Gdy praca jest pasją, a pasja pracą
02-09-2024, 09:06 Barbara Lemanik
Annę Morajko-Fornal można kojarzyć z Teatrem Pierro, który stworzyła 26 lat temu przy II Liceum Ogólnokształcącym im. G. Morcinka w Wirku i nadal prowadzi go z sukcesami. To także ceniona nauczycielka regionalistka oraz prezeska Bractwa Oświatowego Związku Górnośląskiego. Z kolei w tym roku Anna MorajkoFornal z „Morcinka” zadebiutowała w rudzkiej Rady Miasta. Rozmawiamy z nią więc o tym, co dla niej znaczy ,,być radną”, czym może być regionalizm i o tym, jak pięknie można połączyć pracę z pasją.
– Dlaczego zdecydowała się Pani zawalczyć o mandat?
– To nie była prosta decyzja i nie wynikała ona z ambicji. To mój kolejny etap. Czas, by wszystko, co działo się u mnie podczas 26 lat pracy w szkole, spróbować skonfrontować z rzeczywistością. Podzielić się doświadczeniami i spróbować pokazać, jak bardzo arteterapia (terapia przez sztukę – przyp. red.) może być płaszczyzną, która w dzisiejszych czasach pozwoli podejmować niełatwe tematy w rozmowach z młodzieżą. „Bycie” w Radzie Miasta to połączenie kilku płaszczyzn, na których działam – przewodniczenie grupie regionalistów w naszym mieście, stworzenie programu do edukacji regionalnej oraz obserwowanie, jak będzie on realizowany w szkołach, czy nawet w przedszkolach. Moja kampania nie przewidywała żadnych wielkich obietnic. Opierała się na tym, co robiłam przez 26 lat. „Bycie” w Radzie, zwłaszcza praca w Komisji Kultury i Komisji Oświaty, pozwoli mi mieć łatwiejszy i szybszy dostęp do tego, co dzieje się w innych szkołach. Konfrontowania i reagowania tam, gdzie będzie to potrzebne.
– Jak arteterapia łączy się z regionalizmem?
– Wielokrotnie mówiłam podczas wykładów, że dla mnie regionalizm to nie jest cel. Jest to i metoda i środek, który pozwala wykształcić w młodzieży umiejętności, które będą im potrzebne na różnych płaszczyznach. Także poza Śląskiem, poza sztuką. To powinny być zajęcia, które wyposażą młodych ludzi w uniwersalne narzędzia. Celem nie może być jedynie nauczenie historii Śląska, ale poprzez np. zrobienie spektaklu o historii Śląska, gdzie ten uczeń automatycznie tę wiedzę zdobędzie, jest nim np. nabycie umiejętności głośnego mówienia, czy publicznych wystąpień. I właśnie to jest przerzuceniem punktu ciężkości, czyli nie robimy zajęć regionalnych po to tylko, żeby powiedzieć po śląsku: ,,dzień dobry”. Nie to jest naszym zamierzeniem, lecz to, że uczniowie zyskują nowe umiejętności.
– Teatr Pierro, który Pani założyła i prowadzi, jest przedsięwzięciem szczególnym…
– Dziś wiem, że to, co stworzyłam 26 lat temu, było niczym innym, jak teatrem profilaktycznym. Gdybym wtedy powiedziała, że zakładam teatr profilaktyczny, to młodzież niekoniecznie by do niego chciała przyjść. Nie powiedziałabym też, że to teatr śląski, ale na 96 spektakli, które zrobiliśmy, zdecydowanie więcej niż jedna trzecia była albo o śląskich bohaterach, albo wystawiane były po śląsku. Oprócz tego, że była to klasa Atelier Sztuki, która stawiała na to, że kształcimy umiejętności artystyczne, to mieliśmy pierwsze w regionie klasy regionalne, gdzie oprócz tego, że była wprowadzona historia Śląska, to był również folklor śląski i...folklor polski. Była to pierwsza w Polsce klasa pod patronatem Instytutu Pamięci Narodowej. Teraz musimy jednak spojrzeć inaczej. Dzisiejsza edukacja regionalna nie może być nauką skansenową. Z całym szacunkiem do żuru, który bardzo lubię, ale to nie może być jedynie robienie żuru i podawanie kromek chleba ze smalcem, bo dzisiejszy młody człowiek chce jeść owoce morza i ma do tego prawo. Ale musi wiedzieć, skąd pochodzi. Trzeba mu pokazać, że Ślązak nie żyje w skansenie. Tylko wtedy będzie dumny z tego, że jest Ślązakiem, gdy będzie wiedział, iż tu też jest nowoczesność. Nie chodzi tylko o ochronę naszych zwyczajów, tradycji, ale raczej dopasowanie ich do zmieniającego się świata.
– Jaka w tym rola Rady Miasta?
– Obecnie, gdy nie uznano języka śląskiego za język regionalny, cenne jest, że dzięki śp. prezydent Grażynie Dziedzic i dzięki obecnemu prezydentowi Michałowi Pierończykowi, mamy w naszych rudzkich szkołach lekcje wiedzy o regionie. To była nasza decyzja, lokalna, samorządowa, więc może teraz jest odpowiedni czas na to, by uczyć regionalizmu nie tylko w trzecich, czy szóstych klasach podstawowych i pierwszych średnich. Może ta ochrona tożsamości powinna już być na wyższym poziomie. Właśnie tu widzę rolę Rady Miasta. Chciałabym, by wszystkie dzieci w naszym mieście miały możliwość uczestnictwa w takich zajęciach – nie tylko uczniowie tych szkół, gdzie są nauczyciele regionaliści. By ta płaszczyzna edukacji regionalnej stała się obszarem, w którym uczniowie nabędą nowe kompetencje prospołeczne. Chcemy pilotażowo takie zajęcia wprowadzić już w przedszkolach – to będzie się działo od najbliższego roku szkolnego. Zobaczymy, jaki będzie efekt. Jakim się będzie cieszyło to zainteresowaniem. Jeżeli dziecko ma rosnąć w pewnych wartościach, to może już przedszkole powinno być tym miejscem, z którego dzieci pójdą na marsz górniczy, jeśli jeszcze będą miały okazję go zobaczyć...
– Prywatnie Pani zainteresowania również dotyczą Śląska, czy może jest jakaś odskocznia?
– To jest niebezpieczne pytanie, bo hobby nie powinno łączyć się z pracą, a u mnie właśnie pasja jest pracą i praca jest pasją. Uwielbiam pracę z młodzieżą i cieszę się, że to przekłada się na relacje, które trwają bardzo długo. Jako nauczyciel i nauczyciel regionalista czuję się spełniona, że moi uczniowie nie wstydzą się, że są z Rudy Śląskiej. Praca, która jest przyjemnością, nigdy nie jest pracą. Poza tym uwielbiam czytać książki, śpiewać i kocham kawę. Ale będąc na wakacjach w Chorwacji i tak doszukiwałam się wspólnych elementów z naszą kulturą, bo Śląsk nie jest osobną wyspą. Nie tylko my mamy piękną muzykę, sztukę i historię. Pokazuję młodym ludziom, że w Wirku stoi kościół ewangelicki, obok jest kościół pw. św. Wawrzyńca, a niedaleko była synagoga. Ta społeczność potrafiła sobie pomagać np. przy budowie kościoła. To jest czymś fantastycznym. Niewiele potrzeba, by udowodnić, że ta nasza kultura, która była, wciąż w nas trwa. Uczestniczymy w niej i musimy być tego w pełni świadomi.
– Dziękuję bardzo za rozmowę.
Komentarze