Górnik z pasją
04-12-2013, 00:53 Agnieszka Pach
Wywodzi się z górniczej rodziny. Muzyka towarzyszy mu od przedszkola. Jest jego pasją i oddechem od ciężkiej pracy w kopalni. To właśnie dzięki muzyce czuje się spełniony. Zapraszam na rozmowę z Sebastianem Bywalcem, górnikiem i wokalistą zespołu Studio Sztama.
Górnik z pasją
Imię i nazwisko: Sebastian Bywalec
Zawód: górnik
Wiek: 26 lat
Zainteresowania: muzyka, snowboard, wędkarstwo
Stan cywilny: kawaler
- Jak to się stało, że zostałeś górnikiem?
- 5 lat temu poważnie zachorowałem. Wtedy od tygodnia pracowałem w nowym miejscu. Po kilkumiesięcznym L4 zwolniono mnie. Musiałem się czymś zająć. Tak się złożyło, że na kopalni pracował mój dziadek i tata. Zacząłem rozmawiać o kopalni. Ojciec opowiadał mi jak tam jest i jak się tam pracuje. Rozpocząłem swoją pracę na wentylacji, teraz jestem na oddziale wydobywczym. Po tej zmianie zacząłem się uczyć górnictwa od początku, bo tak naprawdę to jest prawdziwe górnictwo.
- Kiedy w Twoim życiu pojawiła się muzyka?
- Tak właściwie to już w przedszkolu. Uczęszczałem wtedy do ogniska muzycznego. Potem uczyłem się w szkole muzycznej. Już wtedy czułem że jest to moja pasja. W okresie buntu pojawiła się muzyka hip-hop-owa. Zacząłem słuchać rapu. Nigdy nie myślałem że będę pisał teksty. Ale stało się.
- Dlaczego hip-hop?
- Tak po prostu. To jest świetna muzyka. To niesamowite gdy siadasz do komputera, masz przed sobą klawiaturę i syntezator. Układasz sobie w głowie myśl przewodnią, która będzie twoją muzyką. Tworzysz coś i to jest niesamowite uczucie.
- Jak udaje Ci się łączyć pasję do muzyki z pracą na kopalni?
- Są takie dni, kiedy praca jest ciężka. Wtedy nie mam czasu pomyśleć o muzyce. Odcinam się od tego. Zdarzają się też takie prace, że mam chwilę by pomyśleć o tym co mogę zrobić i wpaść na jakiś ciekawy motyw. Wychodząc z kopalni, zamykam ten temat, jadę do domu i jestem w swoim świecie. Na próbach czuję, że robię to co kocham. Spełniam się w tym. A to najważniejsze w życiu, by mieć swoją pasję.
- Wraz z zespołem Studio Sztama nagraliście płytę, a teraz koncertujecie. Jest to spełnieniem Twoich marzeń?
- Jasne. To marzenie spełnia się w dalszym ciągu. Pamiętam nasz pierwszy koncert. Nie byliśmy gwiazdą wieczoru. Jednak artysta który miał nią być nie był w stanie grać. I w zasadzie staliśmy się nią. Do końca życia będę kochał to co robię i zawsze będę się w tym spełniał, nawet gdy będę staruszkiem.
- Często w swoich tekstach poruszasz temat Śląska. Myślałeś, żeby napisać utwór o swojej pracy?
- Myślałem o tym i może ten pomysł zrealizujemy. Mógłbym napisać jak wygląda moja praca. Jak zjeżdżam rano pod ziemię. Myślę, że byłoby to fajne. Nawet górnicy mogliby tego posłuchać. Ale opisać to jedno. Jeśli ktoś chciałby to przeżyć, to musiałby zjechać na dół.
- Ciekawi mnie jak reagują na Ciebie koledzy z pracy.
- Na szczęście mam wyrozumiałego kierownika, który wie co robię i jak się spełniam. Gdy zaśpię do pracy zawsze da mi urlop. Koledzy też wiedzą, że śpiewam. Nawet wołają na mnie Sztamcia od nazwy zespołu. W ogóle górnicy są bardzo pozytywni. Przytaczają słowa z naszych utworów. Interesują się tym co robię i wspierają mnie. Odnajdują razem ze mną taką górniczo-muzyczną więź.
- Dziękuję za rozmowę
Komentarze