Facebook
Aktualny numer

Najlepszy tygodnik i portal społeczno-kulturalny
w Rudzie Śląskiej

"Rytm płynie we krwi każdego z nas"

03-11-2016, 09:15 Magdalena Buchta

Jest człowiekiem orkiestrą. Za dnia prowadzi zajęcia z języka polskiego oraz szkolną świetlicę, popołudniami natomiast przenosi dzieciaki w egzotyczne rejony, w których bęben jest instrumentem używanym od zarania dziejów. O tym, że rytm płynie we krwi każdego z nas rozmawiamy z Andrzejem Żydkiem, nauczycielem i muzykiem.

 

Jest Pan nauczycielem w Szkole Podstawowej nr 41, ale ma Pan także inną misję…

- Obecnie można powiedzieć, że prowadzę podwójne życie. W godzinach rannych jestem nauczycielem języka polskiego w Szkole Podstawowej nr 41 w Rudzie Śląskiej i wychowawcą świetlicy, a popołudnia spędzam hałasując z dzieciakami. Czasem dudnimy również przed lekcjami, a moi koledzy nauczyciele wykazują wiele zrozumienia i cierpliwości dla ciągłego hałasu! Na polonistykę zagnała mnie skłonność do gadulstwa. Dopiero później zrozumiałem, że nauczyciel może, dzięki swoim staraniom i zaangażowaniu, odmienić życie dzieciaków.

Jak to się stało, że gra Pan także na perkusji i bębnach?

- Pierwszy raz zasiadłem za perkusją mojego starszego brata w wieku sześciu lat. Już wtedy wiedziałem, że to jest to. Na poważnie graniem zacząłem zajmować się w szkole średniej. Poświęcałem wtedy na doskonalenie warsztatu kilka godzin dziennie, codziennie… doprowadzając do szału całą rodzinę. Po wygraniu ogólnopolskich konkursów na najlepszego instrumentalistę w Jaśle i Krośnie  spostrzegłem, że to co robię podoba się ludziom. Od samego początku starałem się zarażać swoją pasją do grania innych. W ten sposób, będąc jeszcze na studiach, założyłem pierwszą grupę perkusyjną dla dzieci. Grupa zaczęła osiągać spektakularne sukcesy, a ja poczułem, że ta pasja może przerodzić się w sposób na życie i zawód.

Brał Pan udział w wielu dużych przedsięwzięciach artystycznych oraz muzycznych spotkaniach. Które z tych doświadczeń były dla Pana najważniejsze?

- Punktem zwrotnym w moim życiu było wspólne granie z kenijskim zespołem Marimba Trio. Wtedy zapałałem miłością do bębnów afrykańskich i Afryki jako takiej. Od tej pory gromadzę instrumenty, jeżdżę na warsztaty. Oczywiście po to żeby natychmiast pieśni, których się nauczę przekazywać dalej. W ten sposób cała szkoła nr 41 śpiewa „Funga Alafia”, czy „Wawanko Siko Laiko”... Utrzymuję również muzyczną znajomość z muzykami z Maroka, którzy pokazują mi jak grać rytmy arabskie. Jestem czynnym muzykiem, gram z wieloma zespołami.

Prowadzi Pan wiele grup bębniarskich. Czym jest dla Pana praca z dziećmi i na czym polegają zajęcia?

- Obecnie prowadzę kilka świetnie prosperujących grup bębniarskich i perkusyjnych. To w szczytowych momentach nawet sto dwadzieścia osób! Granie to radość. Bęben jest instrumentem bardzo wdzięcznym, wystarczy kilka godzin, aby zagrać z kolegami i koleżankami, i mieć z tego wielką satysfakcję. Na każdych zajęciach śpiewamy afrykańskie pieśni, klaszczemy, gramy. Dla każdego jest miejsce w moich grupach - wystarczy uśmiech i zaangażowanie. Ja zapewniam instrumenty -  gramy m.in. na afrykańskich bębnach djembe, dun dunach, arabskich darabukach, portorykańskich cajonach i wielu innych. Wykonujemy także ćwiczenia na koordynację ruchową, współpracę półkul mózgowych, muzyczne gry i zabawy, rytmiczną gimnastykę „body percussion”. Szczególnie w trudnych środowiskach narażonych na wiele zagrożeń, bardzo ważne jest, aby dać dzieciakom poczucie wspólnoty. Tego, że mogą na sobie wzajemnie polegać. Bardzo ważne jest również to, że dzięki bębnom dzieciaki chcą iść do szkoły. Czekają na mnie pół godziny przed zajęciami i od razu zasypują milionem pytań. Siedząc w klasie na polskim słyszę z najdalszych zakamarków szkoły gwinejskie „Ite kuku fonie". Mamy też na koncie zwycięstwo w Rudzkim Festiwalu Twórczości Młodzieży Szkolnej.

Kto może brać udział w zajęciach? Czy do grania na bębnach potrzebne są specjalne predyspozycje?

- Rytm płynie we krwi każdego z nas! Już przed narodzeniem wsłuchujemy się w rytmiczne bicie serca naszej mamy! Nawet jeżeli ktoś się zapiera, że nie ma poczucia rytmu, ja go z niego wydobędę. Nie nastawiam się na wyścig. Ćwiczymy mozolnie i cierpliwie,  jednak gramy dla przyjemności. Jednak jeżeli ktoś przejawia wybitne uzdolnienia, pomagam mu rozwijać talent na indywidualnych zajęciach. Wtedy zadaję ćwiczenia, uczę zapisu nutowego, a jeżeli zaczyna grać lepiej niż ja, pomagam znaleźć jeszcze lepszego nauczyciela. Podkreślam, że każdy może grać na bębnie. Wystarczy zaprosić mnie do swojej szkoły na warsztaty „W 80 bębnów dookoła świata”.

 


Komentarze