Facebook
Aktualny numer

Najlepszy tygodnik i portal społeczno-kulturalny
w Rudzie Śląskiej

Rudzki kulturysta podbił Polskę

30-04-2018, 09:41 Agnieszka Lewko

Z rudzianinem Pawłem Przybylskim, czyli zdobywcą złotego medalu na Mistrzostwach Polski w Kulturystyce i Fitness, które odbyły się w ubiegły weekend (20-22 kwietnia) w Kielcach, rozmawiamy o jego sukcesach, treningach oraz planach na przyszłość.

– Jakie odczucia po zawodach i jak się Pan czuje po zdobyciu kolejnego złotego medalu?

– Cóż, tak naprawdę jeszcze to do mnie do końca nie dociera. To wspaniałe uczucie mieć świadomość, że jest się najlepszym „klasykiem" w Polsce. Jest tylu wspaniałych zawodników, którzy pracowali równie ciężko jak ja, ale to mi przypadł ten zaszczytny tytuł najlepszego zawodnika w kulturystyce klasycznej. Fakt ten cieszy mnie tym, bardziej że zdobyłem złoto nie tylko w swojej kategorii wzrostowej (do 171 cm), ale również pokonałem kulturystów z wyższych kategorii, ważących i mierzących znacznie więcej ode mnie. Daje mi to poczucie spełnienia i dobrze wykonanego zadania. Przyjemnie jest spojrzeć na te kilka ciężko przepracowanych miesięcy ze świadomością, że było warto.

– No właśnie. Co ze zmęczeniem?

– Czy było ciężko? Proszę sobie wyobrazić jeden dzień z życia kulturysty w końcowej fazie przygotowań. Pobudka o godzinie 5.30, kontrolne ważenie, trening aerobowy, który trwa godzinę. Później praca z ludźmi, wymagającymi z mojej strony zainteresowania, uwagi i uśmiechu, następnie obowiązki codzienne, takie jak zakupy, opieka nad małym dzieckiem, gotowanie, wieczorna sesja treningowa składająca się z mocnego treningu siłowego oraz treningu cardio na schodach lub bieżni. Łatwo nie jest, ale to właśnie ta kręta i trudna do przebycia droga intensyfikuje później euforię po odniesieniu zwycięstwa!

– Wróćmy jednak do początków. Jak zaczęła się Pana przygoda z kulturystyką? Skąd taki pomysł, żeby zostać właśnie kulturystą?

– To było dość dawno. Pierwsze zetknięcie ze sztangą wywołało u mnie nieznane wówczas uczucie podniecenia. Dość szybko przyswajałem techniki wykonywania ćwiczeń. Przy pomocy mojego taty w mgnieniu oka zaadaptowałem piwnicę na przydomową siłownię. Trenując na sztangach zbudowanych z różnego rodzaju tłoków i wytoczonych elementów, zbudowałem całkiem estetyczną sylwetkę. Później doszło zainteresowanie odpowiednim odżywianiem, suplementacją, zaawansowanymi technikami ćwiczeń oraz przejście na profesjonalną siłownię, co zapoczątkowało kolejny, już bardziej poważny etap budowania muskulatury.

 – Ile lat już Pan trenuje?

– Szesnaście lat bez przerwy trwającej dłużej niż dwa tygodnie. To uzależnienie do końca życia.

– A jakie sukcesy uważa Pan za swoje najważniejsze?

– Jeżeli chodzi o sukces zawodowy, to jest to niewątpliwie zdobycie najważniejszego tytułu, jakim jest Mistrzostwo Polski. Do tego zmierzała cała moja kariera kulturystyczna. Teraz czas spojrzeć dalej, poza granice naszego kraju. Z kolei moim największym sukcesem życiowym są narodziny mojej kochanej już siedmiomiesięcznej córeczki, która towarzyszy mi pod sceną od mojego debiutu w zeszłym roku. Najpierw w brzuszku mamy, a teraz w wózku.

– Debiutował Pan podczas II edycji Grand Prix Bińkowski Resort w Kielcach i zdobył złoty medal, a także złoto w kulturystyce klasycznej do 180 cm w kategorii open. To chyba wielki sukces jak na debiutanta?

– Tu muszę sprostować. Zdobyłem złoty medal w kategorii kulturystyka klasyczna mężczyzn do 180 cm. W kategorii open zdobyłem 2. miejsce, ustępując jedynie doświadczonemu i utytułowanemu zawodnikowi Jackowi Ratusznikowi. Open to wszechkategoria, czyli wszystkie kategorie wzrostowe. Startując w II edycji Grand Prix Bińkowski Resort 2017, byłem przekonany, że będzie to mój pierwszy i zarazem ostatni start w zawodach. Chciałem sprawdzić, jak to jest stanąć na scenie w świetle reflektorów przed panelem sędziowskim i widownią. Pokochałem ten dreszczyk emocji. To uczucie współzawodnictwa, a że debiut wyszedł lepiej, niż się spodziewałem, nie mogłem poprzestać na jednym starcie. To uzależnienie, z którego nie mogę i nie chcę się wyleczyć. Niech trwa jak najdłużej.

– Potem były kolejne sukcesy. Jakie?

– Kolejnym sukcesem był start w Pucharze Bałtyku. W pierwszym tygodniu po moim debiucie. Tam udało się zdobyć złoto zarówno w mojej kategorii wzrostowej (kulturystyka klasyczna do 180 cm wzrostu), jak i w kategorii open. Pasmo zwycięstw kontynuuję od tego sezonu startowego, począwszy od II Otwartych Mistrzostwach Wielkopolski w KiF 2018 (podwójne złoto), poprzez Ogólnopolskie Mistrzostwa Śląska w KiF 2018 (złoto w kategorii oraz 2. miejsce w kategorii open), skończywszy na Mistrzostwach Polski w KiF 2018, gdzie zdeklasowałem rywali w swojej kategorii wzrostowej oraz w kategorii open. Wraz z moim trenerem Bartkiem Janeckim śmiejemy się, że jeszcze nie wiem, jak to jest zejść ze sceny w charakterze przegranego zawodnika. Oby jak najdłużej to trwało!

– Trenuje Pan w zabrzańskim klubie Olimp Zabrze. Proszę więcej o tym opowiedzieć.

– Trenuję głównie w klubie, w którym pracuję na co dzień jako trener personalny, tj. w siłowni Conan w Rudzie Śląskiej, ale startuję w zawodach z ramienia Klubu Sportowego Olimp Zabrze, który zasłużył już sobie na miano prawdziwej mekki kulturystyki. Trenują tu nie tylko mieszkańcy Zabrza i okolic, ale również uznani kulturyści z innych zakątków Polski.

– I jeszcze na koniec – jakie plany na przyszłość ma Paweł Przybylski?

– Aktualnie planuję poświęcić więcej czasu rodzinie i przyjaciołom. Mam w planach krótkie wakacje oraz odpoczynek. Po regeneracji usiądę z trenerem i obmyślimy plan na przyszły sezon. Myślę, że spróbuję swoich sił na arenie międzynarodowej. W Polsce osiągnąłem już wszystko to, co sobie założyłem.


Komentarze