Malarstwo jak narkotyk
18-05-2013, 09:50 Magdalena Szewczyk
- Nie wyobrażam sobie życia bez malowania – tak mówi rudzki artysta, Grzegorz Haiski, którego prace zostały zaprezentowane na specjalnym wernisażu, zorganizowanym w Centrum Inicjatyw Społecznych w Bykowinie. Rudzianie mogli podziwiać panoramę Rudy Śląskiej, słynne budowle oraz wiele innych pięknych widoków przeniesionych pędzlem na płótno.
- Pamięta Pan początki swojej przygody z malarstwem?
- Gdy byłem mały patrzyłem jak moja mama rysowała mi i mojej siostrze rysunki w zeszycie do religii. Z ciekawością się przyglądałem i w duchu pragnąłem malować kiedyś tak jak mama. Myślę, że byłaby teraz szczęśliwa, gdyby mogła zobaczyć moje dzieła. Od wczesnego dzieciństwa chodziłem do klubu plastycznego – tam nauczyłem się zasad rysunku. Później malowałem w wielu stowarzyszeniach.
- Czym się Pan inspiruje w trakcie tworzenia obrazów ?
Jak widać na obrazach, lubię pejzaże, budynki, martwą naturę. Kiedyś próbowałem wzorować się na Szyszkinie. Jednym z moich ulubionych artystów jest także Nikifor Krynicki.
Wyobraża sobie Pan życie bez malowania?
O nie. Czasami muszę o 2 w nocy wstać i coś namalować - inaczej nie umiem zasnąć, bo cały czas coś siedzi w głowie. Palenie można rzucić, alkohol także, ale malarstwo to zbyt silny nałóg, mimo że z tej twórczości nie mam żadnego zysku. Tylko radość.
Komentarze