej placówce od 4 lat działa jedyny na Śląsku, a drugi w Polsce Bank Mleka Kobiecego. - Bank Mleka daje niewiarygodną korzyść przede wszystkim dla tych dzieci, możemy dzięki niemu bardzo szybko „rozkarmić” nawet najmniejsze wcześniaki, tzn. przejść z żywienia pozajelitowego na żywienie dożołądkowe przez przewód pokarmowy. To znacznie ogranicza zakażenia u tych dzieci. Na naszym Oddziale niesłychanie rzadko występują tzw. infekcje odcewnikowe. To jest bardzo istotne i wymierna korzyść. Mamy mniej zakażeń, mniej też stosujemy antybiotyków, to wpływa na lepszy dobrostan tych małych pacjentów - podkreśla dr n. med. Krzysztof Guzikowski, ordynator Oddziału Neonatologii rudzkiego szpitala.
Śląski Bank Mleka Kobiecego prowadzi rekrutację dawczyń wśród zdrowych matek karmiących piersią własne dzieci. W praktyce mleko pochodzi od kobiet, które mają nadmiar pokarmu. Bezpieczeństwo gwarantują rygorystyczne procedury jego pozyskiwania, przetwarzania, przechowywania oraz podawania. Po przeprowadzeniu serii kontrolnych badań i pasteryzacji, pokarm kobiecy z Banku przekazywany jest potrzebującym noworodkom, których matki nie mogą samodzielnie karmić. - To jest głęboko mrożony pokarm, przechowywany 3 miesiące przed procesem pasteryzacji i 3 miesiące po tym procesie - zdradza dr Marta Twardoch – Drozd. - Dawczyniami są mamy, które urodziły u nas wcześniaki. My je absolutnie do tego nie namawiamy. Mamy same się do nas zgłaszają. Mówią, że jeżeli ich dziecko otrzymało to „dobro” od innej mamy, to one to samo chcą oddać. To je ze sobą bardzo wiąże - dodaje dr Twardoch-Drozd.
Śląski Bank Mleka dysponuje specjalnym pokojem laktacyjnym, w którym mamy odciągają mleko zarówno dla własnego dziecka jak i na potrzeby innych niemowlaków. - Bazujemy na naturalnym pokarmie. Zużycie mieszanek sztucznych w naszym oddziale spadło sześciokrotnie, z 1200 butelek do zaledwie 200 - tłumaczy dr Twardoch-Drozd. Pomocne są w tym laktatory, które służą do stymulacji laktacji i odciągania pokarmu. - 20 takich urządzeń można u nas bezpłatnie wypożyczyć. W obrębie Poradni Neonatologicznej udzielamy też porad laktacyjnych, uzyskają je wszystkie mamy ze skierowaniem od lekarza rodzinnego. Te bez skierowania mogą wykupić „cegiełkę” i również mogą z takiej porady skorzystać - zapewnia.
- Oczywiście naturalny pokarm zapewnia optymalny rozwój ośrodkowego układu nerwowego tych dzieci. Dodatkowo pokarm kobiecy zapewnia na tyle prawidłową kolonizację przewodu pokarmowego, że mamy jedynie sporadyczne przypadki martwiczego zapalenia jelit u wcześniaków, a to jak wiemy jest poważny problem w intensywnej neonatologii dzieci o masie poniżej 1000 g - podkreśla ordynator Krzysztof Guzikowski. Jego zdaniem możliwość karmienia dziecka przez mamę własnym pokarmem jest nie do przecenienia. - Kiedy dziecko rodzi się w 24 lub 25 tygodniu i ma 500-600 g rodzice często nie wiedzą „jak to będzie?” Przez karmienie bardzo szybko buduje się jednak więź matki z dzieckiem. Mamy bardzo szybko je akceptują, bardzo są z nimi związane, to też ma przełożenie na lepszą współpracę z naszym personelem - dodaje ordynator Guzikowski.
Według niego w Polsce mamy wciąż problem z dawcami zewnętrznymi. - Idea Banku Mleka Kobiecego to w Polsce wciąż nowa rzecz i trochę wyprzedziliśmy epokę. Sanepid nie ma przepisów regulujących pobieranie pokarmu kobiecego od dawcy zewnętrznego. Te mamy, które ewentualnie dostarczałyby pokarm do Banku z zewnątrz to są z reguły kobiety, które mają dzieci donoszone, laktacja jest inna niż ta dostosowana do wcześniaka. Taki pokarm np. ubogi w białko możemy tu na miejscu dokładnie zbadać i wzbogacać, ale wciąż nie ma odpowiednich regulacji, potrzeby zmian przepisów oraz inicjatywy ze strony Sanepidu, i to mimo korzyści jakie daje karmienie dziecka w sposób naturalny, szczególnie karmienie wcześniaka w warunkach szpitalnych - wyjaśnia doktor Guzikowski.
