Facebook
Aktualny numer

Najlepszy tygodnik i portal społeczno-kulturalny
w Rudzie Śląskiej

Worki z kodami mają pomóc w lepszej segregacji śmieci

15-02-2018, 11:58 Joanna Oreł

Wraz z początkiem lutego w mieście rozpoczęła się pilotażowa akcja edukacyjna mieszkańców zabudowy wielorodzinnej mająca na celu identyfikację gospodarstw domowych, w których nieprowadzona jest selektywna zbiórka odpadów. Do lokatorów ok. 1800 mieszkań trafią worki na śmieci zmieszane z indywidualnymi kodami kreskowymi, które później będą kontrolowane. Akcja ma charakter pilotażowy, ale Grupa Tönsmeier, która zajmuje się wywozem śmieci w naszym mieście, nie wyklucza, że jeżeli program się sprawdzi, to zostanie on wprowadzony na szerszą skalę. Rozmawiamy o tym z prezesem Tönsmeier Południe, Markiem Niedbałem. 

– Od 1 lutego wprowadzony został pilotażowy program kontroli segregacji opadów za pomocą worków na odpady komunalne, oznakowanych indywidualnym kodem kreskowym. Za nami pierwsze dwa tygodnie akcji. Można mówić o wstępnych efektach?

– Na razie rozdaliśmy zakodowane worki do gospodarstw domowych. Dla każdego gospodarstwa przeznaczonych zostało miesięcznie 30 czarnych worków na śmieci zmieszane. Zostały one dostarczone do wybranych budynków wielorodzinnych przy ul. Kąpielowej, Osiedlowej, Jarzębinowej, Krasińskiego, Joliot Curie, Joanny oraz Solskiego, które zarządzane są przez MPGM TBS. Wszystko oczywiście za darmo. Na razie możemy mówić o tym, że mieszkańcy z zainteresowaniem podeszli do tego rozwiązania. Bo przecież nie chodzi o to, aby kogoś karać, ale aby zwiększyć zaangażowanie mieszkańców w proces segregacji odpadów oraz wpłynąć na wzrost liczby osób rzetelnie prowadzących selektywną zbiórkę odpadów. Z wprowadzenia kontroli odpadów najbardziej zadowoleni są ci mieszkańcy, którzy od lat zgodnie ze złożoną deklaracją prowadzą selektywną zbiórkę odpadów, gdyż do tej pory traktowani byli na równi z tymi, którzy jej nie prowadzili. Jesteśmy dopiero na początku programu, dlatego na razie trudno mówić o efektach. Przystąpiliśmy już do losowych kontroli, które wyglądają w ten sposób, że nasi pracownicy analizują, czy w workach na śmieci zmieszane, które zostały wcześniej opatrzone kodami kreskowymi, rzeczywiście znajdują się śmieci nienadające się do dalszej segregacji, czy też mieszkańcy „jak leci” wyrzucają do jednego kosza także papier, plastik, metal, opakowania wielomateriałowe czy szkło.

– Jakie będą kary, jeżeli ta druga tendencja będzie przeważała?
– Chciałbym z całą stanowczością podkreślić, że celem prowadzonej kampanii nie jest karanie mieszkańców, ale przede wszystkim chodzi nam o zwiększenie ich świadomości i zaangażowania. Choć nowa ustawa śmieciowa obowiązuje już od pięciu lat, to tak naprawdę dopiero od ubiegłego roku w całym kraju system segregowania odpadów został ujednolicony, więc wszyscy cały czas się uczymy. Nie chodzi o to, żeby dawać mieszkańcom taryfę ulgową, ale też nie o to, by od razu „wlepiać” kary. Niemniej jednak – jeżeli będziemy widzieli, że lokatorzy nie potraktują poważnie obowiązku segregacji, a w workach regularnie będą pojawiały się odpady nadające się do dalszej segregacji – miasto będzie miało możliwość naliczania mieszkańcom, którzy nie segregują odpadów albo robią to nieprawidłowo, wyższej opłaty śmieciowej. A to już będzie odczuwalne, bo o ile obecnie stawka za śmieci segregowane wynosi 14,5 zł od osoby, to ta „karna”, bo za śmieci niesegregowane, wynosi 29 zł.

