Facebook
Aktualny numer

Najlepszy tygodnik i portal społeczno-kulturalny
w Rudzie Śląskiej

Koniec z kolejkami do specjalistów?

04-03-2020, 09:11 Joanna Oreł

Wraz z początkiem marca zniesione zostały limity wizyt do neurologów, kardiologów, ortopedów i endokrynologów. Co to oznacza dla pacjentów? Celem zmian jest zmniejszenie kolejek do specjalistów, zachęcenie lekarzy do przyjmowania większej liczby chorych oraz wcześniejsze wykrywanie chorób i reagowanie na dolegliwości, które mogą okazać się groźne dla pacjenta.

Już w ubiegłym roku Narodowy Fundusz Zdrowia zniósł limity na badania tomografii i komputerowej i rezonansu magnetycznego oraz na operacje zaćmy i endoprotezoplastyki. Dzięki temu średni czas oczekiwania pacjenta na badania spadł o 35-36 proc. Teraz przyszedł czas na wizyty u neurologów, kardiologów, ortopedów i endokrynologów. – Właśnie w tych czterech rodzajach poradni w Polsce są największe kolejki – mówi Janusz Cieszyński, wiceminister zdrowia. – W sumie czeka w nich ok. 700 tysięcy pacjentów. Zapisanie się na pierwszą wizytę do lekarza specjalisty jest kluczowe dla przygotowania planu leczenia, które może później być kontynuowane u lekarza podstawowej opieki zdrowotnej – dodaje.

Zachętą dla lekarzy specjalistów do przyjmowania większej liczby pacjentów ma być również to, że obecnie NFZ płaci o ok. 50 proc. więcej, gdy chorzy są przyjmowani po raz pierwszy. Takie rozwiązanie zostało wprowadzone w drugiej połowie 2019 roku. – W 2019 roku wprowadziliśmy system zachęt dla lekarzy rodzinnych, którzy otrzymają wyższą stawkę za leczenie pacjentów m.in. z niedoczynnością tarczycy. Teraz przyszedł czas na kolejny krok w stronę lepszej koordynacji pomiędzy opieką specjalistyczną a podstawową opieką zdrowotną – tłumaczy Janusz Cieszyński. – Nasze prognozy wskazują, że dzięki nowemu systemowi czas oczekiwania na wizytę u specjalisty istotnie się skróci – pierwsze efekty pojawią się jeszcze w tym półroczu – dodaje.

Narodowy Fundusz Zdrowia zamierza także zwiększyć wycenę wszystkich świadczeń specjalistycznych. W lipcu tego roku ma to być ok. 17 procent, a od stycznia przyszłego roku o kolejne 10 procent.

Na razie można jedynie przypuszczać, że brak limitów oraz podniesienie wycen przełoży się na szybsze wizyty u lekarzy. – Taka szansa jest w przychodniach specjalistycznych, w których były ograniczenia związane z liczbą punktów – ocenia Jerzy Zdrzałek, dyrektor ds. medycznych Szpitala Miejskiego w Rudzie Śląskiej. – Natomiast w przypadku przyszpitalnych poradni specjalistycznych nie mamy ograniczenia punktowego, a więc przyjmujemy tylu pacjentów, ilu tylko jesteśmy w stanie oraz na ile pozwalają nam warunki lokalowe – dodaje.

Ponadto, jak tłumaczy – aby problem długiego oczekiwania do specjalistów został rozwiązany kompleksowo, potrzebna jest również większa liczba lekarzy, aby mieli oni czas na to, by zgodnie ze sztuką medyczną i wytycznymi NFZ zająć się pacjentem. Część przychodni nie ma także warunków lokalowych, by utworzyć kolejne gabinety dla lekarzy. – Wpływ na kolejki do lekarzy specjalistów ma ponadto to, jakie działania podejmie internista, do którego pacjent trafi a najpierw. Powinien on zrobić wstępne badania i podjąć próby leczenia, a jeżeli nie ma możliwości wykonania dalszej diagnozy lub zastosowania innego rodzaju leczenia, wówczas kolejnym etapem jest wizyta u specjalisty – wyjaśnia Jerzy Zdrzałek. – Niestety często jest tak, że pacjenci od razu kierowani są do specjalisty. Potrzebna jest szersza zmiana systemu – podsumowuje.


Komentarze