Facebook
Aktualny numer

Najlepszy tygodnik i portal społeczno-kulturalny
w Rudzie Śląskiej

Dwujęzyczność to ogromny atut

09-08-2015, 11:18 Magdalena Szewczyk

Emigracja, choć najczęściej kojarzy się z przymusem, dla niektórych okazuje się wielką szansą na rozwój, spełnienie zawodowe i realizację swoich skrytych pomysłów. Monika Kostka, Rudzianka, która 10 lat temu wyjechała do Irlandii, nie wiedziała co na nią czeka w nowym otoczeniu. Teraz prowadzi Polską Szkołę Weekendową „Kleks” w mieście Arklow, która jest swoistym inkubatorem polskości dla dzieciaków. Przedsięwzięcie cieszy się coraz większym zainteresowaniem, jest także doceniane przez samych Irlandczyków. Pani Monika wakacje spędza w Rudzie Śląskiej, dlatego postanowiliśmy wykorzystać okazję do rozmowy.


Jak to się stało, że znalazła się Pani w Irlandii ?

Do Irlandii wyjechaliśmy, gdy mój mąż przeszedł pozytywnie proces rekrutacji do jednej z agencji Komisji Europejskiej, która mieści się pod Dublinem. Ja postanowiłam zrezygnować z pracy zawodowej i wspólnie zaplanowaliśmy wyjazd. Na miejscu ukończyłam kurs grafiki komputerowej oraz udzielałam się jako wolontariusz w organizacji non-profit, jednak głownie zajmowałam się domem, a później wychowywaniem dwójki dzieci. Gdy córki podrosły i poszły do szkoły, zyskałam trochę czasu wolnego.

Co stało się motywacją do tego, by zrealizować pomysł otwarcia polskiej szkoły ?

Odczuwałam silną potrzebę, by nasze dzieci nie zapomniały o języku polskim oraz polskiej kulturze. Dopóki dziewczynki były małe, a w domu rozmawialiśmy w języku polskim, proces przyswajania języka przebiegał płynnie. Jednak im dzieci są starsze, tym mają coraz więcej języka angielskiego wokół siebie. Zauważyłam, że pomimo starań, zaczęły mieć trudności w wypowiadaniu się w języku polskim. Wtedy pojawiła się myśl, że być może jest więcej polskich dzieci, które chciałyby mieć na co dzień kontakt z innymi polskimi dziećmi oraz, że są tacy rodzice, którzy chcieliby nauczać pociechy w sposób bardziej zorganizowany. Rok temu rozdaliśmy ulotki informujące o naszej inicjatywie i tak wszystko się rozkręciło.

Czy zderzyła się Pani z jakimiś barierami, bądź  utrudnieniami organizacyjnymi ?

Podczas poszukiwań lokum, przy trzecim podejściu znalazłam szkołę, której dyrektor po wysłuchaniu mojego pomysłu, okazał pełne zaufanie i wręczył mi klucze do szkoły pozwalając na prowadzenie zajęć w weekendy. Irlandczycy to bardzo przyjaźni, otwarci ludzie i nie mają żadnych problemów z akceptacją masowo osiedlających się w ich kraju Polaków. Dodatkowo wsparła nas Ambasada RP.

Jak wygląda działalność szkoły?                                                   

Szkoła ma charakter weekendowy – zajęcia odbywają się w bloku czterogodzinnym. W tym czasie dzieci mają dwie godziny nauczania języka polskiego, godzinę muzyki i godzinę wiedzy o Polsce - wszystkie zajęcia prowadzone są tylko w języku polskim. Staramy się również dbać o kulturę regionalną – dzieci nauczyły np. Krakowiaka, którego odtańczyły podczas parady z okazji Dnia Świętego Patryka. 

Co jest ideą weekendowej szkoły?

Naszym założeniem było przede wszystkim uczenie języka polskiego, jednak nie w tradycyjnej, szkolnej formie, ale w formie nieco ciekawszej. Poprzez interaktywne zajęcia historyczne, geograficzne, przyrodnicze, artystyczne i o kulturze przemycamy język polski, który w ten sposób jest łatwiej przyswajalny. Ważne jest to, że nie zamykamy się przy tym w naszej grupie, ale otwieramy na kulturę Irlandzką – bierzemy udział w licznych miejscowych imprezach, chwaląc się naszymi tradycjami. To już nie raz zostało docenione przez władze miasta.

Jak ocenia Pani pierwszy rok działalności ?

Udało nam się zebrać grupkę ok. 40 dzieciaków, które uczęszczały na nasze zajęcia, a od września naukę zaczynają kolejni uczniowie. Znalazłam także garstkę prawdziwych nauczycieli z pasją, którzy mają serce dla dzieci i potrafią zainteresować ciekawymi formami zajęć. Początkowo działaliśmy jako organizacja wolontariacka, wszystko organizowałam intuicyjnie i nie wiedziałam jaki będzie odzew. Okazuje się jednak, że w Irlandii jest zapotrzebowanie na takie placówki. Dodatkowo mam świetne wsparcie ze strony rodziców, którzy gdy tylko mogą, angażują się w nasze przedsięwzięcia.

To dopiero początek działalności szkoły. Jakie stoją przed Panią wyzwania?

Chcielibyśmy, by nasi uczniowie z biegiem czasu stali się dwujęzyczni – by język polski nie sprawiał im trudności i by mogli się nim płynnie posługiwać. Dzieci często nie zdają sobie sprawy, że dwujęzyczność jest ogromnym atutem. Dodatkowo zależy nam, by nie zapominały o swoich korzeniach, zwyczajach i historii. Jeśli chodzi o przyszłość, to myślimy o stworzeniu kółka teatralnego oraz zajęciach z języka angielskiego dla babć i dziadków, którzy przyjeżdżają za swoimi wnukami do Irlandii. Marzą mi się również wyjazdy z podopiecznymi do Polski, po to by dzieciaki mogły „zanurzyć” się w języku polskim i czuć się w nim jak najbardziej swobodnie. Wszystkich zainteresowanych rodziców zapraszam do śledzenia strony naszej szkoły: www.arklowpolskaszkola.org oraz profilu szkoły na Facebook’u pod nazwą PWS KLEKS.

Tęskni Pani za Rudą Śląską?

Oczywiście, stąd pochodzę i tu jest moja rodzina. Z radością przyjeżdżam tutaj podczas wakacji i cieszę się, gdy przez dłuższy czas dzieci mogą spędzić czas z dziadkami. 

Dziękuję za rozmowę.


Komentarze