– Z czego w ogóle wynikają podwyżki obydwu stawek?
– System gospodarowania odpadami z roku na rok jest coraz droższy i nie finansuje się, więc miasto musi do jego funkcjonowania dokładać z własnej kieszeni. Ten wzrost wynika z dwóch powodów. Odpady, które nie są posegregowane, zgodnie z wymogami prawa przekazywane są bezpośrednio do Regionalnej Instalacji Przetwarzania Odpadów Komunalnych, tzw. RIPOK-a, którego w Rudzie Śląskiej nie ma, a więc już na starcie nasza sytuacja jest gorsza. Dodatkowo koszty zagospodarowania odpadów zmieszanych w RIPOK z roku na rok są coraz wyższe i my jako przedsiębiorca musimy je ponosić. Dotychczas było to ok. 280 zł za tonę odpadów. Z powodu wzrostu opłaty środowiskowej stawka ta stopniowo będzie wzrastać, aż do ok. 350 zł w roku 2020. Zaznaczmy, że cena ustalana przez RIPOK dotyczy odpadów zmieszanych (gromadzonych w czarnych pojemnikach), niezależnie od tego ile znajduje się w nich surowców, które można byłoby odzyskać. Wielu mieszkańców błędnie uważa, że odpady są przez nas sortowane i jeżeli nie posegregują swoich śmieci, to my zrobimy to za nich. Druga kwestia dotyczy wciąż zbyt małej ilości odpadów gromadzonych przez mieszkańców w sposób selektywny. Im więcej mamy nieposegregowanych opadów, tym więcej przekazujemy ich do RIPOK-ów, co wiąże się z wyższym kosztem ich zagospodarowania. Dlatego właśnie zależy nam na zmianie proporcji pomiędzy ilością odpadów zmieszanych a tych odbieranych w sposób selektywny.

–Jak ocenia Pan segregację w naszym mieście?
–W przypadku domów jednorodzinnych, gdzie mieszkańcy z natury rzeczy są identyfikowalni, efekty segregacji widać i jesteśmy z niej zadowoleni. Dużo gorzej jest w przypadku zabudowy wielorodzinnej, gdzie mieszkańcy pozostają anonimowi i mimo że WSZYSCY w deklaracjach śmieciowych potwierdzili, że będą segregować odpady, efektu tej deklaracji nie widać. Dlatego też to właśnie w zabudowie wielorodzinnej (blokach) zdecydowaliśmy się prowadzić naszą akcję edukacyjną.
W 2016 roku poziom selektywnej zbiórki wyniósł tylko 19 proc. W tej chwili podsumowujemy 2017 rok i szacujemy, iż nieznacznie uda nam się przekroczyć wymagane 20 proc. To zdecydowanie za mało. Przepisy narzucają na nas coraz wyższe poziomy segregacji. W tym roku każde miasto musi osiągnąć poziom 30 proc., w 2019 roku – 40 proc., a w 2020 roku – 50 proc. Jeżeli ilość odpadów gromadzonych selektywnie nie wzrośnie, to miasto będzie musiało płacić kary – każdy brakujący 1 procent do osiągnięcia wymaganego poziomu to 77 tys. zł, które trzeba będzie zapłacić z budżetu. Rachunek jest więc prosty – w bieżącym roku kara może wynieść już ok. 850 tys. zł – co w dłuższej perspektywie może oznaczać kolejną podwyżkę dotychczasowej stawki za odbiór śmieci. Dlatego wyszliśmy z założenia, że działać trzeba już teraz, stopniowo podnosząc poziom świadomości mieszkańców.

– Czy tylko mieszkańcy Rudy Śląskiej mają z tym problem?
– Oczywiście, że nie. Z takim samym problemem borykają się prawie wszystkie miasta w całej Polsce. Dlatego nie tylko sami myślimy nad nowymi rozwiązaniami, które mają pomóc w zwiększeniu skali segregacji, ale też bacznie obserwujemy, co w tej sprawie robią inne miasta. Tym bardziej, że jako Grupa Tönsmeier zajmujemy się odbiorem odpadów nie tylko na Śląsku, ale także w ośmiu innych województwach.

