Każdy pacjent badany jest na COVID-19
06-07-2020, 11:59 Joanna Oreł
W ubiegłym tygodniu Szpital Miejski wrócił do wykonywania planowych operacji w zakresie laryngologii i ortopedii, a także zabiegów ginekologicznych i chirurgicznych oraz okulistycznych. Zanim jednak pacjent trafi na operacyjny stół, musi przejść szereg badań pod kątem koronawirusa. I tak pozostanie jeszcze przez jakiś czas, bo wszystko wskazuje na to, że na jesień czeka nas druga fala epidemii. O tym, czy przygotowany jest na nią rudzki Szpital Miejski oraz jak w tej chwili wygląda jego funkcjonowanie, rozmawiamy z dr. n. med. Jerzym Zdrzałkiem, dyrektorem ds. medycznych.
– Szpital Miejski wrócił do funkcjonowania na pełnych obrotach?
– W szczytowej fazie epidemii zabiegi w naszym szpitalu były ograniczone do tzw. pilnych, czyli ratujących życie oraz onkologicznych. Natomiast od ubiegłego tygodnia wznowiliśmy wykonywanie planowych zabiegów operacyjnych na Oddziałach Chirurgii Ogólnej i Naczyniowej, Ginekologiczno-Położniczym, Otolaryngologicznym, Chirurgii Urazowej i Ortopedycznej oraz Okulistycznym. Podkreślić należy, że do osiągnięcia poziomu liczby wykonywanych przez szpital zabiegów planowych sprzed czasów epidemii czeka nas jednak długa droga. To dlatego, że po pierwsze musimy przestrzegać wszelkich zasad bezpieczeństwa, co wydłuża procedurę przyjęcia pacjentów, a po drugie na każdym oddziale mamy wyznaczone sale do izolowania osób, które mają niepokojące objawy chorobowe, mogące wskazywać na COVID-19. Dodatkowo w tej chwili dosyć dużo osób rezygnuje z planowanych zabiegów, bo mimo tego, że zarówno pacjenci, jak i personel są przebadani pod kątem koronawirusa, ludzie obawiają się jeszcze kontaktu ze służbą zdrowia. Liczba pacjentów jest więc mniejsza.
– Czego więc może spodziewać się osoba, która czeka na operację w rudzkim szpitalu?
– Przyjęcia planowe odbywają się z maksymalnym zachowaniem zasad bezpieczeństwa. Z każdym pacjentem przeprowadzamy najpierw telefonicznie dzień przed planowanym przyjęciem wywiad epidemiologiczny. Jeżeli wywiad jest ujemny i pacjent wyraża chęć poddania się zabiegowi, wykonujemy panel badań potwierdzających brak zakażenia koronawirusem. Na podstawie wyników i dodatkowych badań laboratoryjnych, które mogłyby wskazywać na ryzyko wystąpienia COVID-19, pacjent jest przyjmowany na oddział lub przyjęcie zostaje odroczone na 14 dni do czasu powtórnych badań. Dokładamy wszelkich starań, aby zapewnić zarówno naszym chorym, jak i personelowi szpitala bezpieczeństwo epidemiologiczne. Wiemy przecież, że bardzo dużo osób miało dodatni wynik badań, a przeszło chorobę bez jakichkolwiek objawów. Dlatego przestrzegamy zasad bezpieczeństwa podczas kontaktu z pacjentem. Stosujemy środki ochrony osobistej i dezynfekcję oraz edukujemy pacjentów, co do obowiązujących zasad.
– No właśnie. Czy udaje się zdyscyplinować pacjentów podczas wizyty w szpitalu oraz poradniach przyszpitalnych? Poluzowanie obostrzeń sprawiło, że część osób np. ,,zapomniała” o obowiązku noszenia maseczek… – W okresie nasilonej epidemii pojawiało się u nas znacznie mniej pacjentów, więc nie było problemu np. z zachowaniem dystansu. Jednak w tej chwili przyjmujemy coraz więcej osób. Oczywiście każda z nich ma mierzoną temperaturę oraz zbieramy wywiad epidemiologiczny przed wejściem do szpitala. Staramy się też tłumaczyć i apelować, by pacjenci przychodzili na wyznaczoną godzinę. Niestety część osób nie stosuje się do ustalonych zasad bezpieczeństwa, co naraża nie tylko ich samych, ale także innych pacjentów i pracowników szpitala. Korzystając z okazji ponownie apeluję do naszych mieszkańców o wykazanie się cierpliwością i zrozumieniem dla przyjętych przez szpital obostrzeń, które przede wszystkim mają nas chronić przed zakażeniem koronawirusem i umożliwić bezpieczne leczenie innych schorzeń w dobie pandemii. Jednocześnie przypominam także, że nadal obowiązuje nakaz noszenia maseczek, dezynfekowania rąk oraz zachowania dystansu społecznego szczególnie w szpitalu i w poradniach.
– Wspomniał Pan o strachu przed przyjściem do szpitala. Czy w związku z tym zgłaszają się pacjenci z powikłaniami?
– Rzeczywiście widzimy, że liczba osób ze schorzeniami niezwiązanymi z koronawirusem jest coraz większa. Wynika to z kilku kwestii. Społeczna izolacja – po części przymusowa, a po części wynikająca ze strachu przed zakażeniem, sprawiła, że ludzie po prostu unikali kontaktu z innymi. Poza tym pacjenci wręcz bali się pójść do lekarza, a przez usługę telemedycyny nie wszystkie sprawy da się załatwić. Do tego ograniczony był kontakt z niektórymi poradniami. Teraz powoli życie wraca do normy. Niestety ze względu na czas izolacji społecznej, jaki miał miejsce w ostatnich miesiącach, obecnie obserwujemy wzrost liczby osób ze schorzeniami w znacznym stopniu zaawansowania, jak również z powikłaniami. Co gorsza, coraz więcej pacjentów zgłasza się do nas z zaawansowanymi procesami nowotworowymi.
– Dziś jesteśmy na etapie „wyciszania się” epidemii. Jednak coraz częściej mówi się o tym, że czeka nas druga fala. Jak się do niej przygotować?
– Jesteśmy obecnie w stanie stabilizacji dziennej liczby zakażeń. Wcale liczba zakażeń nie jest niska. Trwają dyskusje, co do drugiej fali zachorowań. Jak podkreślają epidemiolodzy, nadal wiele zależy od nas samych. Dystans społeczny, dezynfekcja rąk i ostrożność w niezbędnych kontaktach międzyludzkich może uchronić nas od zakażenia. Można przypuszczać, że w okresie jesiennym wzrostowi infekcji górnych dróg oddechowych będzie towarzyszył wzrost zakażeń koronawirusem. Czas nauczyć się żyć w nowej rzeczywistości, wykorzystać zdobyte doświadczenia ostatnich miesięcy.
– Dziękuję za rozmowę.
Komentarze