Facebook
Aktualny numer

Najlepszy tygodnik i portal społeczno-kulturalny
w Rudzie Śląskiej

„Fotopułapki” kontra dzikie wysypiska

16-02-2022, 11:24 Joanna Oreł

W mieście cały czas trwa walka z dzikimi wysypiskami śmieci. W ubiegłym roku rudzkiej Straży Miejskiej dzięki tzw. fotopułapkom udało się ustalić ośmiu sprawców zanieczyszczania miejsc publicznych. W tej chwili w naszym mieście funkcjonuje sześć takich urządzeń.

– Niestety mamy w mieście sporo lokalizacji, które są traktowane jako wysypisko odpadów, choć w rzeczywistości nie pełnią takiej funkcji. Przeważnie można znaleźć tam odpady budowlane, opony oraz elektrośmieci – mówi Krzysztof Mejer, wiceprezydent Rudy Śląskiej. – Z obserwacji prowadzonych przez rudzkich strażników wynika, że do podrzucania odpadów dochodzi najczęściej na terenie Halemby, Kochłowic i Bielszowic i tam przeważnie instalowane były kamery. Ponadto montowano je także w Wirku, Rudzie, Bykowinie i Czarnym Lesie – wylicza.

Marek Partuś, komendant Straży Miejskiej, która zajmuje się montowaniem ,,fotopułapek” i walką z dzikimi wysypiskami śmieci, dodaje, że najbardziej newralgicznymi punktami są tereny przy ul. Bałtyckiej, Świętochłowickiej, Skośnej oraz Pawłowskiej i Otylii. – Z naszych ustaleń wynika, że w większości odpady wyrzucają osoby prywatne oraz małe firmy remontowe. Na podstawie numerów z tablic rejestracyjnych, bądź dokumentów pozostawionych w odpadach jesteśmy w stanie dotrzeć do osób odpowiedzialnych. Kara w tym przypadku wynosi do 500 zł – mówi Marek Partuś, komendant Straży Miejskiej w Rudzie Śląskiej.

Zdjęcia wykonane w ostatnim roku dzięki ,,fotopułapkom” opublikował niedawno wiceprezydent Krzysztof Mejer. To pokazuje, że osoby chcące nielegalnie pozbyć się odpadów, nie mogą czuć się bezkarnie. – Uważam, że nie może być zgody ani żadnego pobłażania dla tego typu zachowań i powinniśmy je piętnować oraz karać. Dlatego jeśli ktoś jest świadkiem takich procederów, to proszę o zgłaszanie tego do Straży Miejskiej. To nie jest donosicielstwo – to jest troska o dobro środowiska i nas wszystkich – podkreśla Krzysztof Mejer. – Jeżeli kogoś nie przekonuje ten argument, to pozostaje jeszcze argument finansowy – w ubiegłym roku na likwidację ponad 50 „dzikich” wysypisk wydaliśmy około 130 tys. zł – dodaje.


Komentarze