Drezynami po Rudzie Śląskiej?

22-11-2017, 11:05 Joanna Oreł

Ruda Śląska ma szansę stworzyć unikatowe miejsce na mapie postindustrialnych atrakcji. A to za sprawą Towarzystwa Entuzjastów Kolei, którego członkowie chcą wziąć pod swoje skrzydła układ torowy kopalni Pokój w Wirku i stworzyć tam warunki do jeżdżenia tzw. drezynami. Obecnie takie atrakcje dostępne są w miejscowościach turystycznych (słynne bieszczadzkie drezyny), a dzięki TEK mogą one także stać się popularne w Rudzie Śląskiej.

Urządzenia sterowania ruchem kolejowym przy kopalni Pokój są szczególne, bo ich konstrukcja sięga lat 30. ubiegłego wieku. Dziś takie urządzenia zanikają na sieci kolejowej. Przeważnie są jeszcze eksploatowane na ścianie wschodniej Polski. – Tutaj mamy jedyny w Polsce oryginalnie zachowany układ torowy, a do tego wszystko jest czynne i sprawne – podkreśla Janusz Gątarz z Towarzystwa Entuzjastów Kolei. – Atutem jest także bocznica oraz czynne nastawnie, którymi można operować, prowadząc np. pokazy zasad ruchu kolejowego – dodaje.

Najbardziej członkom TEK zależy jednak na tym, by w centrum aglomeracji stworzyć miejsce do jeżdżenia drezynami. – Obecnie takie jeżdżą w małych miejscowościach i głównie w sezonie turystycznym. Drezyny są np. Jugowicach koło Wałbrzycha, gdzie działa mała, stacja górska. Kolejne, chyba najbardziej znane, działają w Uhercach w Bieszczadach. Tymczasem tutaj mamy szansę uruchomić jedyne w Polsce drezyny w centrum miasta, w samym sercu aglomeracji. Nasz cel będzie również turystyczny, ale przez większą część roku, nie tylko w stricto sezonie turystycznym (czyli w lipcu i sierpniu) – wyjaśnia Gątarz. – Tym bardziej, że posiadamy rozbudowany, szeroki układ torowy, a na innych stacjach są to z reguły dwa, czy trzy tory – podkreśla.

Przy kopalni Wirek mógłby działać cały układ torowy, a przejazd pełną trasą wynosiłby na początek 4 km (docelowo nawet 8 km). I mógłby on zostać poprowadzony nie tylko po płaskim terenie, ale również serpentyną, co byłoby dodatkową atrakcją dla fanów ekstremalnych wrażeń. To na razie jednak plany. Pozostaje jednak pytanie, co stanie się z terenami po zamykanej powoli kopalni Pokój. Obecnie są one w rękach Spółki Restrukturyzacji Kopalń. Jeżeli wizja TEK miałaby stać się rzeczywistością, potrzebne jest wsparcie miasta, bo stowarzyszenie jest za małym graczem, by przejąć obszar wraz z układem torowym. – Oczywiście sprawa jest ciekawa i atrakcyjna. Dlatego będziemy rozmawiać o tym z SRK. Myślę, że wszystko rozstrzygnie się w przyszłym roku, ale konkretnych terminów nie podajemy – zaznacza wiceprezydent Krzysztof Mejer, który wraz z Towarzystwem Entuzjastów Kolei był na wizji lokalnej przy torowisku.

Trzeba się bowiem liczyć z przeznaczeniem pieniędzy na przystosowaniem terenu do ruchu turystycznego. – Jeżeli my przejmiemy ten teren, to po pierwsze będziemy musieli o niego dbać i pilnować infrastruktury, która tam jest. Będziemy musieli wynająć ochroniarzy (obecna ochrona działać tam będzie do 2019 r. – przyp. red.), co będzie kosztować. A jeżeli chcielibyśmy to bardziej rozwinąć, to musimy poczynić pewne inwestycje – chociażby stworzyć drogę dojazdową (obecnie istnieje dojazd ul. Kolejową pod nastawnię RCL – przyp. red.). To będzie wymagało wielu kosztów, więc zastanawiamy się, co zrobić z tą propozycją – podkreśla Mejer.

Plany są jednak ambitne. TEK już teraz przyznaje, że w przyszłości chciałby uczestniczyć w Industriadzie, czy organizować na Wirku zawody w drezynowaniu. – Na dzisiaj 90. proc. osób, z którymi rozmawiamy i wymieniamy się pismami, jest nam przychylenie nastawionych – podsumowuje Gątarz. – Warto jeszcze zaznaczyć, że członkowie TEK od 5 lat doglądają 30 km torów linii 176 i 192 (a także paru innych) oraz skonstruowali różnorakie pojazdy szynowe do ich utrzymania: drezynę elektryczną, spalinową, z napędem nożnym (na pedały, o bardziej zaawansowanej i lżejszej konstrukcji, niż drezyny z Bieszczad), kosiarkę torową, a teraz kończy budować szynobus – o którym to wehikule jeszcze usłyszycie – dodaje.