„Chcę być bardziej skuteczna i widoczna”
26-09-2024, 09:43 Barbara Lemanik
1 sierpnia Agnieszka Stefaniuk, specjalistka w dziedzinach public relations i marketingu, objęła mandat radnej po Krzysztofie Mejerze. Tym samym zyskała nową przestrzeń dla realizacji m.in. swoich umiejętności zawodowych. Z nową radną rozmawiamy o edukowaniu społeczeństwa, nowoczesnych formach kontaktu i miłości do teatru.
– Zastąpiła Pani Krzysztofa Mejera. Czy to wysoka poprzeczka?
– Od lat patrzę na jego pracę jako PR-owca. Swego czasu wykładał nawet na tym kierunku, na którym ja studiowałam Public Relations. Mamy podobny styl myślenia, razem odpowiadaliśmy za kampanię wyborczą Arkadiusza Pilarza, zgadzaliśmy się w wielu kwestiach. Wiem, że pojawiały się uwagi, że jestem nieznana, że skąd w ogóle się wzięłam, jakie mam doświadczenie, żeby działać w Radzie... Lecz odpowiem tak – że po pierwsze wynik, jaki uzyskałam w wyborach, był dla mnie miłym zaskoczeniem, a po drugie – mam kompetencje i doświadczenie, które pozwalają mi skutecznie działać. Wiem, jak działa samorząd, jak wygląda praca w Radzie Miasta, ponieważ pracując w innym mieście, współpracowałam z samorządem i znam jego kompetencje. Jestem PR-owcem. Zawsze działałam z pozycji zawodowca, dlatego też nigdy nie byłam widoczna. To nie było takie oczywiste, że gdy wejdę do partii, to będę od razu kandydować do Rady. To jednak zadziało się spontanicznie i szczęśliwe skończyło tym, że w niej jestem. Teraz mogę działać bardziej efektywnie, być bardziej skuteczną i widoczną.
– Przenieśmy doświadczenia PR-owca na grunt Rady Miasta…
– Przeciętny mieszkaniec Rudy Śląskiej nie oddziela Rady od Zarządu. Dla niego to wszystko znaczy to samo i nazywa się magistratem, czy urzędem. I jest mu obojętne, gdy zgłasza problem radnemu, kto ma w efekcie coś zrobić – prezydent, czy radny. Jest coraz większa potrzeba wyjaśniania ludziom, kto i czym się zajmuje. Nie ma tej wiedzy w społeczeństwie i dlatego wszystko „zrzucane” jest na urząd – bez rozgraniczenia, że to jest jednak praca zespołowa. Mieszkańcy często nie wiedzą, jakie są kompetencje prezydenta, co może Rada i tutaj jest pole do popisu właśnie dla PR-owca. Wybory zawsze pokazują to, że potencjalni radni obiecują rzeczy, które nie leżą w ich kompetencjach, lecz właśnie w kompetencjach prezydenta. Wyjaśniam to, gdy ktoś zgłasza się do mnie z problemem.
– Rzadko jednak po wyborach mieszkańcy weryfikują te obietnice.
– Nie weryfikują, bo nie mają tej wiedzy. Moja kampania była krótka, ale starałam się za pośrednictwem mediów społecznościowych wyjaśniać, co może radny. Że są pewne rzeczy, za którymi możemy lobbować, skutecznie działać, ale to nie są przecież takie kompetencje, które sprawią, że coś zostanie od razu zbudowane, wyremontowane. Tutaj trzeba być dyplomatą, bo jest ważne, aby ktoś, kto zgłasza problem, wiedział, co my zrobimy z danym tematem. Bez wyjaśniania mamy potem rozżalenie zarówno w stosunku do radnych, jak i do prezydenta. A są przecież sprawy na tyle skomplikowane, że nie jest realne zrealizowanie ich w ciągu jednej kadencji.
– Jak pracują radni Koalicji Obywatelskiej, do której Pani należy?
– W naszym klubie każdą uchwałę przed sesją omawiamy, precyzujemy pytania, analizujemy potencjalne efekty jej przyjęcia. Nie zakładamy, jak będziemy głosować. Chodzi raczej o to, że chcemy być dobrze przygotowani. Chcemy, by nie było sytuacji, że nie ma już miejsca na pytania, bo to może być odbierane jako służalczość. My, czyli klub radnych Koalicji Obywatelskiej, spotykamy się nie tylko przed sesją. Wiele spraw toczy się pomiędzy sesjami. Dbamy o to, by w mieście działo się dobrze i aby mieszkańcy czuli, że problemy nie są przesuwane na dalszy plan. I podkreślam, że to jest zawsze gra zespołowa, bo w pojedynkę nie da się niczego zdziałać.
– Czy jako PR-owiec ma Pani w planach pracę nad wizerunkiem Rady?
– Bardzo by mi na tym zależało. Mamy teraz w Radzie dużo nowych osób, które wiedzą, jak skutecznie komunikować się. Działają w social mediach, dzięki nim zmienił się sposób kontaktowania z wyborcami. To nie są już ,,tylko” dyżury. Mieszkańcy zwracają się do mnie poprzez Facebooka, szukając nowych, dogodnych dla siebie form komunikacji. Oczywiście, dyżur również jest potrzebny, są osoby, które cenią taki kontakt, ale zauważam, że właśnie te osoby, które po raz pierwszy teraz dostały się do Rady, doceniają raczej tę nowoczesną, wirtualną komunikację. Zwłaszcza, że ta droga jest krótsza, a w wielu sprawach ważny jest czas. Natomiast „normalna” procedura urzędowa jest po prostu zbyt długa, żeby zdążyć w porę zadziałać.
– Jaki, zdaniem specjalistki, powinien być internetowy, facebookowy profil radnego?
– To zależy, jakie cele stawia sobie radny. Oczywiście ważne jest to, że pojawiamy się w różnych miejscach, gdy jesteśmy zapraszani na konkretne wydarzenie. Jednak uważam, że ważniejsze jest nie samo pokazywanie się, promowanie siebie jako jednostki, ale liczy się właśnie edukowanie, czyli informowanie, co będzie się działo w mieście, promocja inicjatyw, nagłaśnianie trudnych sytuacji. Profil radnego to taka tablica ogłoszeń, można ją wykorzystywać tak, aby dotrzeć do mieszkańców.
– Czy prywatnie jest coś, co Panią pasjonuje?
– Kocham teatr. Mój ojciec pracował w Teatrze Ateneum w Katowicach przez lata, praktycznie tam się wychowałam. Znam teatr od zaplecza, od podstaw, to jest coś pięknego! Byłam blisko Kina Patria – to tutaj zrodził się pomysł, żebym wybrała kulturoznawstwo jako kierunek moich studiów. Zawsze byłam bardzo blisko kultury, uczestniczyłam we wszystkich Rudzkich Jesieniach Kulturalnych, ta pasja jest nadal ze mną. A poza tym bardzo lubimy z moim mężem i dzieciakami jeździć na rowerach, to też jest nam bliskie.
– Dziękuję za rozmowę i życzę owocnej kadencji.
Foto: Agnieszka Kolon
Komentarze