– Na razie programem zostało objętych ok. 1800 gospodarstw domowych. Czy na tym koniec?
– Zobaczymy, jak przebiegną pierwsze tygodnie akcji. Chcemy sprawdzić, jak ten pomysł sprawdza się w praktyce na wybranej grupie mieszkańców. Nie wykluczamy jednak, że zasięg będzie dużo większy. Liczymy na otwartość mieszkańców na nasz pomysł i świadomość tego, że nie chodzi o zmuszanie kogoś do segregacji, ale by wspólnymi siłami zwiększyć poziom segregacji, bo jeżeli nic się nie zmieni, to wszyscy na tym ucierpimy. Na razie mogę zapowiedzieć, że pilotażowa akcja potrwa do końca lipca.

– Nie zawsze jednak pomysł ten spotyka się z entuzjazmem. Pojawiły się głosy, że akcja kodowanie worków jest sprzeczna z ochroną danych osobowych, bo worek opatrzony kodem jest powiązany z konkretną osobą na podstawie danych administratora. Mówi się też o ingerencji w prywatność mieszkańców...
– Nie mamy zamiaru nikogo inwigilować! Worek nie jest przypisany do konkretnej osoby, tylko do lokalu mieszkalnego. Ochrona danych osobowych nie jest zagrożona. Jako administrator pilotażu nie znamy nazwisk osób, od których odbieramy odpady. Wynik kontroli przekazujemy do Urzędu Miasta. Zawartość worków będzie sprawdzana wyłącznie pod kątem prowadzonej segregacji odpadów, a nie tego, co mieszkańcy wyrzucają, więc nie ma żadnych powodów do obaw.

– Proszę więc przypomnieć na koniec, jakie są podstawowe zasady segregacji oraz na co powinniśmy uważać?
– Do niebieskich pojemników/worków wyrzucamy papier (np. kartony, gazety, katalogi), z tym że nie może on być zatłuszczony. Dla wielu problematyczne okazują się opakowania wielomateriałowe, np. kartony po mleku czy sokach, które należy wyrzucać do żółtych pojemników/worków przeznaczonych na tworzywa sztuczne (np. plastikowe butelki po napojach, po chemii gospodarczej, plastikowe opakowania, woreczki foliowe), metal (np. puszki po konserwach, aluminiowe puszki po napojach) oraz właśnie opakowania wielomateriałowe. Do tych pojemników nie mogą trafiać opakowania np. po olejach, czy puszki po farbach lub opakowania po aerozolach. Apeluję także o zgniatanie plastikowych pojemników i butelek. Zielone pojemniki i worki przeznaczone są na szkło (np. szklane butelki i słoiki, szklane opakowania po kosmetykach), z tym że nie można do nich wyrzucać m.in. kryształów, porcelany, ceramiki, szkła żaroodpornego czy żarówek. Oprócz tego w zabudowie jednorodzinnej mamy brązowe pojemniki na biomasę. Natomiast czarne pojemniki przeznaczone są na odpady nienadające się do dalszej segregacji. Nie wszystkie odpady wytworzone w gospodarstwach domowych są odbierane bezpośrednio z nieruchomości! Sprzęt elektryczny i elektroniczny, zużyte opony, tekstylia, chemikalia bezpłatnie przyjmuje Punkt Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych. Przeterminowane leki natomiast można również bezpłatnie oddać w dowolnej aptece.

Na koniec chciałbym zaznaczyć, że worki z kodami kreskowymi roznoszone są przez pracowników administracji, wyposażonych w odpowiednie identyfikatory i za wydawane worki NIE JEST POBIERANA ŻADNA OPŁATA.


– Dziękuję za rozmowę.


Komentarze


16-02-2018, 10:17
ngl napisał(a):

Problem w tym że nikt nie pamięta że to mieszkańcy bloków ponoszą koszty tej reformy i jeszcze są obwiniani za jej słabe efekty. My placilismy 5zl za wywóz bo taniej jest odebrać kontener spod bloku niż z 40 domków. My mamy małe mieszkania które nie są przystosowane do posiadania kilku koszy na śmieci. Odebrano nam wolność wyboru odbiorcy śmieci. Ceny wywozu nie rosną z powodu kosztów tylko dlatego że powstał monopol i jeden duży gracz dyktuje ceny. Sami radni przyznają że popełnili błędy przy wprowadzaniu przepisów w mieście. Więc teraz proszę nie mówcie że to dla naszego dobra i wszystko jest piękne.