Rocznie w rudzkim Szpitalu przychodzi na świat średnio 60- 75 wcześniaków o wadze poniżej 1000 g i około 100-120 dzieci poniżej 1500 g. Oddział Neonatologiczny ma kilkanaście stanowisk dla wcześniaków: 9 reanimacyjnych, 6 półintensywnej opieki i 12 opieki pośredniej. W 2011 r. rudzka neonatologia otrzymała prestiżowy III stopień referencyjności, co w praktyce oznacza możliwość leczenia najciężej chorych noworodków i wcześniaków. Do godulskiego Szpitala kierowane są kobiety ciężarne z całego Śląska, trafiają tu również pacjentki z całej Polski. - Takie dziecko to jest pacjent, który nie wybacza błędów, dlatego w naszej pracy dążymy, żeby być w tym postępowaniu perfekcyjnym. Mamy świadomość tego, że nie mamy za sobą tylko sukcesów i niewiele trzeba żeby tego maluszka zaprzepaścić. Chcielibyśmy dopracować się takich metod, idealnie przeprowadzać wszystkie procedury, żeby wyeliminować element przypadkowości, nadal udoskonalać to co już udało się nam na Oddziale wypracować - podkreśla ordynator rudzkiej Neonatologii.
Oddział funkcjonuje w systemie roomingin, czyli noworodek przez 24 godziny przebywa z mamą na sali ogólnej. Rudzcy specjaliści opierają się na szwedzkim modelu opieki nad wcześniakami, ale wprowadzili też swoje własne wypracowane metody. - Ten szpital jest wyjątkowy w skali kraju. Tu mama może być z dzieckiem przez cały czas jego pobytu w szpitalu. To unikatowe i niezwykle ważne. Mama ma nieograniczony dostęp do dziecka, może odwiedzać je w nocy, nie musi stresować się w domu. Model opiera się na naturalnych metodach: matka jest w stałym kontakcie z dzieckiem, przytula je, kanguruje, karmi własnym pokarmem. Tym najwcześniej urodzonym zapewnia się opiekę zbliżoną do warunków wewnątrzmacicznych – tłumaczy dr Twardoch-Drozd. - Moim marzeniem są pokoje dla mam z dziećmi. Nie ma jednej sali z inkubatorami, tylko jest pokój z łóżkiem, gdzie mama może przebywać z tym dzieckiem w łóżku bez ograniczeń. To ona jest przecież najlepszym obserwatorem, to ona je najbardziej kocha i jest przy okazji wielka pomocą dla pań pielęgniarek i dla nas – dodaje.
Tradycją rudzkiej Neonatologii stała się już Wigilia Wcześniaka. To coroczne grudniowe spotkanie ponad 40 dzieci, które przyszły na świat w godulskim Szpitalu i ich rodziców przy świątecznym stole. - To jest dla nas nie mniejsze przeżycie niż dla tych rodziców, to jest niesamowite. Widzimy co się dzieje z naszymi wcześniakami później. Na Oddziale mają za sobą często bardzo trudne chwile i potem widzimy w pełni sprawne dzieci, które dają szczęście swoim rodzicom, to jest dla nas duże przeżycie. To cieszy i buduje. Wśród lekarzy pokutuje jeszcze taki pogląd z lat 90-tych, że wcześniak nie może być zdrowy i bardzo wielu pediatrów przykleja tym dzieciom łatki, które są całkowicie nieuzasadnione. Na tych spotkaniach zawsze dostajemy dodatkowego doładowania do naszej pracy, wydaje się, że ci rodzice też tego potrzebują. Spędzają tu z dzieckiem kawał czasu, drżąc o nie. W przypadku dziecka poniżej 1000 g to są, jeśli wszystko idzie zgodnie z planem i po naszej myśli, minimum 3 miesiące. Oni czują się emocjonalnie związani z tym miejscem i mają potrzebę powrotu do tego miejsca. To są zawsze bardzo radosne spotkania, generujące bardzo wiele pozytywnych emocji - relacjonuje dr Guzikowski.
- Chętnych jest zawsze znacznie więcej, ale ze względu na ograniczenia lokalowe musieliśmy do tej pory ograniczyć też frekwencję na tych spotkaniach. Wiem, że w tym roku planowany jest dla naszych najmłodszych pacjentów Rodzinny Piknik w plenerze, 1 czerwca w Dzień Dziecka ma odbyć się pierwszy w Rudzie Śląskiej „Dzień Wcześniaka”. To świetny pomysł, spodziewamy się dużej ilość dzieci i ich rodziców - dodaje dr Marta Twardoch – Drozd, lekarz neonatolog Szpitala Miejskiego w Rudzie Śląskiej.
Źródło: Szpital Miejski w Rudzie Śląskiej
Komentarze