Facebook
Aktualny numer

Najlepszy tygodnik i portal społeczno-kulturalny
w Rudzie Śląskiej

Co Krzysztof Mejer obiecuje przed II turą wyborów?

23-09-2022, 14:34 Joanna Oreł

W najbliższą niedzielę (25 września) odbędzie się druga tura przedterminowych wyborów na prezydenta Rudy Śląskiej. O stanowisko to powalczą dwaj byli wiceprezydenci miasta, którzy w pierwszej turze uzyskali najwięcej głosów – Michał Pierończyk i Krzysztof Mejer (odpowiednio 36,41% i 26,85%). Na kilka dni przed ostatecznym rozstrzygnięciem postanowiliśmy zadać kandydatom pytania m.in. o priorytety w programach wyborczych oraz o to, na ile obietnice te są realne do zrealizowania. Oto odpowiedzi kandydata Krzysztofa Mejera.

– Dlaczego to na Pana rudzianie powinni oddać głos w drugiej turze wyborów?
– Jako jedyny z kandydatów zaprezentowałem szeroką wizję rozwoju Rudy Śląskiej. Mój program obliczony jest na co najmniej sześć lat, na tę i następną kadencję, bo chcę to miasto rozwijać, a nie zwijać. To dlatego mój plan na Rudę Śląską jest tak szeroki. Oczywiście nie da się zrealizować wszystkiego w ciągu roku, ale można w tym czasie już ruszyć z pewnymi tematami, opracować koncepcję, zlecić wykonanie dokumentacji, uzyskać pozwolenia, zabezpieczyć środki w Wieloletniej Prognozie Finansowej itd. Mówienie natomiast, że „dokończę tę czy tę już trwającą inwestycję” jest zwykłym administrowaniem i grozi Rudzie Śląskiej stagnacją. Można powiedzieć, że mój program jest konkretny, tak jak ja, czasem aż do bólu, ale nie umiem wić się jak piskorz. Lubię stawiać sprawy jasno, nawet gdy chodzi o trudne decyzje.

– Proszę wskazać jeden, Pana zdaniem, najmocniejszy punkt programu wyborczego?
– Trudno wskazać jeden taki punkt, bo dla każdego jest ważne co innego – dla jednej osoby będzie to budowa żłobka i wprowadzenie dopłat do pobytu dzieci w żłobkach prywatnych, czy też inne to działania prospołeczne i proobywatelskie, jak powołanie Rad Dzielnic czy Rady Kobiet, dla innej przejęcie bazy od klubów sportowych, by ulżyć im finansowo, a dla kolejnej zredukowanie liczby stanowisk wiceprezydentów z trzech do dwóch i przeznaczenie zaoszczędzonych w ten sposób pieniędzy na ważne dla mieszkańców działania. Jeszcze kto inny może stwierdzić, że dla niego liczy się stworzenie centrum organizacji pozarządowych czy wybudowanie placu szkoleniowego dla Ochotniczej Straży Pożarnej. Ogólnie mój program jest nastawiony na to, by przestawić Rudę Śląską na dobre tory, by zmierzała w dobrym kierunku, a społeczeństwo stawało się bardziej zżyte i obywatelskie.

– Jak i z jakich środków, w tak krótkim czasie, chce Pan zrealizować swoje obietnice wyborcze?
– Mój program wyborczy jest długofalowy, obliczony na kilka lat do przodu. Zaplanowałem go w ten sposób m.in. dlatego, by dopasować realizację poszczególnych zadań do harmonogramu dopłat unijnych i rządowych. A jeżeli chodzi o konkrety, to rząd w ostatnim czasie zapowiedział uruchomienie środków w ramach prefinsowania Krajowego Planu Odbudowy, poza tym samorząd województwa śląskiego podpisał z przedstawicielami rządu tzw. kontrakt programowy, który gwarantuje regionowi w ramach środków unijnych ponad 5 mld euro, czyli ponad 23 mld zł. Czekamy na uruchomienie Funduszu Sprawiedliwej Transformacji, poza tym jest jeszcze możliwość aplikowania o środki bezpośrednio z Komisji Europejskiej oraz poprzez programy takie jak Interreg. Zamierzam sięgnąć po te pieniądze. Ale to nie wszystko. Mamy świetnych specjalistów w Wydziale Rozwoju Miasta, dzięki którym nasze miasto otrzymało w ostatnich latach ok. 700 mln zł różnego rodzaju dotacji. Ponadto trzeba zweryfikować naliczone opłaty podatkowe, bo nie może być tak, że w deklaracjach niektóre osoby świadomie podają nam inne dane niż wynosi stan faktyczny. To jest nieuczciwe, nie tylko względem miasta, ale i tych mieszkańców, którzy na bieżąco regulują nam opłaty. Kolejna sprawa to ściągalność należności. Nie trzeba wcale podnosić podatków, żeby pieniądze się znalazły. Zamierzam też ściągać do miasta nowych inwestorów, dzięki czemu będziemy mieć większe wpływy podatkowe.

– W jaki sposób zamierza Pan rozwiązać trudną sytuację Szpitala Miejskiego, której poświęcona była ostatnia sesja Rady Miasta?
– Przede wszystkim trzeba porządnie pochylić się nad planem naprawczym. Czytałem ten dokument, ale mam do niego zastrzeżenia. Z tego też powodu napisałem pismo do pełniącego funkcję prezydenta miasta, bo uważam, że decyzję co do jego wdrożenia powinien podjąć przyszły prezydent wybrany w wyborach, bo to on będzie nosił za to ciężar odpowiedzialności. Chciałbym omówić ten program ze związkami zawodowymi, bo strategiczne decyzje muszą być uzgadniane z załogą. Uważam, że nadszedł moment, że zarząd szpitala, związki oraz właściciel, czyli prezydent, muszą usiąść przy jednym stole i razem wypracować dalszą strategię.

– Jakie będą Pana pierwsze decyzje, jeżeli wygra Pan wybory?
– Po pierwsze podziękuję rudzianom za zaufanie, a konkurentowi za rywalizację. Po przygotowaniu nowej struktury zarządu miasta, w tym również powołaniu dwóch wiceprezydentów i przydzieleniu odpowiedzialności, usiądziemy do analizy projektu budżetu. W pierwszej kolejności zajmę się sprawami bieżącymi, najważniejszymi dla mieszkańców. Wyznaczę terminarz otwartych spotkań moich i moich zastępców z mieszkańcami. Dokonamy wspólnie przeglądu stopnia realizacji inwestycji oraz finansów. Są sprawy, którymi w wyniku przerwanej kadencji trzeba zająć się na nowo. Szpital Miejski, trasa N-S, zabezpieczenie środków na energię dla placówek oświatowych i innych obiektów miejskich. Następnie zamierzam usiąść do stołu z naczelnikami wydziałów urzędu, dyrektorami miejskich instytucji i prezesami spółek, by omówić mój program wyborczy. Chcę jak najszybciej zacząć realizować to, co obiecałem rudzianom. Będziemy musieli w tym kontekście przyjrzeć się miejskiemu budżetowi i planom wieloletnim. Wielokrotnie zaznaczałem, że mój program obliczony jest nie na rok, ale na sześć lat – na tę – jednoroczną – i przyszłą kadencję.


Komentarze