Facebook
Aktualny numer

Najlepszy tygodnik i portal społeczno-kulturalny
w Rudzie Śląskiej

Kierowca wypadku na DK 88 potrzebuje pomocy

13-10-2020, 13:05 Joanna Oreł

22 sierpnia na drodze krajowej 88 w Kleszczowie (powiat gliwicki) doszło do koszmarnego wypadku, o którym słyszała cała Polska. W wyniku zderzeniu busa z autokarem zginęło dziewięć osób. Na szczęście przeżyli wszyscy pasażerowie autobusu, w tym kierowca. Ten jednak w poważnym stanie trafił do szpitala. To Mateusz Moroń z Rudy Śląskiej. Trwa zbiórka pieniędzy na leczenie i rehabilitację rudzianina, dla którego wypadek był ogromną traumą. Na razie pan Mateusz nie jest w stanie wrócić do pracy.

Do zdarzenia doszło ok. 22.30. Prawdopodobnie do wypadku doszło, gdy jeden z kierowców samochodu osobowego postanowił wyprzedzić inne pojazdy, w tym autokar, którym kierował pan Mateusz. W przeciwnym kierunku jechał bus. Mogło dojść do czołowego zderzenia, dlatego kierowca busa próbował odbić z drogi, lecz pojazd wpadł w poślizg. Przewrócił się na bok i sunął po jezdni w stronę autokaru. Uderzył dachem w przód autobusu. Kierowca i pasażerowie busa nie mieli szans, wszyscy zginęli. Rannych zostało siedem osób, które jechały autokarem. Najpoważniej ucierpiał kierowca. 29-latek został zakleszczony w kabinie.

– Nigdy w życiu nie zapomnę tego, co się tam wydarzyło. Nie mogłem zrobić nic. Wszystko wydarzyło się w ułamku sekundy, a potem był ogromny huk, odgłos tłuczonego szkła i ciemność. Tego, co zobaczyłem na drodze, nie da się opisać – mówi Mateusz Moroń.

Po zderzeniu kokpit i kierownica wbiły się w kierowcę. Do czasu przyjazdu Straży Pożarnej pomogli mu pasażerowie autokaru. 29-latek doznał wieloodłamowego złamania otwartego III stopnia rzepki z uszkodzeniem kolana. Przeszedł operację w Górnośląskim Centrum Medycznym w Katowicach i po dziewięciu dniach został wypisany ze szpitala. Na portalu Siepomaga.pl (www.siepomaga.pl/mateusz-moron) niedawno rozpoczęła się zbiórka na leczenie i rehabilitację rudzianina. Obecnie na koncie jest ok. 30 tys. zł.

– Mam nadzieję, że rehabilitacja pomoże mi na nowo stanąć na nogi. Najgorzej jest z głową, a dokładniej z codziennym zmaganiem się ze wspomnieniami z wypadku. Chociaż stałem się jedną z poszkodowanych osób, to nie mogę się pogodzić z tym, że dziewięć osób zginęło praktycznie na moich oczach – mówi pan Mateusz. – Dlatego przede wszystkim potrzebuję długotrwałej pomocy psychologicznej i terapii, która pozwoli mi się z tym uporać. Mam dla kogo żyć, niedawno z moją partnerką zostaliśmy rodzicami wspaniałej kruszynki. Chcę cieszyć się każdym dniem spędzonym z moimi dziewczynami i dziękuję za to, że mogę nadal z nimi być! – dodaje.


Komentarze