“Mietlorz” z krwi i kości
12-11-2024, 22:17 Barbara Lemanik
W tegorocznych wyborach samorządowych najlepszy wynik uzyskał Rafał Wypior, prezes Stowarzyszenia „Lepsze Kochłowice. Lepsza Ruda Śląska”. Zdobył 1772 głosy, co w porównaniu do wyborów z 2018 roku daje stratę jednego głosu, ale jednocześnie wskazuje na wysoką ocenę zaangażowania i pracy na rzecz dzielnicy i miasta. Rozmawiamy z nim o Kochłowicach, a także… halach i górach, gdzie też można rozmawiać o Kochłowicach.
- Wszedł Pan do Rady Miejskiej jako jedyny reprezentant partii Polska 2050. Poza klubami, koalicjami…
- Dobrze mi z tym, ale zawsze biorę pod uwagę współpracę. Jeżeli są to konkretne sprawy dla dobra miasta i mieszkańców, to nie ma podziałów. Mosty trzeba budować, nie palić.
- Pana działania koncentrują się jedynie wokół Kochłowic?
-W mediach społecznościowych „wrzucam” głównie działania związane z Kochłowicami, bo tam mieszkam, żyję, to jest moje oczko w głowie. Jestem „mietlorz” z krwi i kości, z pokolenia na pokolenie. Jednak działam też w Bykowinie i w innych dzielnicach. Mieszkańcy do mnie piszą, zgłaszają problemy, bo widzą moją aktywność. I ja to “ogarniam” - wystarczy spojrzeć na moje interpelacje, choć nie wszystko interpelacją da się załatwić. Rozmawiam z urzędnikami - jak mogą, to pomagają. Nie wszystko musi być na piśmie i nie chwalę się tym, bo nie jest to wskazane. Ważne, że jest zrobione.
- Mieszkańcy doceniają, że ich sprawy są rozwiązywane, ale zakres czynności radnego jest szerszy. Powinien też pomagać w rozwoju miasta.
- Miasto się rozwija, ale uważam, że nie może wyłącznie poprzez hale magazynowe. Jeżeli w danym miejscu powstanie hala, to musimy mieć z tyłu głowy, że ona nie zniknie. To miejsce, które mogło być przeznaczone na przykład pod rekreację, jest zabudowane i koniec. Bywa to uciążliwe i widać to w Kochłowicach. Hale, które tam wybudowano, są kłopotliwym sąsiedztwem. Na przykład oświetlenie uruchamiane w nocy przeszkadza mieszkańcom. To pokazuje, jak ważne jest uważne tworzenie planu zagospodarowania przestrzennego, a teraz planu ogólnego, bo on tworzy strukturę całego miasta. Nasze miasto jest bardzo dobrze skomunikowane, a jak ruszy jeszcze Kolej Plus w 2029 roku, będzie to idealne miejsce do życia. Tyle, że zamiast stawiania hal, uważam, że powinniśmy pójść w tworzenie miejsc, gdzie ludzie mogą spędzać czas wolny. Kolejna sprawa to danie młodym ludziom miejsca pracy. Młodzi nie pójdą pracować do hal magazynowych. Trzeba myśleć w inny sposób, szerzej, nie skupiać się na tym, aby „po prostu” dać miejsca pracy, bo w efekcie to jest dawanie miejsc pracy „nierudzianom”. Mierzmy wyżej, nie tylko hala, ale i jakiś przemysł związany z IT. Tego brakuje, a młodych pracujących w IT jest mnóstwo. Moje pokolenie, gen Z, jest bardzo specyficzne. Jeżeli coś im nie odpowiada, to są w stanie w ciągu miesiąca zmienić pracę. Nie będą pracować przez całe życie w jednym zakładzie. No i musi to być atrakcyjne miejsce pracy, z infrastrukturą, parkingiem, miejscem na kawę, na spędzenie wolnego czasu. Brakuje u nas takich miejsc...
- Jesteśmy miastem podzielonym na dzielnice, to ma swoją cenę...
- Mimo, że mówi się, że Ruda Śląska to miasto dzielnic, które nie dzielą, a łączą, to cały czas jednak uważam, że jest inaczej. Każda dzielnica jest inna. Kochłowice są inne, Bykowina, Halemba, Kłodnica, Godula itd... I ludzie dzielnicę traktują jak swoje miejsce na ziemi, małą ojczyznę. Niestety, moje Kochłowice stały się centrum przesiadkowym. Kochłowicki rynek boryka się z coraz większym problemem. Od początku nowej kadencji znowu walczę, aby coś z tym zrobić. Napisałem interpelację, by rozpocząć politykę parkingową. Mieszkańcy z różnych stron przyjeżdżają do Kochłowic, zostawiają samochód i po 8 godzinach wracają np. z Katowic. Oni powinni tu płacić, bo nie jesteśmy na tyle bogatym miastem, żeby sobie móc pozwolić na to, by nie wprowadzić płatnych miejsc parkingowych. Narażam się kierowcom, wiem, lecz musimy spojrzeć na lokalny biznes. Właśnie tu w Kochłowicach, gdzie w centrum mamy małe sklepiki, które coraz bardziej na tym cierpią. Składam interpelację w tej sprawie, by wprowadzono cztery miejsca parkingowe na rynku w Kochłowicach jako te 30-minutowe, zawsze jest to „jakieś” rozwiązanie... Marzy mi się w ogóle zmienić układ ruchu na rynku w Kochłowicach. Wprowadzić ronda, tylko… problem jest z budżetem. Poza tym Kochłowicach nie ma już niemal miejsc należących do miasta, większość jest prywatna. Kolejna sprawa - mieszkańcy chcieliby, żeby powstał duży market. Dobrze, ale mamy w Kochłowicach jeszcze tę przewagę, że jest lokalny biznes i duże sklepy są tuż obok, trzeba tylko dojechać kawałek. Dla zmotoryzowanych problemu nie ma. Gorzej z osobami starszymi, są zdane na komunikację miejską, zgłaszają mi, że to duże utrudnienie gdy znikają linie autobusowe. Sam wolałbym do Urzędu Miasta dojeżdżać autobusem, ale z braku czasu wybieram samochód. Aby dojechać z Kochłowic, gdzie mieszkam, do Nowego Bytomia, potrzebuję minimum 30 minut. Komunikacja miejska jest od lat niezmieniona, miasto się zmieniło, a trasy są wciąż takie same. Nawet odjazdy autobusów można by było skorygować, aby niektóre linie nie jeździły „stadami”. Będę próbował także to zmieniać, kropla drąży skałę.
- Ale nie pojedyncza kropla…
- Stąd też, żeby zwiększyć swoją siłę rażenia, bardzo często wykorzystuję petycje. Liczę, że petycja przekazana do Urzędu Miasta, z podpisami na przykład 600 mieszkańców, coś jednak zmieni. Pierwsza petycja, którą zrobiłem, dotyczyła wiaduktu na A4. Tam mieszkańcy od lat mieli problem z hałasem. Interpelacje i rozmowy z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad niczego nie zmieniły, temat utknął. Napisałem petycję, mieszkańcy podpisali ją online, było prawie 500 podpisów. Złożyłem to do paru miejsc i myślałem, że to nic nie zmieni. Ale zaczęło się coś dziać wokół wiaduktu i ostatecznie dowiedziałem się, że to petycja tak naprawdę pomogła.
- Nie zabraknie pytania o czas wolny i hobby…
- Od dwóch lat bardzo góry mi się spodobały. To wygląda tak, że jadę do Katowic, na Ligotę, zostawiam swój samochód, wsiadam do pociągu Kolei Śląskich i jadę dalej. I chodzę po górach tam, gdzie kolej mnie dowiezie, wyciszam się. Choć i w górach spotkałem mieszkańca Kochłowic, który mi zgłosił drzewo do przycinki. Nasi są wszędzie.
- Bardzo dziękuję za rozmowę.
Komentarze